Rozdział 37
Z perspektywy Alana.
Obudziłem się rano z lekkim bólem głowy. W sumie sam sobie się nie dziwię, bo dość dużo wypiłem. Dziwiło mnie tylko to, że nie ma przy mnie mojej dziewczyny, a druga połowa łóżka jest zimna jakby wogólę jej tam nie było nawet w nocy. Usiadłem powoli na łóżku i zorientowałem się, że jestem w samych bokserkach, w sumie dobrze, że ściągła mi ubrania lepiej się spało, no chyba, że sam to zrobiłem.
Wstałem z łóżka i wyszedłem z jej pokoju, powoli szedłem korytarzem i otwierałam drzwi do każdego pokoju i szukałem dziewczyny. Nie chciałem jej wołać, bo gdyby spała wolał bym jej nie budzić. Nie było jej na górze wiec zszedłem na duł, pierwsze pomieszczenie do jakiego wszedłem to salon i był to strzał w dziesiątkę. Dziewczyna spała na kanapie, pod głową miała poduszkę i przykryta była kocem, najwidoczniej spędziła tu całą noc tylko dlaczego? Gdy podeszłem bliżej zorientowałem się, że ma podpuchniętę i zaczerwienione oczy co świadczyło o jej nie spaniu w nocy i płaczu. Mam nadzieje, że to nie moja wina.
Nadzieja matką głupich.
Poprawiłem jej koc i pocałowałem ją w głowę. Wyszedłem z salonu i wszedłem do kuchni, na stole zobaczyłem pustą butelkę po wódce, na co się zdziwiłem bo przecież dziewczyna obiecała, mi że nie będzie piła.
Cicho zrobiłem sobie jakieś kanapki i wyciągłem, z apteczki tabletki na ból głowy, a przy okazji znalazłem w apteczce, tabletki antykoncepcyjne ( tak pisało na opakowaniu stąd wiem). Pierwszą moją reakcją na to znalezisko było zdziwienie, ale potem zastąpiło je pytanie po co jej. Muszę ją o to zapytać tak samo jak o to dlaczego spała na kanapie. Usłyszałam za sobą ciche kroki więc odwróciłem się w stronę wejścia do kuchni. Do pomieszczenia weszła Nadia i rozglądała się zaspany wzrokiem jak by czegoś szukała, a na mnie nawet nie spojrzała.
Coś jest nie tak.
Po chwili rozglądania się podeszła do apteczki jak by to jej szukała i wyciągła z niej tabletki na ból głowy. Nalała sobie wody do szklanki połkneła tabletkę, popiła ją wodą i wyszła. Poszedłem za nią zdziwiony jej zachowaniem, skoro boli ja głową to pewnie wypiła.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego wczoraj piłaś?- zapytałem podchodząc do niej. Stanąłem przed nią i patrzyłem na nią pytająco.
-Nie piłam.- odpowiedziała cicho.
-W takim razie dla czego boli cię głowa, możesz mi to wytłumaczyć? Obiecałaś, że nie będziesz piła.
-I nie piłam bo ktoś z obecnych tutaj nie pozwolił mi, a gdy chciałam to zrobić wyrwał mi butelkę i jej zawartość wylał do zlewu. A głową boli mnie bo mam okres.- wytłumaczyła zła.
-A dla czego jesteś na mnie zła? No chyba nie przez okres, wydaje mi się.
-Nie jestem zła, po prostu boli mnie głowa.- powiedziła i nareszcie na nie spojrzała. Gdy to zrobiła w jej oczach zobaczyłem ból.
-Powiedz mi co wczoraj zrobiłem.- westchnąłem. Z doswoadczenia wiem, że jak jestem pijany to czasem mi odwala i to był chyba jeden z tych czasem.
-Al... nie... nie chcę tego mówić.- powiedziła i odwróciła wzrok. Westchnołem cicho, usiadłem kołoniej i posadziłem ją sobie na kolanach jak małe dziecko. Wtuliła się we mnie mocno i siedziała cicho.
-Skarbie, proszę. Wolę wiedzieć co głupiego zrobiłem, że nie chcesz ze mną o tym rozmawiać.- potarłem ręką jej plecy w celu dodania jej otuchy.
-Jesteś pewien?- zapytała odsuwając się trochę. Pokiwałem twierdząco głową i siedziałam wyczekująco.- Jak chcesz... Jak wracaliśmy wczoraj od Rafała zacząłeś mnie obmacywać, potem jak położyłam cię na łóżku i chciałam ściągnąć ci koszulkę, żeby było ci lepiej spać, zapytałeś kim jestem.- powiedziła z bólem, a ja miałem wyrzuty, że tak do niej powiedziałem, nie obchodziło mnie, to że byłem wtedy pijany ją to zabolało i gdy teraz o tym mówi mnie też boli, że tak powiedziałem.- A gdy w końcu dałeś za wygraną i pozwoliłeś ściągnąć sobie koszulkę nazwałeś mnie kobietą lekkich obyczajów.- dokończyła, a po jej twarzy spływały łzy przyciągnąłem ja bliżej siebie i sam miałem ochotę się rozwyć. Wszystko przez to, że jest najważniejszą osobą w moim życiu i nie wiem co bym bez niej zrobił, a i tak ciągle ją ranię.
-Skarbie, wiem że to że byłem pijany nie tłumaczy mojego zachowania ale ja naprawdę tak o tobie nie myślę, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Przepraszam za to co wczoraj powiedziałem.- odsóneła się trochę o de mnie i spojrzała mi w oczy.
-Wiem, że byłeś pijany, ale to nie zmienia faktu, że twoje słowa mnie zraniły...- Chciałem jej przerwać i coś powiedzieć ale przyłożyła mu palec do ust i pokręciłam przecząco głową.- Wiem też, że powiedziałeś to nie świadomie bo byłeś pijany i dobrze wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę. Dlatego poprostu uznajemy, że nic takiego nie było.
-Skarbie ja nie mogę o tym zapomnieć, zraniłem cię, bo nazwałem cię poprostu dziwką. Ja tak o tobie nie myślę i nie chcę żebyś ty myślała, że ja myślę tak o tobie.
-Alan, ufam ci i wierzę, że tak nie myślisz, dlatego proszę cię żebyśmy uznali, że tego nie było. Nie chcę do tego wracać.- powiedziła cicho i spojrzała mi w oczy.
-Jak chcesz.- odpowiedziałem. Dziewczyna przytulił mnie mocno, a potem złożyła na moich ustach krótki pocałunek, zdecydowanie za krótki.- Możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie?
-Tak.- odpowiedziała nie pewnie.
-Po co ci tabletki antykoncepcyjne?- policzki dziewczyny zrobiły się czerwone, a na twarzy pojawiło się zarzenowaniem i zakłopotanie.
-Ja... ten... tego... no wiesz...- mówiła jąkając się.
-Ten tego no nie wiem.- zacząłem ją podpuszcząć ale chyba się zorientowała bo uderzyła mnie w ramię.
-Dobrze wiesz po co one są.- powiedziała cicho trochę jakby zła, że ją podpuszczałem.
-Wiem ale chcę wiedzieć po co ci one.- dziewczyna zrobiła się bardziej czerwona o ile wogólę było to możliwe.
-Poprostu, nie wiem...-jęknęła.
-Mam rozumieć, że są po to żebyśmy do stosunku nie musieli używać kondoma.- powiedziałem ze śmiechem, a ona spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Nie chcę mieć w tym wieku dzieci, poza tym wolała bym żebyś mnie nie zostawił jak zajdę w ciążę.
-Nie zostawił bym cie nawet teraz w tym momencie gdybyś zaszła w ciążę.- odpowiedziałem poważnie, zgodnie z prawdą, nie mógł bym jej zostawić, za bardzo ją kocham.- Poza tym mogę czekać, aż będziesz gotowa.
-Może już jestem?- podniosła pytająco brew.
-Księżniczko, wiem że nie jesteś jeszcze gotowa.- nosem potarłem o jej nos i pocałowałem ją w czoło.-Nie chcę, żebyś robiła coś w brew sobie.
-Ja też nie chcę, ale przy tobie jest to trudne.-podniosłem pytająco brew i czekałem na dalszy ciąg jej wypowiedzi.- Poprostu czasem mam wrażenie, że mnie zostawisz bo nie jestem gotowa, żeby pójść z tobą do łóżka, a przecież masz swoje potrzeby.
-Mam swoje potrzeby, ale ty mi wystarczasz i będę czekał ile będę musiał. I nie zostawię cie tylko dla tego, że nie jesteś jeszcze gotowa. Nie mógł bym cię zostawić, jesteś całym moim światem. Kocham Cię.- na ostatnie słowa serce dziewczyny przyspieszyło.
-Ja też cie kocham.- powiedziła jak by bała się odżucenia. Wpiłem się w jej usta, włożyłem w ten pocałunek wszystkie możliwe uczucia, którymi ją darzyłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro