Rozdział 12
-Ja pierdole- jęknęłam i uderzyłam głową o biurko. Już chyba piąty raz robie to durne zadanie z matematyki,a ono nadal nie chce mi wyjść. Wszystko przez to że Ne mogę się skupić bo w głowie ciągle mam wydarzenia z dzisiejszego wf. Z podniosłam się z krzesła i podeszłam do mojej szafy wyciągnęłam z niej czarne rurki i czarny bardzo bardzo gruby sweter żeby było mi ciepło. Przebrałam się w te rzeczy i zeszłam na du wyciągłam z szafki moje czarne buty na motor i je ubrałam. Wzięłam jeszcze czarne rękawiczki i kluczyki i wyszłam zamykając dom.
Wyjechałam z podjazdu domu i skierowałam się w stronę obrzeży miasta.
Tego mi trzeba było.
Pomysłam gdy poczułam ten dreszczyk emocji i wiatr we włosach. Niestety lubiłam jazdę bez kasku, a to może się wiązać z poważnymi konsekwencjami no ale liczę na szczęście.
Tak jak ostatnio, było tu dużo osób. Kilka z nich musiało mnie rozpoznać bo podeszło do mnie i gratulowało mi pokonania Gabryśki czy jak jej tam było.
-Nasza mistrzyni, raczył się pojawić- prychnełam jakaś dziewczyna. Jestem pewna że już gdzieś słyszałam ten głos. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na dziewczynę, no tak, mogłam się domyślić. Gabryśka.
-Co zazdrosna?-odpyskowałam. Dobra nie znam dziewczyny ale działa mi na nerwy. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam że ma siniaka na twarzy, zapewne po naszej bitce.
-O ciebie?- sarkazm w jej głosie był wyczuwalny.-Nigdy.
-Wydaje mi się że kłamiesz - zrobiłam przerwę i udawałam że się zastanawiasz.- Albo wiesz co nie wydaje mi się. Jestem pewna że jesteś zazdrosna.- Uśmiechnęłam się fałszywie w jej stronę.
-O dziwkę zazdrosna nie będę.-prychneła z pogardą.
-Nie musisz nazywać się dziwką i bez tego wszyscy wiedzą że nią jesteś.- Dziewczyna chciała coś powiedzieć ale coś albo raczej ktoś nam przerwał.
-Nadia?!- pomiędzy nami stanął ten chłopak albo raczej facet, który wtedy mówił ze ścigać się z Gabryśką. Skrzywiłam się lekko na to wspomnienie.
-Co?
-Chodź na słówko.
-Jasn- Powiedziłam z uśmiechem i poszłam za nim kilka kroków dalej.
-Wiesz że jesteś nowa mistrzynią- pokiwałam głową na jego słowa- Wiesz że musisz się ścigać?
-Co?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Musisz wygrać się ścigać jeszcze 10 razy.
-Czemu?
-Gabryśka miała 9 wygranych. Ty 1 wygrałaś wiec masz jeszcze 9 do wygrania przynajmniej.- westchnęłam na jego słowa.
-Z kim mam się dzisiaj ścigać?- zapytałam gdy wytłumaczył mi dlaczego musze wygrać jeszcze co najmniej 9 wyścigów.
-Nie musisz od razu dzisiaj...
-Wolę mieć to za sobą- przerwałam mu.
-W takim razie podejdź na start.
-Kto ściga się z mistrzynią- krzyknął ten facet gdy wjechałam na linie startu. Kołomnie na złotym ścigacza zatrzymała się jakaś dziewczyna.
-1...- zaczęła odliczanie dziewczyna, która stanęła przed nami.
-2
-3
Ruszyłyśmy w tym samym momencie. Dziewczyna umiała jeździć dość dobrze ale nie tak dobrze jak ja. Jechała za wolno jak dla mnie więc z łatwością ją wyprzedziłam i wygrałam wyścig.
Po mnie i tej dziewczynie ścigało się na motorach jeszcze kilka osób. Teraz przyszedł czas na samochody. Stanełam pomiędzy innymi i patrzyłam. Na torze stanął jakiś chłopak w niebieskim sportowym samochodzie i czarnym sportowym samochodzie.
-Zasady znacie.- dziewczyna stanęła pomiędzy samochodami i zaczęła odliczać.
Ruszyli.
Na początku a prowadzeniu był niebieski ale jakiś czas później czarny go wyprzedził. Ale potem znowu niebieski wyprzedził czarny i tak w kółko. Ale na ostatnich kilku metrach prowadził czarny. Wygrał chłopak w czarnym samochodzie. Ten w niebieskim stanął obok tamtego i obaj wyszli ze samochodów. Moje serce przyspieszyło...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro