Epilog numer 2
To jeszcze nie koniec!!! Będzie trzecia część. :)
Dni do ślubu kuzynki Alana i mojego byłego przyjaciela (a za razem byłego chłopaka) minęły bardzo szybko. Przez całe cztery dni męczyłam się z "morzem czerwonym" i jedynie Alan widział w tym plus. A jaki? A taki, że jak pojedziemy do Sydney to będzie mógł mnie oglądać w stroju kąpielowym!
Ślub Megan i Dawida, minął bardzo fajnie. Tańczyłam i wygłupiałam się jak nigdy. Alkoholu nie piłam, ale nawet bez niego świetnie się bawiłam, było super zajefajnie. Najwięcej tańczyłam z Alanem, no dobra wszystkie tańce tańczyłam z nim. Tylko raz tańczyłam z Dawidem, gdy Alan tańczył z Megan. Pogadałam wtedy chwilę z Dawidem i uświadomiłam sobie, że tak na prawdę bardzo mi go brakuje, ale nie przyznałam się do tego. Ale chłopak chyba wyczuł, że mi go brakowało bo dał mi swój numer gdybym chciała się z nim kiedyś spotkać lub pogadać.
W poniedziałek byliśmy w domu, znaczy u siebie i od razu wypakowaliśmy rzeczy, które były w torbach i spakowaliśmy do nich nowe.
Potem Rafał zawiózł nas na lotnisko i tak o to teraz idziemy do samolotu.
Moje ręce się trzęsą, co ja poradzę na to, że się boję. Nie lubię samolotów one są takie ogromne i niebezpieczne.
Alan zobaczył, że się boję, bo przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował w czoło.
-Boisz się?- zapytał z czułością, a ja pokiwałam głową.- Ufasz mi?- znów skinełam głową.- Obiecuje, że nic ci się nie stanie. Uwierz mi.
-Wierze ci- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odetchnełam głęboko zanim weszliśmy do samolotu i zamknęłam oczy, przekroczyłam próg i dopiero wtedy je otworzyłam.
Zajęliśmy swoje miejsca w samolocie i wtedy zaczęłam się na prawdę bać. Ogarnęła mnie panika. Moje ręce znów zaczęły się trząść, zrobiło mi się duszno i miałam wrażenie, że pomieszczenie jest małe i bez okien. Zaczynałam panikować i dobrze o tym widziałam. Spojrzałam przerażona na Alana, a on pochylił się do przodu, ( bo siedzimy na przeciwko siebie). Wziął moje dłonie w swoje i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Kochanie- zaczął, a mnie od razu zaczęło ogarnąć uczucie ulgi i bezpieczeństwa.- Nie bój się, jestem przy tobie obiecuje, że nic ci się nie stanie. Za kilka godzin wylądujemy cali i zdrowi w Sydney i spędzimy tam całe 14 dni. Rozumiesz?- pokiwałam głową.- Nie bój się, obiecuję, że nic ci się nie stanie. Zaraz będziemy musieli zapiąć pasy, a potem gdy będzie można je odpiąć, będziesz mogła przesiąść się do mnie na kolana.
Zanim wystartowaliśmy, Alan zdążył mnie uspokoić i powiedzieć jak to wszystko będzie mniej więcej wyglądać. Byłam już spokojna i oddychałam miarowo czekając tylko na to kiedy będzie można odpiąć pasy i będę mogła przesiąść się do niego na kolana.
*****
Tym oto sposobem zakończona zostaje cześć druga. A przed nami cześć trzecia, a w niej:
♡ rozdziewiczenie Nadii.
♡ powrót z Sydney.
♡coś o rodzinie Nadii.
I kilka innych szczegółów ale o tym dowiecie się czytając.
I pamiętajcie, że wasze gwiazdki i komentarze bardzo motywują do pisania i gdy będzie ich dużo rozdziały będą częściej i szybciej.
A rozdziały trzeciej części będą pojawiać się od środy (23.03.2016).
Kto zostaje do końca trzeciej części?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro