Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

-Wporządku?-zapytał mnie Alan spoglądając na moją twarz.

-Patrz na drogę.- powiedziałam mu cicho. Chłopak westchnął ale wykonał moją prośbę.

Wyszliśmy z samochodu. Skierowałam swoje kroki za brunetem, który szedł do domu. Powiedziałam ciche dzięki gdy przepuścił mnie w drzwiach i ściągłam buty w korytarzu i poszłam za nim do kuchni.

-Gdzie masz apteczkę?- odwróciłam się w jego stronę. Wyglądało to trochę gorzej nisz myślałam.

-Druga półka po prawej.- wyciągnęłam apteczkę i skierowałam swoje kroki w jego stronę.

-Usiądź.

-Nic mi nie będzie.- powiedział z uśmiechem na twarzy, przewróciłam oczami na jego słowa i znowu poprosiłam żeby usiadł. Usiadł na krześle, a ja wyciągłam z apteczki waciki i wodę utlenianią.-Jak twój policzek.

Nie zareagowałam na jego pytanie. Nalałam troszkę wody utlenianią na waciki i starałam się jak najdelikatniej przeczyścić rany, które miał na twarzy. Nie było ich dużo wiec szybko się z tym uporałam.

-Teraz ty siadaj- powiedział gdy skończyłam przemywać mu rany i poszłam wyrzucić waciki.

-Po co?- odwróciłam się w jego stronę.

-Twój policzek.

-Nic mi nie jest.- znowu się odwróciłam i wyrzuciłam waciki do kosza.

-On cię uderzył. Masz rozcięty policzek- powiedział przez zaciśnięte zęby.

-Wiem że mnie uderzył. Nie musisz mi przypominać.- Podniosłam lekko głos. Zacisnął mocniej szczękę gdy poczułam się łzy wzbierające sie w oczach, odwróciłam się do niego tyłem.

-Nie chce ci przypominać- podniósł lekko głos ale nie krzyczał. Po moim policzku spłyneła łza. Szybko otarłam ja rękawem bluzy ale nie uszło to jego uwadze.- Przepraszam.- jego głos złagodniał.- Płaczesz?

-Nie- powiedził cicho łamliwym głosem.

-Przecież widzę.- poczułam ręce oplatające mnie w tali. Oparł swoją brodę na moim ramieniu.- Przepraszam- wyszeptał mi do ucha i jedna ręką stary łzę, która spływała mi po twarzy.

-To ja przepraszam. To moja wina.- powiedziałam cicho i odwróciłam się w jego stronę. Wtuliłam się mocno w jego tors i zaczęłam płakać. To nie jest do mnie podobne, ale już nie daje rady.Alan delikatnie jeździł ręką po moich plecach i szeptał mi do ucha że to nie jest moja wina, żebym przestała płakać.-Zawsze wszystko psuje.

-Już mała. Wszystko będzie dobrze nie płacz.- szepnął mi do ucha.

-Przepraszam.- powiedziłam cicho gdy już się uspokoiłam odsunełam się od niego trochę ale nie patrzyłam na jego twarz miałam patrzyłam na swoje stopy.- Nie chciałam. Nigdy przy kimś nie płacze...

-Spójrz na mnie.- Nie zareagowałam wiec podniósł moja twarz tak żebym na niego spojrzała.- Nie przepraszaj. Nie masz za co.

-Ale...- zaprotestowałam.

-Nie ma żadnego ale. Nic się nie stało.

-Ale Alan...- znowu zaczęłam ale nie pozwolił mi dokończyć.

-Nie ma żadnego ale. Nic się nie stało.

-Zawieziesz mnie do domu?- zmieniłam temat. Chłopak westchnął głośno i znowu przyciągnął mnie do siebie.

-Zostaniesz u mnie.

-Ale mamy jutro lekcje- zaprotestowałam.

-Nikomu nie zaszkodzi małe wagary- zaśmiałam się na jego słowa.

-Nie mam ciuchów.

-Pożycze ci moje.- moje policzki zrobiły się lekko czerwone.

-Ktoś tu się rumieni- powiedział ze śmiechem gdy odsonął mnie od siebie kwałeczek, przez co jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona, wiec spuściłam głowę i staram się zakryć twarz włosami.

Weszłam za nim do pokoju i stanęłam koło biurka. Chłopak wyciągnął koszulkę i swoje bokserki i podał mi.

-Dziękuję- Powiedziłam cicho dalej zawstydzona całą sytuacją. Zaśmiał się na moja reakcję i poprowadził mnie do łazienki.

-Ręczniki są w szafce na górze.- powiedział i wyszedł. Wyciągłam ręcznik powiesiłam go koło prysznica, ściągłam swoje rzeczy i weszłam pod prysznic.
Letnia woda szybko, rozluźniła moje napięte mięśnie.

Tego mi trzeba było.

Pomyślałam i odetchnełam głęboko. Umyłam włosy prawdo podobnie szamponem Alana i ciało jego żelem pod prysznic. Ale co tam. Ładnie pachnie. Zakręciła wodę i wyszłam spod prysznica. Owinęłam się puchowym ręczniki, wytarłam ciało z ostatnich kropli wody i ubrałam bieliznę. Gdzie on ma szczotkę lub grzebień.

-Alan - krzyknęłam zanim pomyślałam.

-Stał się coś?- usłyszałam jego głos pod drzwiami.

-Nie, nie nic się nie stało.- powiedział z uśmiechem mimo iż wiedziałam że i tak tego nie widzi.- Masz może szczotkę do włosów lub grzebień?

-W szufladce w szafce pod ścianą.

-Ok, dzięki.- podeszłam powoli do szafeczki i odsunełam pierwszą szufladę. Zaczerwieniłam się widząc prezerwatywy. Szybko zasunęłam szufladę. Chyba za szybko bo coś co leżało na szafce spadło i z hukiem odbił się od płytek. Tym czymś okazał się być krem.

-Nic...- usłyszałam za sobą otwieranie drzwi i głos chłopaka.

-Nic mi nie jest- powiedziłam zawstydzona całą sytuacją i jak najszybciej naciągnełam na siebie jego koszulkę. Pachniała nim, a to piękny zapach.

STOP.

Nie mogę tak myśleć. Odwróciłam się w jego stronę. Byłam trochę przestraszona. Może z waszego punktu widzenia nie wygląda to zbyt strasznie czy coś w tym stylu. Ale ja się bałam że on zobaczył tatuaż, który miałam na plecach. Może i mam włosy długie prawie do pasa ale tatuażu on nie zasłaniają jak są mokre, a w dodatku dałam je do przodu no więc...

-Emm...- podrapał się po karku zakłopotany całą sytuacją? Złapałam za koniec koszulki i pociagnełam ją jeszcze bardziej w dół przez co ją rozciągłam.-Wybacz. Myśłałem że coś ci się stało.

-Nn...nic miii n...nie jest- wyjąkałam, policzki piękny mnie z zawstydzenia.

-Em... Okej.- podszedł do szafki i odsunął drugą szufladę i podał mi szczotkę. Niepewnie wzięłam ja od niego ale druga ręką nadal naciągałam koszulkę.- Nie naciągaj tak tej koszulki. Seksownie w niej wyglądasz.- wyszeptał mi do ucha, po jego wcześniejszym skrępowaniu nie było śladu. Zamarłam na jego słowa, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Byłam w lekkim szoku. Mam nadzieje że tego nie widział, ani nie słyszy bicia mojego serca. Co ja głupia mówię, napewno słyszy bicie mojego serca, które w tym momencie wali jak oszalałe.

-Emm...- zaczęłam cicho nadal skrępowana całą sytuacją.-Możesz wyjść?- zapytałam niepewnie. Brunet zaśmiał się gardłowo z mojej reakcji i wyszedł.
Gdy minął mi szok, zabrałam się za rozczesywanie włosów. Wyszłam powoli z łazienki i skierowałam swoje kroki w stronę pokoju Alana. Chciałam go zapytać gdzie mam spać.
Otworzyłam drzwi i stanełam się w progu gdy zobaczyłam go pół nagiego przy szafie. Z włosów kapały mu krople wody, a następnie powoli spływały po jego umięśnionym torsie. Miał na sobie jedynie szare dresy ściągane w kostkach.

-Zrób zdjęcie będzie na dłużej.- dopiero po jego słowach uświadomiłam sobie że się na niego gapię. Moje policzki znów zapiekły. Zdecydowanie za często się przez niego czerwienię.

-Nie dziękuję- powiedziałam cicho skrępowana całą sytuacją. Chłopak znowu się zaśmiał.- Emm... gdzie mam spać?-chciałam zmienić temat.

-Chyba zamieścimy się razem na jednym łóżku.- otworzyłam szerzej oczy.- Masz minę jak bym ci seks proponował.- zdecydowanie za często robie się przez niego czerwona.

-Wiesz co chyba wole na sofie w salonie.

-Uwież mi jest nie wygoda. Zmieścimy się razem na moim łóżku.- westchnęłam ale już nie protestowałam byłam zmęczona całą sytuacją. Położyłam się na jednej połowie łóżka, brunet zgasł światło i położył się koło mnie. Byłam skrępowana ale czułam się przy nim bezpiecznie.

-Mogę cię o coś zapytać?- usłyszałam za sobą jego głos. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na jego twarz, która przez ciemność, która panowała w pokoju była ledwo widoczna ale nadal piękna.

Ja tego nie pomysłam.

Pokiwałam twierdząco głową. Chłopak podparł się na łokcia i spojrzał mi w oczy.

-Mogę zobaczyć twój tatuaż?-zapytał I ręką założył mi za ucho kosmyk włosów, który wydostał się z mojego warkocza.

-Jeszcze nie.- odpowiedziałam powoli i cicho.

-Jeszcze nie? Czyli że i tak mi go pokażesz.- odwróciłam się tyłem do niego. Brunet przyciągnął mnie do siebie. Czułam się trochę dziwnie. Byłam skrępowana i czułam dziwny uścisk w dole brzucha, ale czułam się też bezpiecznie. Zaczerwieniłam się gdy poczułam ze nie ma już na sobie dresów i jest w samych bokserkach. Naszczęście chłopak nie widział teraz mojej twarzy.
Odpłynełam w krainę Morfeusza z małym uśmiechem na twarzy.


7 gwiazdek= następny rozdział.

Zmieniłam okładkę zauwarzył ktoś? :)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro