Rozdział 11
Znowu spóźnię się do szkoły. Zamknęłam drzwi do domu włożyłam kluczyki do kieszeni spodni i szybkim krokiem udałam się w stronę szkoły. Weszłam równo z dzwonkiem. Super. Pech chciał że dzisiaj na pierwszej lekcji mamy matematykę, a pani Zelpern nie nawidzi spóźnień.
Zapukałam i weszłam do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie.-skierowałam swój wzrok na nauczycielkę, która akurat w tym momencie sprawdzała obecność.
-Dlaczego się panienka spóźniła?-zapytała z uśmiechem. Tak jej ulubioną rzeczą jest zadawanie pytań. Nie lubię jej.
-Zaspałam- powiedziałam lekko skrępowana bo cała klasa się na mnie patrzyła.
-Siadaj wpisuje ci spóźnienie. Masz szczęście że mam dzisiaj dobry chumor.- odetchnełam z ulgą i usiadłam w ostatniej ławce.
Lekcje mijały mi dość szybko, przerwy spedzałam w bibliotece.
-Nadia- usłyszałam za sobą głos Alana gdy szłam w stronę damskiej łazienki.
-Hym...?-odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na jego twarz. W oczach miał te cudowne iskierka i ten cudowny uśmiech na twarzy.
Ja wcale tego nie pomysłam.
-Dlaczego mam wrażenie że mnie unikasz?-jego głos wyrwał mnie zza myślenia.
-Nie unikam cie po prostu nie miałam czasu. Poza tym wątpię żebyś chciał spędzać przerwy w moim towarzystwie.- Powiedziłam cicho i chciałam odejść ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.
-Poczekaj.- odwrócił mnie w swoją stronę i spojrzał mi w oczy. Po moim ciele przyszedł dreszcz mam nadzieje ze tego nie poczuł.- Nie wydaje mi się. Unikasz mnie od wczoraj. Dlaej jesteś zła za to co wczoraj powiedziałem?- ostatnie zdanie powiedział cicho i z lekkim westchnieniem.
-Nie, nie jestem zła.- przeczesał swoje włosy drugą ręką i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym że mi nie wierzy .- Po prostu nie mam dzisiaj ochoty z nikim rozmawiać.
-Stało się coś?- albo mi się wydaje albo w jego głosie słyszałam zmartwienie?
-Nic się nie stało po prostu nie mam chumoru.
-Dobrze- zadzwonił dzwonek na lekcje przerywając nam te jak że miła i ciekawa rozmowę.
-Muszę już iść- Powiedziłam gdy chłopak dalej trzymał mnie za rękę i nie za bardzo spieszył mu się do tego żeby gdzie kolwiek się ruszyć.
-A tak przepraszam- powiedział jak by się wyrwał z zamyślenia uśmiechnął się miło i odszedł, wcześniej pocałował mnie w policzek przez co się zdziwiłam.
On zdecydowanie źle na mnie działa.
-Dzisiaj wf mamy łączony z chłopakami- powiedział trener na co większość dziewczyn jękneła. Byłam chyba jedyną, której nie przeszkadzał wf z chłopakami.- Nie jeszczcie mi tu tylko rozgrzewać się. Te które nie chcą grać na ławeczkę.
No super.
Pomysłam gdy zauwarzyłam że oprócz mnie wszystkie dziewczyny usiadły. Westchnęłam i zaczęłam rozgrzewkę. Na salę weszli chłopaki i wszystko było by w porządku gdyby w śród nich nie było Alana i Damiana.
-Podzielcie się na cztery drużyny po pięć osób każda- zarządził trener i poszedł do magazynu po piłkę i koszulki dla drużyn.
-Grasz z niami?- usłyszałam koło siebie głos jakiegoś chłopaka.
-Czemu nie- powiedziałam raczej sama do siebie i wzięłam od niego koszulkę, która mi podał.
-Gotowi?- dwóch chłopaków stanęło na przeciwko siebie. Alan i Damian. Oni chyba lubią ze sobą rywalizować. Trener podrzucił piłkę do góry i chłopaki ją odbili. Nawet nie wiem kiedy i jak ale piłka znalazła się w moich rękach. Zaczęłam biec pod kosz. Ale Damian zaczął mnie blokować wiec podałam jakiemuś chłopakowi. Mimo że już nie miałam piłki chłopak zaczął mnie falować na każdy możliwy sposób. Jednak ja jak to ja nie podałam się tak szybko i dotrwałam do końca meczu. Oczywiście tak szybko nie poddam się jedynie w koszykówce.
Przez faułly Damiana jestem cała obolała na szczęście wf jest ostatnią lekcją. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam się przebrać. Zanim wyszłam ze szkoły weszłam jeszcze do gabinetu dyrektora i dałam mu kartkę na której było napisanie co będzie nam potrzebnie.
Trochę zła szłam do domu pogrążona w myślach. Zastanawiało mnie dla czego Damian tak bardo mnie blokował i faulował. Dobra rozumiem że mnie nie lubi i wogólę no ale bez przesady. Ja tez go nie lubię ale jakoś go tak bardzo nie faulowałam.
Czyta ktoś jeszcze to opowiadanie? Wiem że ostatni rozdziały się badziewie ale po prostu brak weny i pisze trochę od nie chce nią dlatego opowiadanie zostanie prawdo podobnie zawieszone na czas nie określony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro