Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

-Chciałbym zwolnić Nadie z lekcji jeśli jest to możliwe.- do klasy wszedł dyrektor, a za nim stał Alan, który do mnie pomachał.

-Tak oczywiście. - powiedził nauczyciel, z którym obecnie miałam lekcje, wzrokiem odszukał mnie między uczniami z klasy- Nadia możesz iść- patrzył na mnie z uśmiechem.

-Dziękuję.- spakowałam swoje rzeczy do plecaka i wyszłam mówiąc mu dowidzenia.

-A więc tak- zaczął dyrektor gdy weszliśmy na salę gimnastyczną- Tu macie wszystkie potrzebne rzeczy do przystrojenia sali- wskazał na pudło i machnął ręką- i czego jeszcze tam potrzebujecie. Soki i to co jeszcze potrzebowaliście..., prowiant są w pokoju nauczycielskim. W pokoju czeka na was Pan Parker i od niego macie to odebrać on już o wszystkim wie. A teraz bierzcie się do roboty jak będziecie potrzebować pomocy to albo poproście pracowników albo sam nie wiem.

-Dobrze- odpowiedziałam równo z Alanem przez co na nasze twarze wpłynął uśmiech. Nie wiem jak to możliwe że przez niego tak szybko poprawił mi się chumor.

-Dobrze- dyrektor jakby wyrwał się z zamyślenia- Ja muszę już iść mam nadzieje, że sobie poradzicie jak będziecie potrzebować pomocy to wiecie co zrobić.

Zamknęłam po nim sale na klucz, żeby nikt nie wszedł i nie zobaczył wcześniej dekoracji. Usiadłam na podłodze i zabrałam się za wyciąganie balonów i innych rzeczy, które były w pudle.

-Może byś mi pomógł, a nie się gapisz- powiedziłam zirytowana do bruneta, który stał naprzeciw mnie i się gapił.

-Ja się nie gapię, tylko myślę jak przystroić salę.

-Ta jasne- odpowiedziałam sarkastycznie. Chłopak z uśmiechem i cichym westchnieniem usiadł naprzeciwko mnie i zaczął nadmuchiwać balony. Po chwili zaczęłam śmiać się jak opętana, ponieważ przez na pompowanie dość sporej ilości balonów brunet wydawał się być wykończony i w dodatku był lekko czerwony na twarzy.

-Nie mów że aż tak zawstydzam cie napompowaniem balonów, że aż robisz się czerwony- Zażartowałam gdy na chwilę przestałam się śmiać.

-Śmiej się śmiej. Ciekawe czy dalej będziesz się śmiać, jak będziesz musiała napąpować resztę balonów sama- powiedział z cwaniackim uśmiechem. Przewróciłam na jego słowa, oczami i wstałam. Przywiązałam do kilku balonów wstążki i wspiełam się na drabinki żeby je powiesić.

Przy ozdabianu sali dużo sie śmialiśmy i wygłupialiśmy, przez co co jakoś czas, bolał mnie brzuch ale i tak nie mogłam powstrzymywać się od śmiechu, gdy Alan zaczął się wygłupiać. Sama nie wiem jak to możliwe że przez samą jego obecność, uśmiech nie chce zejść mi z twarzy.

Do imprezy mam jeszcze jakieś dwie godziny, wiec spokojnie mogę się wykąpać, oraz wysuszyć włosy, a i tak zostanie mi jeszcze czasu. Wyciągłam z szuflady świeżą bieliznę i poszłam do łazienki, do wanny nalałam gorącej wody i dodałam do niej płynu do kąpieli o zapachu orchidey i jagody.
Wyszłam z wanny dopiero gdy woda zaczęła robić się chłodna, dokładnie wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam czarną bieliznę. Zrobiłam z ręcznika turban na głowie i wyszłam z łazienki. Ubrałam na siebie sukienkę (zdjęcie w załączniku), usiadłam na łóżku i zabrałam się za rozczesywanie włosów, a następnie je wysuszyłam i lekko pokręciłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro