dopisek, do rozdziału 56- 3 części.
Wiele osób pytało o co chodzi, więc powstał ten oto rozdział. Chciaż miało go nie być. Co o nim sądzicie?
Z perspektywy Alana.
-Możemy porozmawiać?- zapytał Dawid gdy weszliśmy do środa.
-Nie.- odpowiedziała Nadia.
-Nie ciebie pytałem.-odpowiedział takim tonem, że aż coś się we mnie zagotowało. Do moje dziewczyny ma się odnosić z szacunkiem.- Możemy pogadać?- zapytał patrząc na mnie
-Poczekaj na mnie w sypialni skarbie.- Szepnąłem brunetce do ucha i pchnąłem ją lekko do przodu.
-Uważaj na siebie.- szepnęła i poszła na górę.
-O czym chcesz porozmawiać?- warknąłam i położyłem, zakupy na szafeczce przy wejściu.
-Może wyjdziemy na dwór?- zaproponował. Skinąłem głową i przepuściłem go w drzwiach, a nastepnie sam za nim wyszedłem
-Streszczaj się bo chce do niej wrócić.- ponagliłem go gdy stał i nic nie mówił.
-Uważam, myślę, sądzę, że powinieneś dać jej spokój.- zaczął. Zacisnąłem mocno pięści, jak mam być kurwa spokojny, jak on mówi mi, że mam zostawić mój skarb. Najważniejszą, a właściwie teraz najważniejsze dwie osoby w moim życiu- Porozmawiaj z nią, przekonaj ją do usunięcia ciąży. Obaj dobrze wiemy, że jest jeszcze młoda i szkoda żeby niszczyła sobie życie ciążą- Nie no ja kurwa zaraz nie wytrzymam, jeszcze tylko kilka słów i nie ręcze za siebie.- Przekonaj ją żeby usunęła ciążę, powiedz, że jest jeszcze za młoda. Że sobie nie poradzi, że przed nią całe życie. Zostaw ją ułóż sobie życie z kimś innym, a jej daj spokój. Ona potrzebuje kogoś, kto będzie ją kochał. Kogoś kto będzie się o nią troszczył, będzie przy niej, da jej poczucie bezpieczeństwa, kogoś kto będzie ją kochał. Ona potrzebuje kogoś kto nigdy jej nie zawiódł i nigdy jej nie zawiedzie. Kogoś kto będzie ją kochał, szanował i dawał jej to co ona potrzebuję, kogoś kto będzie kupował jej prezenty. Stary obaj dobrze wiemy, że ona nie jest dla ciebie. Że jest dla ciebie za dobra. Nie zasługujesz na nią.
Nie wytrzymałem. Coś we mnie nie pękło.
-Zamknij się kurwa człowieku.- wydarłem się.- Nie znasz jej. Nie możesz jej ułożyć życia. Ona chce mnie. Rozumiesz? Mnie! Ona nie chce chłopaka idealnego ale chce mnie! Wiem, że na nią nie zasługę i za to jej nie nawidzę, bo kocha mnie i jest ze mną mimo, że byłem dupkiem. Ale tysiąc razy bardziej ją kocham niż nie nawidzę. Jest dla mnie wszystkim co mam. Jest moim życiem. Osobą, przy której chce się rano budzi i w nocy zasypiać. Jest moją ostatnią myślą przez zaśnięciem i pierwszą po przebudzeniu. W moim życiu nie ma ważniejszej osoby niż ona. Ona nie potrzebuje chłopaka, który będzie jej kupował czekoladki. Ona potrzebuje mnie, moich ramion i mojego serca. Mojej obecności, miłości i czułości. Kocham ją i nic tego nie zmieni. Poszedłbym za nią na koniec świata, umarł bym gdyby ona umarła. Nie poszedł bym na jej pogrzeb bo leżał bym obok niej. Ona jest dla mnie do jasnej cholery wszystkim i czy ci się to podoba czy nie zamierzam spędzić z nią resztę życia. Będę o nią walczył chodźby cały świat walił mi się na głowę. Nie zostawię jej dlatego, że jakiś nie dorozwiniety chłopczyk, tego chce. Miałeś swoją szansę, wykorzystałeś ją, a raczej zmarnowałeś. Ja spieprzyłem, ale dostałem od niej drugą szansę i nie zamierzam jej zamarnować. Nie zamierzam jej zamarnować. - powtórzyłem żeby podkreślił te słowa.- Kocham Nadię i tylko ona się dla mnie liczy. Za kilka miesięcy na świat przyjdzie nasze dziecko. Oboje jesteśmy młodzi ale co się stało już się nie odstanie. Nie żałuję, że jest w ciąży. Może i nie planowaliśmy jeszcze dziecka, ale skoro już się pojawiło to będziemy je kochać. Nie zostawię jej i nie każę jej usunąć ciąży. To dziecko nie jest niczemu winne, nie pozwolę jej i tego dziecka skrzywdzić. Nikomu nie pozwolę ich skrzywdzić. Są moją rodziną. Rodziną której ty nie będziesz miał, bo nie umiesz kochać i cieszyć się tym co masz.
Blondyn zamachnął się i uderzył mnie z pięści w brzuch. Zachwiałem się lekko, ale tylko na sekundę, odrazu zareagowałem i mu oddałem.
Jednak nie legalne walki, na coś się przydały.
Bez najmniejszego problemu zablokowałem kilka kolejnych ciosów chłopaka. Na kolejny nie byłem przygotowany i dostałem w twarz. Nie byłem mu długo dłużny i mu oddałem. Zachwiał się do tyłu, a ja to wykorzystałem i obdarowałem go kolejnym ciosem. Stanął na równych nogach i uderzył mnie w twarz. Nie zdążyłem zablokować ciosu i oberwałem. W ustach poczułem metaliczny posmak krwi. Nie byłem mu dłużny i uderzyłam go w nos, z którego po chwili puściła się krew. Oddał mi ale jego cios był nie precyzyjny i dostałem tylko w policzek.
Przeklnąłem pod nosem i zadałem mu cios w kolano, a raczej w piszczel. Ugięły się pod nim nogi i ukląkł na ziemi. Schyliłem się, położyłem mu ręce na ramionach i przycisnąłem go tak żeby nie mógł się podnieść.
-Nie wiem co ty i jej ojciec kombinujecie, ale wiedz, że jak się dowiem to wasze życie będzie marne.- wysyczałem mu do ucha.- A Nadii sobie nie odpuszczę, a już na pewno nie teraz gdy jest w ciąży. Ona myślała, że się zmieniłeś, że jesteś innym człowiekiem. Dała ci drugą szansę, nie wykorzystałeś jej tak jak należy. Spieprzyłeś. A ja dopilnuję żeby kolejnej ci nie dała. Zresztą nawet nie będę musiał jej pilnować. Ma dobre serce, ale na pewno nie da ci kolejnej szansy po tym co wczoraj jej powiedziałeś. Nie patrz tak na mnie- powiedziałem gdy zobaczyłem jego zdziwioną minę.- Mówimy sobie o wszystkim. Jestem nie tylko jej chłopakiem i ojcem jej dziecka, ale także przyjacielem. Wiem o niej więcej niż może cie się wydawać i znam ją lepiej niż byś chciał. Może nie znam jej tak długo jak ty. Ale z pewnością wiem o niej więcej niż ty. I nie tylko wiem. Jest moją bratnią duszą i ją rozumiem. A to, że jestem facetem nie znaczy, że wstydzę się uczuć. W przeciwieństwie do ciebie umiem je okazywać i się ich nie wstydzę. A już na pewno nie tych do Nadii. Jest dla nie wszystkim i nie zmieni się to nigdy. Nie zostawię jej przez widzi mi się jakiegoś debila.
*****
Mamy następny.
Ten poprawiła: Olisiaa
170 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro