część 3 - rozdz. 69
Do południa miałam lekcję, Alan był w pracy, a Nalla biegała po domu, merdała ogonkiem i szczekała radośnie. W końcu zaczęła tak mi działać na nerwy, że musiałam ją dać na dwór. Na szczęście cały dom jest ogrodzony, wiec miałam pewność, że nic się jej nie stanie.
Po lekcjach zabrałam się za robienie obiadu. Zupę krem z cukini i na drugie danie dla mnie kotleta schabowego, młode ziemniaki i surówka, a dla Alan i Rafała coś bardziej pożywnego.
Przełożyłam mięso na drugą stronę, żeby żeby z oby przysmażyło się dobrze i usłyszałam dzwonek do drzwi. Przepłukałam ręce wodą i poszłam otworzyć. W progu stała Mel z uśmiechem na twarzy.
-Cześć.- powiedziała.
-Hej.- przywitałam się.- Wchodź.
Dziewczyna weszła do domu, a ja zamknęłam za nią drzwi.
-Wiem, że to głupie pytanie ale dobrze zamknęłaś bramkę? Wypuściłam suczkę na dwór i nie chciałabym żeby coś jej się stało.- powiedziałam idąc do kuchni.
-Oczywiście.- weszła za mną do pomieszczenia.- Widziałam ją jest bardzo słodka.
-Też tak uważam.- odpowiedziałam.- Jak ci minął dzień w szkole?
-Jak każdy inny- machała ręką żeby mnie zbyć. Ale po jej twarzy widziałam, że coś jest nie tak.
-Może nie znam cię za dobrze, ale widzę, że coś jest nie tak.- powiedziałam.-O co chodzi?
-O mój kolor włosów. Jak widzisz są rude. A u nas to rzadkość, jestem jedyną dziewczyną w szkole o takim kolorze włosy i wszyscy się ze mnie śmieją. Chciała bym je przefarbować, ale mama mi nie pozwala.- westchnęła cicho i usiadła przy wyspie kuchennej.
-I ma rację. Jeśli przefarbujesz włosy, to tym co ci dokuczają dasz satysfakcję. Na twoim miejscu podniosła bym dumnie głowę i szła przed siebie. Jest wyjątkowa. Jako jedyny masz tak nie powtarzalny kolor włosów. Powinnaś być z tego dumna. Jesteś jedyną osobą, która ma takie włosy. Ciesz się z tego.- powiedziałam patrząc na nią.
-W sumie masz rację.- odpowiedziała.
-Jestem- usłyszałyśmy z korytarza krzyk Alan i śmiech Rafała.
Ten drugi wszedł do kuchni i od razu do mnie podszedł, nawet nie zobaczył dziewczyny. Przy kucnął prze de mną i spojrzał na mój brzuch.
-Się macie dzieciaczki? Wujek wrócił. Cieszycie się? Mamusia i tatuś nie dręczyli was za bardzo gdy wujka nie było?- zaczął mówić, a ja się zaśmiałam.
-Ej spad od mojej dziewczyny i moich dzieci.- powiedział Alan wchodząc do kuchni.- Znajdź sobie swoich.
Rafał odsunął się ode mnie, a Alan podszedł i pocałował mnie w czoło.
-Jesteście bardzo zabawni.- powiedziała Mel i wszystkie paru oczy zwróciły się na nią, a jej policzki zalały się czerwienią.
-Cześć.- powiedział Rafał.
-Dzień dobry panie Rafale.- przywitała się dziewczyna.
-Ej nie mów do mnie per pan,bo czuję się staro.- jęknął Rafał.- Mów mi normalnie po imieniu.
-Jak chcesz.- odpowiedziała.
-Jak się czujesz?- zapytał mnie Alan gdy tamta dwójka zajęła się rozmową.
-W miarę dobrze.- odpowiedziałam.- Mam tylko mdłości. Tak to poza tym jest dobrze. Zdałam dzisiaj sprawdzian na piątkę.- pochwaliła się dumnie ze swojej oceny.
-Gratuluję.- powiedział Alan i złożył na moich ustach czuły pocałunek.- Tęskniłem za moimi dziećmi.- powiedział.
-A za mną to już nie?!- oburzyłam się.
-Też jesteś moim dzieckiem.- powiedział z uśmiechem.
-Wypraszam sobie.- powiedziałam i tupnęła nogą.
-Tylko, że takim dużym- powiedział Alan.- Słodko wyglądasz gdy się złościsz.
Kątem oka zobaczyłam jak Rafał wkłada palec do buzi i pokazuje odruch wymiotny, a Mel się śmieje, z zaczerwienionymi policzkami. Uśmiechnęłam się i cmoknęłam Alan w usta, a potem zabrałam się za smażenie reszty kotletów.
-Idź się przebrać.- powiedziałam do bruneta.- Chyba nie chcesz sobie garnituru pobrudzić.
-To zależy czym.- powiedział z uśmiechem i wyszedł z kuchni.
-Zjesz z nami?- zapytałam Mel.
-Mama zaraz będzie w domu, powinnam się już zbierać. Jutro pracuje dłużej, to jeśli będziesz chciał to mogę przyjść.- powiedziała niepewnie.
-Oczywiście.- odpowiedziałam z uśmiechem.- Bo przy tych dwóch panach i kolejnych dwóch w drodze kiedyś zwariuję.
-Będą bliźniaki?!- krzyknęła.
-Tak.- skinęłam głową z uśmiechem.
-Alan nieźle ją wypieprzył.- powiedział do niej Rafał, a ona jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
-Powinnam już iść.- mruknęła zawstydzona i wstała. Zarzuciła plecak na ramię, uśmiechnęła się do mnie i wyszła z kuchni. Poszłam za nią i odprowadziłam ją do drzwi.
-Do jutra.- Powiedziałam z uśmiechem gdy wychodziła. Uśmiechnęła się i zamknęła zamknęłam sobą bramkę, pomachała mi i ruszyła w stronę swojego domu.
Nalla podbiegła do mnie i wbiegłam do domu. Zaśmiałam się cicho i zamknęłam drzwi. Wróciłam do kuchni, gdzie w dresach i białej koszulce, siedział już Alan z uśmiechem na twarzy i rozmawiał o czymś z Rafałem.
************
Oficjalnie,wszem i wobec ogłaszam, że do końca pozostało 3 rozdziały i epilog.
170 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.
Tylko czekam kiedy będę mogła dodać rozdział. 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro