Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

-Czego chcesz? Po co tu przyszedłeś?- zapytałam otwierając drzwi. Chłopak nie czekając na zaproszenie wszedł do środka. Westchnęłam głośno i zamknęłam za nim drzwi.

-Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć dlaczego cały dzień mnie unikałaś i się do mnie nie odzywałaś?- podniósł głos gdy weszliśmy do salonu. Po moim ciele przeszły ciarki.

-Możesz na mnie nie krzyczeć?!- odwróciłam się w jego stronę. Na jego twarzy widziałem  złość ale w oczach też ból i złość? Ale z jakiego powodu? Jego mimika twarzy diametralnie się zmieniła gdy zauwarzył jak zadrżałam gdy na mnie przed chwilą krzyknął. Ale w oczach nadal miał ból.

-Przepraszam- westchnął i podszedł do mnie.- Przepraszam że podniosłem na ciebie głos. Możesz mi wyjaśnić dlaczego cały dzień mnie unikasz?- powiedział już spokojnie.

-Nie unikałam cię.

-Nadia. Przecież widziałem że nie chciałaś w szkole ze mną rozmawiać od... od drugiej przerwy.- otworzył szerzej oczy.- Czekaj... Czekaj na drugiej przerwie pocałowała mnie Sonia... Ty jesteś zazdrosna?- otworzył jeszcze szerzej oczy o ile w ogóle było to możliwe.

  Nie Kurwa wcale mi o to nie chodziło. No bo co z tego ze raz całujesz się ze mną, a dzień później całujesz się z inną.

-Nie- skłamałam i odwróciłam wzrok.

-Kłamiesz.- podniósł mój podbródek do góry tak żebym spojrzała mu w oczy ale ja swoje zamknęłam.- Otwórz oczy i spójrz na mnie.- zrobiłam o co prosił- Skarbie.- po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz mam nadzieje że tego nie zauwarzył.- To ona mnie pocałowała, a nie ja ją. Poza tym wiem jak na ciebie działam- on czyta mi w myślach?- I ty tak samo działasz na mnie- brunet pochylił się na demną, myślałam że chce mnie pocałować, moje serce przyspieszyło na jego słowa. Niespodziewanie chłopak przeżócił mnie sobie przez ramię jak worek ziemniaków i skierował swoje kroki w stronę schodów.- Trzeba cię rozlóźnić.

-Alan zostaw mnie.- mówiłam bijąc go po plecach ale on jak by wogólę tego nie czuł szedł dalej. Otworzył drzwi do mojego pokoju, następnie je za nami  zamknął.-Puść mnie- krzyknęłam i z hukiem spadłam na łóżko.-Ałaa- jęknełam.

-Przepraszam?- zapytał ze śmiechem, przewróciłam oczami i podparłam się na łokciach i z pytaniem na twarzy spojrzałam na chłopaka.

-Co ty chcesz zrobić?- zapytałam trochę przestraszona. Brunet zawisł na de mną przez co opadłam na łóżko. Chłopak złączył nasze usta w wymagającym pocałunku, było to nagłe wiec oddałam pocałunek dopiero po chwili,( a w dodatu calowalam sie zaledwie trzy razy). Jak  dla mnie za szybki wiec ledwo dawałam rade, chłopak musiał to zauważyć bo zwolnił tępo. Oderwaliśmy się od siebie dysząc. Brunet zszedł pocałunkami na moja szyję i obojczyk. Oddychałam szybko i głośno ponieważ nigdy czegoś takiego nie czułam i był to dla mnie pierwszy raz.

-Alan...- powiedziłam cicho i niepewnie.

-Ciii... nic ci nie zrobię nie bój się- jego słowa mnie uspokoiły. Swoimi ustami powrócił na moje i złączył je, tym razem w wolnym pocałunku. Oplotłam rękami jego szyję, przyciągając go bliżej siebie. Chłopak swoimi rękami złapał za koniec mojej koszulki i lekko podwinął ją do góry. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę, a on powolnym ale zdecydowanym ruchem ściągnął mi koszulkę. Leżałam przed nim w samym staniku i leginsach. Czułam się obnażona. Automatycznie zasłoniłam rękoma biust. Zaśmiał się cicho i ściągnął moje ręce z piersi.

-Nie wstydź się.- znowu złączyłam nasze usta, jedną ręką trzymał moje ręce położone nad głową, a drugą położył na  plecach. Puścił moje ręce i przekręcił nas tak że teraz to ja była nad nim, usiadł na łóżku ze mną okrakiem na nogach. Całkowicie oddałam się pocałunkowi. Chłopak wykorzystał to i z łatwością odpiął mój stanik. Oderwałam się od niego z czerwonymi plamami na policzkach. Złapałam za końce jego koszulki i juz chciałam je ściągnąć, gdy powstrzymały mnie jego ręce.

-Nie dzisiaj.- zmarszczyłam brwi ale on zapewne tego nie zauwarzył bo zaczął całować moja szyję. Odchyliłam głowę do tyłu i jęknełam z rozkoszy gdy chłopak jedną dłonią zaczął ugniatać moją pierś.
   O przypomniałam dopiero gdy brunet przeniósł swoje ręce na mojej spodnie i chciał je rozpiąć. Odetchnełam go od siebie, spojrzał na mnie zdziwiony.

-Coś nie tak?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.

-Alan ja nie jestem taka- powiedziłam cicho ze spuszczoną głową. Spojrzałam ma chłopaka na jego twarzy było zdziwienie, wiec zaczęłam mu tłumaczyć.- Najpierw mnie całujesz, a potem całujesz szkolną dziwkę. Następnie przychodzisz do mnie i na mnie krzyczysz, potem przepraszam, potem przeżucasz mnie sobie przez ramię i... sama nie wiem co chcesz ze mną zrobić.- powiedziłam na jednym wydechu- Alan zrozum ja nie jestem zabawką.- spojrzałam na twarz chłopaka, widziałam na niej ból.

-Nadia...

-Nie ma żadnego Nadi- pokręciłam zrezygnowana głową -Wyjdź- powiedziałam cicho nie patrząc na niego.- Wyjdź- powtórzyłam głośniej. W tym momencie nie bardzo przejmowałam się tym że od pasa w górę jestem naga.

-Nadia to nie tak jak myślisz...

-Powiedziłam wyjdź- przerwałam mu tym razem bardziej podniosłam swój głos. Czułam się upokorzenia i sama nie wiem jak... po prostu źle się czułam...-Wyjdź- powtórzyłam nie patrząc na niego.

-Jak chcesz- w jego głosie usłyszałam ból, tylko z jakiego powodu? Dlatego że mnie nie zaliczy, czy dlatego że go stąd wywalam? Chłopak wyszedł z mojego pokoju, potem usłyszą tylko dźwięk zamykanych drzwi frontowych. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, a po chwili wyłam jak małe dziecko sam nie wiem dla czego.

Może kurwa dlatego że ci na nim zależy. Idiotko.

Głupi głos serca i rozumu, ale chociaż raz się ze sobą zgadzają.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro