Rozdział 23
-Chciałbym zwolnić Nadie z lekcji jeśli jest to możliwe.- do klasy wszedł dyrektor, a za nim stał Alan, który do mnie pomachał.
-Tak oczywiście. - powiedził nauczyciel, z którym obecnie miałam lekcje, wzrokiem odszukał mnie między uczniami z klasy- Nadia możesz iść- patrzył na mnie z uśmiechem.
-Dziękuję.- spakowałam swoje rzeczy do plecaka i wyszłam mówiąc mu dowidzenia.
-A więc tak- zaczął dyrektor gdy weszliśmy na salę gimnastyczną- Tu macie wszystkie potrzebne rzeczy do przystrojenia sali- wskazał na pudło i machnął ręką- i czego jeszcze tam potrzebujecie. Soki i to co jeszcze potrzebowaliście..., prowiant są w pokoju nauczycielskim. W pokoju czeka na was Pan Parker i od niego macie to odebrać on już o wszystkim wie. A teraz bierzcie się do roboty jak będziecie potrzebować pomocy to albo poproście pracowników albo sam nie wiem.
-Dobrze- odpowiedziałam równo z Alanem przez co na nasze twarze wpłynął uśmiech. Nie wiem jak to możliwe że przez niego tak szybko poprawił mi się chumor.
-Dobrze- dyrektor jakby wyrwał się z zamyślenia- Ja muszę już iść mam nadzieje, że sobie poradzicie jak będziecie potrzebować pomocy to wiecie co zrobić.
Zamknęłam po nim sale na klucz, żeby nikt nie wszedł i nie zobaczył wcześniej dekoracji. Usiadłam na podłodze i zabrałam się za wyciąganie balonów i innych rzeczy, które były w pudle.
-Może byś mi pomógł, a nie się gapisz- powiedziłam zirytowana do bruneta, który stał naprzeciw mnie i się gapił.
-Ja się nie gapię, tylko myślę jak przystroić salę.
-Ta jasne- odpowiedziałam sarkastycznie. Chłopak z uśmiechem i cichym westchnieniem usiadł naprzeciwko mnie i zaczął nadmuchiwać balony. Po chwili zaczęłam śmiać się jak opętana, ponieważ przez na pompowanie dość sporej ilości balonów brunet wydawał się być wykończony i w dodatku był lekko czerwony na twarzy.
-Nie mów że aż tak zawstydzam cie napompowaniem balonów, że aż robisz się czerwony- Zażartowałam gdy na chwilę przestałam się śmiać.
-Śmiej się śmiej. Ciekawe czy dalej będziesz się śmiać, jak będziesz musiała napąpować resztę balonów sama- powiedział z cwaniackim uśmiechem. Przewróciłam na jego słowa, oczami i wstałam. Przywiązałam do kilku balonów wstążki i wspiełam się na drabinki żeby je powiesić.
Przy ozdabianu sali dużo sie śmialiśmy i wygłupialiśmy, przez co co jakoś czas, bolał mnie brzuch ale i tak nie mogłam powstrzymywać się od śmiechu, gdy Alan zaczął się wygłupiać. Sama nie wiem jak to możliwe że przez samą jego obecność, uśmiech nie chce zejść mi z twarzy.
Do imprezy mam jeszcze jakieś dwie godziny, wiec spokojnie mogę się wykąpać, oraz wysuszyć włosy, a i tak zostanie mi jeszcze czasu. Wyciągłam z szuflady świeżą bieliznę i poszłam do łazienki, do wanny nalałam gorącej wody i dodałam do niej płynu do kąpieli o zapachu orchidey i jagody.
Wyszłam z wanny dopiero gdy woda zaczęła robić się chłodna, dokładnie wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam czarną bieliznę. Zrobiłam z ręcznika turban na głowie i wyszłam z łazienki. Ubrałam na siebie sukienkę (zdjęcie w załączniku), usiadłam na łóżku i zabrałam się za rozczesywanie włosów, a następnie je wysuszyłam i lekko pokręciłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro