Rozdział 17
Obudziłam się rano trochę nie wyspana bo po tym do czego wczoraj doszło między mną i Alanem nie mogłam zasnąć. Udało mi się zasnąć dopiero po północy. Ubrałam ciuchy przemyłam twarz wodą i zeszłam na du do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie, usiadłam przy wysepce w kuchni i zjadłam je przeglądając Facebooka. Nic nowego. Zanim wyszłam odwiedziłam jeszcze pokój, z którego wzięłam plecak i książki. Ubrałam buty, czarną grubą bluzę i wyszłam. Zamknęłam dom i skierowałam się w stronę szkoły. Otuliłam się szczelnej bluzą ponieważ zrobiło mi się zimno. Niestety po ładnej pogodzie nie ma dzisiaj śladu, jest strasznie chłodno.
Weszłam do szkoły i poszłam do szatni. Ściągłam kurtkę przebrałam buty i ruszyłam w stronę klasy, w której mam mieć pierwszą lekcję, czyli Biologia. Zanim doszłam jeszcze do sali spotkałam Alana więc chwilkę z nim po rozmawiałam na tema przygotowań do balu i tego że dyro zgodził się wszystko kupić.
Lekcja biologii minęła szybko i w miarę spokojnie jeśli nie liczyć chłopaków, którzy od czasu do czasu przeszkadzali. Szczerze mogę powiedzieć że zachowują się jak przedszkolaki. Z zamyślenia wyrwało mnie to co zobaczyłam. A raczej kogo i z kim zobaczyłam. Mianowicie pod klasą do chemii, która znajdowała się na szarym końcu korytarza i w dodatku leci juz tam nie ma. Stali tak Alan i Sonia i wszystko było by w porządku gdyby nie to że oni się całowali.
Do moich oczu naszły łzy, sama nie wiem dlaczego. Co za dupek wczoraj całował się ze mną i mówił że mu się podobam, a dzisiaj całuje się z największą dziwką w szkole.
Po mojej twarzy spłyneła łza sama nawet nie wiek kiedy, szybko ją otarłam i skierowałam się w stronę łazienki. Usiadłam na toalecie w ostatniej kabinie i schowałam twarz w dłoniach. Czułam się jakby ktoś rozdarł mi serce na kawałki. Jeśli jest to wogólę możliwe.
-Jak ja mogłam być taka naiwna- powiedziłam cicho sama do siebie.- Im wszystkim o to samo chodzi. Rozkochać, przelecieć i zostawić.
Dziewczyno ogarnij się.
Powtarzał mój mózg ale co z tego jak serce mówiło co innego. Muszę się ogarnąć, szkoda łez na jakiegoś dupka. Otarłam oczy z łez i po chwili wyszłam z kabiny. Podeszłam do lusterka, które było w łazience. Na szczęście nie było tak źle. Makijaż nie mógł mi się rozważać ponieważ go nie miałam więc źle to nie wyglądało. Miałam tylko lekko zaczerwienione oczy ale żeby to zobaczyć trzeba by się bardziej przyjrzeć. Przemyłam delikatnie twarz wodą i wyszłam źle łazienki.
Szłam między stolikami na stołówce szukając wolnego miejsca. Jedyna wolne miejsca były obok Alana i szkolnych mózgów. Szkolne mózgi lepsze. Pod powiedziała moja świadomość wiec skierowałam się w stronę ich stolika, niestety po drodze musiałam minąć stolik, przy którym siedział Alan. Już prawie przeszłam koło stolika przy którym siedział gdy poczułam czyjeś ręce na biodrach, które pociągły mnie na czyjeś kolana. Zgadnijcie kogo...
-Możesz mnie Kurwa puścić?!- zapytałam retoryczne wkurzony tym że jeszcze jakieś dwie przerwy temu całował się ze szkolna dziwką, a teraz zachowuje się jak gdyby nigdy nic.
-Co cie ugryzło?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Gówno- powiedziłam i próbowałam zejść z jego kolan.-Możesz mnie Kurwa puścić do jasnej cholery?!-wiązka przekleństw wyszła z mojej buzi. Chłopak otworzył szerzej oczy i mnie puścił. Nie zwarając uwagi na to że wszyscy się na mnie gapią wyszłam ze stołówki. Jakoś nagle odechciało mi się jeść. Wyszłam ze szkoły i nie bardzo obchodziło mnie to że zrywam się z lekcji poprostu jestem wkurzona. Sorry to za mało powiedziane ja jestem wkurwiona.
Rozdział nie sprawdzony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro