Rozdział 20
Z perspektywy Alana.
Jechałem najszybciej jak tylko mogłem. Mógłbym się założyć że łamie wszystkie możliwe przepisy, ale teraz się tym nie przejmowałem bo jechałem po osobę, która jest dla mnie ważna i nie bardzo obchodziło mnie to, co mi wcześniej powiedziała. Oczywiście jej słowa mnie zraniły, ale i tak nie mógłbym jej zostawić. Zaparkowałem motor obok klubu i zszedłem z niego, rozglądając się do okoła. W końcu zobaczyłem na chodniku skuloną i pochlipującą dziewczynę. Podbiegłem do niej i przytuliłem do siebie.
-Alan?- zapytała cicho, gdy ją do siebie przyciągnąłem.
-Ciii... skarbie wszystko będzie dobrze już jestem- zacząłem ją uspokajać i głaskać ręką po plecach.
-Przepraszam... przepraszam za to co wtedy powiedziałam ... wiem, że zawsze wszystko pieprze i zawalam. Ale przepraszam za to, co wtedy powiedziłam u mnie w pokoju.
-Nadia- przerwałem jej, ale dziewczyna pokręciłam przecząco głową i kontynuowała.
-To moja wina. Ja nie powinnam, przepraszam, pewnie tylko zajmuje ci czas. Po co wogólę dzwoniłam pewnie przeszkodziłam ci w czymś.
-Ile wypiłaś?
-Dwa drinki? Chyba- odpowiedziała cicho na moje pytanie. Westchnąłem głośno i się podniosłem. Postawiłem dziewczynę obok motoru i gdy upewniałem się że ustoi o własnych siłach wsiadłem na motor.
-Wsiadaj- wskazałem na miejsce za mną, w oczach dziewczyny zobaczyłem strach.- Obiecuje że będę jechał powoli i ostrożnie, tylko usiądź- powiedziałem spokojnie, dziewczyna pokiwała powoli głową i weszła na motor. Oplotła rękami mój brzuch i ułożyła głowę między moimi łopatkami. Wtuliła się we mnie chyba najmocniej jak tylko mogła, gdy ruszyłem.
-Daleko jeszcze?- usłyszałem po chwili jej zaspany głos.
-Jeszcze chwilkę wytrzymaj zaraz będziemy.- poczułem że w odpowiedzi kiwa głową i mocniej ściska mój brzuch. Mogłem wziąść samochód było by lepiej, ale oczywiście ja chciałem szybciej. Westchnąłem cicho i troszkę przyspieszyłem, dziewczyna zadrżała- Spokojnie, nie bój się nic ci się nie stanie.- moje słowa chyba trochę ją uspokoiły.
-Zimno mi- wymamrotała po minucie.
-Zaraz będziemy- mogłem dać jej swoją bluzę." Faceplam" w myślach.
Po chwili zatrzymałem się pod domem. Dziewczyna powoli zeszła z motoru i czekała na mnie stojąc w tym samym miejscu. Zszedłem z maszyny i zaprowadziłem ją do garażu. Podszedłem do dziewczyny i mimo jej cichych protestów, wziąłem ją na ręce. Powoli i ostrożnie otworzyłem drzwi do domu i wniosłem ją do środka. Zaniosłem do mojego pokoju i ostrożnie położyłem ją na łóżku. Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem że śpi, musiała zasnąć gdy ją niosłem. Uznałem że będzie jej nie wygodnie spać w tym co ma na sobie więc wyciągłem z szafy jakąś moją koszulkę i założyłem jej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro