Rozdział 22
W sobotę Alan był u mnie i ustaliliśmy co i jak z imprezą andrzejkową, która ma się odbyć w tym tygodniu, dzisiaj mamy powiedzieć co jest tematem przewodnim.
W niedzielę tata wrócił do domu, ale po kilku dniach znowu pojechał szczerze mówiąc tylko się z nim minęła kilka razy w kuchni i tyle, bo po prostu siedział w swoim gabinecie, albo rozmawiał z kimś przez telefon, a ja siedziałam w pokoju i odrabiałam zadanie.
-Nad?- ktoś mnie zawołał gdy weszłam do szkoły, wiec odwróciłam się w jego stronę. Za mną stał Alan z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Hem?- "zapytałam" wyciągając słuchawki z uszu. Widać, że w przeciwieństwie do mnie jemu humor dopisuje.
-Idziemy teraz do dyra czy potem? Żeby to ogłosić.- przyciszył głos.- No wiesz o tej imprezie.
-Możemy iść teraz tylko poczekaj odłożę kurtkę do szatni i zmienię buty, żeby się na mnie nie wydarł.- powiedziałam z uśmiechem.
-Idź ja poczekam.
-Jestem- podeszłam do chłopaka.
-To idziemy.
-To idziemy- powtórzyłam za nim.
Dyrektor przywitał nas z uśmiechem na twarzy i ogólnie mówiąc był zadowolony z naszego pomysłu na andrzejki. Chwalił nas, że imprezy o takim temacie przewodnim jeszcze nie było i że jest ciekawy jakie przebrania uczniowie będą mieli. Szczerze mówiąc to wątpię, żeby kto kolwiek miał jakieś przebranie no ale spróbować nie zaszkodzi to nie kosztuje.
Gdy wyszliśmy od dyrektora parę osób ze szkoły pogratulowało nam pomysłu na imprezę, szczerze mówiąc byłam zdziwiona, bo myśłam że nikomu się nie spodoba. Kilka osób powiedziało mi nawet cześć i zamieniło ze mną kilka słów co było bardzo dziwne, ponieważ większość osób nigdy się do mnie nie odzywa nie licząc, gdy coś ode mnie chcą lub potrzebują odpisać zadanie,albo coś w tym stylu. Tylko, że mają pecha bo im zadań nie daje odpisać. No sorry ale nie będę dawać zadania komuś kto, odzywa się do mnie tylko wtedy gdy czegoś potrzebuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro