Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32


-Mało mówisz- zwrócił się do mnie chłopak gdy jechaliśmy samochodem do jego domu.

-Poprostu zastanawiam się kto to zrobił i dla czego.- powiedziłam z westchnieniem trochę zmęczona całą to sytuacją. No bo kto i po co miał by mi wysłać to zdjęcie. Rozumiem, że zależało mi na tym żeby po kłócić mnie z Alanem. Ale dlaczego i po co?

-Nie myśl nad tym tyle. Powiem Rafałowi sprawdzi do kogo należał numer i po sprawie.- miałam mu ochotę powiedzieć, że dla niego może i po sprawie ale nie dla mnie. No ale się powstrzymłam i pokiwałam twierdząco głową.

-Jesteśmy- powiedział po chwili i zgasł silnik. Wyszłam z samochodu i powoli skierowałam się w stronę domu po drodze uważając żeby nie przewrócić się na śliskim lodzie. No tak zapomniałam wam powiedzieć, w nocy musiał spaść śnieg ponieważ teraz jest go w miarę dużo. Nareszcie. W tamtym roku śniegu nie było wogólę i święta były do bani. W tym roku mam nadzieję, że będzie lepiej. Tylko, że te święta spędzę sama w domu. Z zamyślenia wyrwał mnie poślizg, w który wpadłam. Nawet nie zauwarzyłam do póki prawie się nie przewróciłam. Na szczęście  udało mi się złapać równowagę i w ostatniej chwili stanęłam prosto bez chwiania  się, brunet zaśmiał się głośno i podszedł do mnie. Wystawiam mu język i zrobiłam krok do przodu, a wtedy znów straciłam równowagę i gdyby nie ręce chłopaka no moich biodrach zapewne wylądowała bym tyłkiem na podjeździe. Niespodziewanie chłopak podniósł mnie jak pannę młoda, na co za piszczałam i zaczął mnie nieść w stronę drzwi. Brunet powoli otworzył drzwi i postawił mnie dopiero w korytarzu. Z salonu wyszła zapewne jego mama, która nawet nie zwrócił na mnie uwagi, tyko powiedziała coś do syna i wyszła. Ściągłam buty i kurtkę. Chłopak zrobił to samo i po chwili weszliśmy do salonu. Na moje twarzy zapewne pojawiło się zdziwienie gdy w pomieszczeniu zobaczyłam dwoje dzieci. Chłopczyka i dziewczynkę, ubierających choinkę.

-Sara, Brian.- Alan zwrócił się do rodzeństwa, które na jego słowa stanęło w miejscu i w lepiło w nas swój wzrok.

-Kim jesteś?- pytanie blond dziewczynki zapewne było skierowane do mnie.

-Jesteś jego dziewczyną?- zapytał chłopiec wskazując palcem na Alana.

-Tak- brunet przyciągnął mnie do siebie.- To jest moja dziewczyna Nadia. Nadia poznaj moje rodzeństwo Sarę i Briana.- wskazał palcem pierwsze na blondynkę, która prawie wogólę nie była do niego podobna i małego bruneta, który był praktycznie kopią swojego starszego brata. Jedynie kolor oczu mieli inny starszy mail brązowe, a młodszy niebieskie. Uśmiechnęłam się niepewnie do dwójki przy choince. Jako pierwszy po chwili stania poszła do mnie Sara i podała mi rękę, a w jej ślady poszedł chłopiec.

-Alan, pomożesz nam ubierać choinkę?- zapytała dziewczynka patrząc na brata.- Mama miała pomóc, ale musiała pojechać.

-Okej.- odpowiedział nam z uśmiechem i spojrzał na mnie.- Pomożesz nam?

-Jasne.- lekko zakłopotana, spojrzałam na brązowookiego.- A jak?

-Nigdy nie ubierałaś choinki?- zapytał ze zdziwieniem, pokiwałam głową.- Kiedyś musi być ten pierwszy raz- powiedział dwuznacznie z uśmiechem. Uderzyłam go w ramię na co wogólę nie zareagował, a moje policzki znów zrobiły się czerwone. Brunet zaśmiał się gardłowo, wziął dziewczynkę, która zaczeła piszczec, na ręce i podszedł z nią do choinkę.

-Jeszcze gwiazda na czubek.- powiedział niebieskooki podając mi gwiazdę. Stanełam na palcach ale i tak nie dostałam, zrezygnowana opadłam stopami na podłogę. Po chwili poczułam na swoim brzuchu czyjeś ręce, najpierw pisnełam przestraszona, a potem na moja twarz wpłynął uśmiech gdy poczułam usta mojego chłopaka na szyii.

-Pomóc ci?- szepnął mi do ucha. Zadrżałam delikatnie i pokiwałam twierdząco głową. Brunet przeniósł swoje ręce na moje biodra, podniósł mnie do góry i postawił mnie na sofie. Następnie schylił się trochę.-Siadaj.- rękoma wskazał na swoje ramiona, po chwili jego zapewnień, że nic mu nie będzie i że jestem lekka. Weszłam na jego ramiona. Oplótł ręce wokół moich nóg, a ja swoją trzymałam gwiazdę- a drugą położyłam na jego miękkich brazowych włosach.

-Ostrożnie- powiedział gdy chłopak udawał, że się chwieje. Zrobił kilka kroków i stanął przed choinką, wyciągłam ręce i założył gwiazdkę na samym jej czubku- Gotowe- powiedziałam dumna z siebie. Brunet cofnął się o krok do tyłu tak żeby móc zobaczyć. Pochyliłam się lekko i ostrożnie żeby nie spaść z jego ramion i pocałowałam go szybko w usta.

-Ekhem...- moje policzki zapiekły gdy w drzwiach zobaczyłam mamę bruneta.-Dzień dobry.

-Dzień dobry.- powiedziałam zawstydzona.

-Cześć mamo.- przywitał się chłopak, a jego młodsze rodzeństwo podeszło do swojej rodzicielki i przytuliło ją, a na stronie wyszło z salonu.

-Kim jest ta dziewczyna?- zwróciła się z uśmiechem do chłopaka.

-Mamo.- powoli kucnął tak żebym mogła zejść z jego ramion co od razu zrobiłam. Podniósł się i położył swoją rękę na moim ramieniu tym samym przyciągając mnie do siebie.- To jest moja dziewczyna Nadia. Nadia to jest moja mama.- skinełam grzecznie głową nadal zawstydzona.

-Dziewczyna?- zapytała zamyślona, brązowooki przytaknął głową na jej słowa i uśmiechnął się w jej stronę. Po chwili kobieta podeszła do nas z uśmiechem na twarzy i wystawił do mnie ręce. Na początku popatrzyłam nią zdezorientowana i dopiero po chwili dotarło do mnie co chce zrobić. Odsunełam się do chłopaka i przytuliłam kobietę. Po chwili odsunełam mnie od siebie na długości swoich ramion i popatrzyła na mnie z podziwem.- Jesteś pierwszą dziewczyną, która mój syn tutaj przyprowadził.- powiedziła z uśmiechem i z dumą spojrzała na syna. Uśmiechnęłam się siew jej stronę niepewnie i też spojrzałam na chłopa, który wszczerzył się w naszą stronę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro