część 3 - rozdz. 59
Zaraz po tym gdy dostałam adres szpitala, ubrałam się i wybiegłam z domu i wbiegłam do garażu.
Weszłam do budynku i podeszłam do recepcji, w której po krótkiej wymianie zdań, pielęgniarka podała mi numer sali, na której leżał Alana. Nie czekałam nawet na windę, biegiem ruszyłam po schodach w stronę odpowiedniej sali.
Po drodze wyminęłam kilku pacjentów i lekarzy. Gdy byłam przed salą wyszedł z niej doktor z jakimiś papierami.
-Przepraszam.- powiedziałam. Drżącym głosem.- Jestem narzeczoną Alana Blacka. Wie pan może co z nim?- zapytałam, a mój głos cały czas drżał.
-Witam.- odpowiedział lekko zachrypniętym głosem jakby był zmęczony.- Nazywam się Christopher Dastely. Jestem lekarzem, który zajmuje się o pani narzeczonym. Zapraszam do mojego gabinetu. Tam porozmawiamy.
Skinęłam w do powiedział głową i poszłam za nim w stronę wspomnianego pomieszczenia.
-Pani narzeczony miał wypadek.- zaczął lekarz gdy usiedliśmy przy biurku.- Jechał motorem i wpadł w niego samochód. Alan miał na sobie kombinezon co zmniejszyło uszkodzenia i dzięki czemu nie są tak groźne. Niestety musieliśmy go operować i poddać śpiączce farmakologicznej. Jego stan jest stabilny, ale nie wiemy kiedy się wzbudzi, a w każdej chwili może się jego stan pogorszyć. Obrażenia zewnętrzne nie są groźne. Ale ma kilka obrażeń wewnętrznych, które są w pewnym stopniu groźne. Zatrzymaliśmy największe krwawienie i teraz czekam na resztę wyników badań i jakiekolwiek zmiany w stanie pacjenta.
-Ile spędzi dni będzie w szpitalu?- zapytałam myślami będąc całkiem gdzie indziej.
-Nie mam pojęcia. Wszytko zależy od niego. Musieliśmy go poddać śpiączce farmakologicznej, ale nie mamy pewności czy się wybudzi. Wszytko zależy od niego i jego woli. My będziemy starać się zrobić wszystko żeby się wybudził, ale to zależy od niego. Wszystko zależy od niego. Ostateczna decyzja wybudzenia się należy do niego, my możemy go tylko utrzymywać przy życiu, dopóki nie umrze.
-Mogę go zobaczyć?- zapytałam ze łzami w oczach. On nie może umrzeć, jest najważniejszą osobą w moim życiu, nie może odejść i mnie zostawić, ja go kocham. Tak bardzo go kocham.
-Nie sądzę żeby to był najlepszy pomysł.- odpowiedział doktor.
-Proszę.- powiedziałam błagalnie.
-Dobrze.- odpowiedział doktor.
Wstałam z krzesła na którym siedziałam i opuściłam gabinet lekarza. W kilka sekund dotarłam do sali, na której był Alan.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środa, w pomieszczeniu były dwa łóżka, jedno było puste, a na drugim leżał Alan podpięty do różnych maszyn. Podbiegłam do jego łóżka i usiadłam na krześle. Złapałam ostrożnie w swoje dłonie jego dłoń i pochyliłam się nad nim. Pocałowałam go w usta, które były zimne i zaszlochałam cicho.
Przed oczami pojawiły mi się te wszystkie wspólne spędzone chwile.
Nasze pierwsze spotkanie.
"Chłopak podniósł głowę do góry, wtedy już wiedziałam skąd go znam.
Chodzi do tej samej szkoły co ja!
Odwróciłam wzrok, gdy zorientowałam się, że mnie zobaczył. Gdy zauważyłam, że zaczął kierować swoje kroki w moją stronę przeraziłam się i jak najszybciej skierowałam się w stronę mojego motoru."
W tedy nie wiedziałam, że jedna głupia obecność na nielegalnych wyścigach tak zmieni moje życie.
Potem przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek.
"-Rafał przywiózł wczoraj mój motor?- zapytałam gdy skończyliśmy jeść.
-Jest u mnie w garażu, a kluczyki masz tu.- wyciągnął je z kieszeni i położył na blacie. Sięgnęłam po nie ręką ale chłopak je zabrał. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, a on się tylko zaśmiał.
-Oddaj- wyciągnęłam w jego stronę rękę.
-Nie oddam.
-Oddaj.
-Nie oddam.
-Zachowujesz się jak małe dziecko.
-Może nim jestem.- przewróciłam oczami na jego słowa.-Nie przewracaj na mnie oczami.
-Bo co?-podniosłam brew do góry ciekawa jego odpowiedzi.
-Bo gówno.- westchnęłam głośno i zeszłam z krzesła. Podeszłam do chłopaka i wystawiałam rękę, brunet złapał ją i pociągnął mnie za nią przez co wylądowałam na jego kolanach. Byłam troszkę skrępowana sytuacją.
-Emm... Alan możesz mnie puścić?- zapytałam skrępowana.
-Mogę ale nie chce- powiedział mi do ucha i pocałował moją szyję. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Alan- szepnęłam cicho ponieważ głośniej nie mogłam bo chłopak nadal całował moją szyję i obojczyk przez co mnie dekoncentrował. Dziwnie się czułam, ale było mi dobrze?
-Hmm...?- mrukną wodząc nosem po mojej szyi.
-Możesz mi oddać kluczyki?- moje serce przyspieszyło. Brunet wogólę nie zwrócił uwagi na to co mu powiedziałam tylko posadził mnie sobie okrakiem na kolanach. Spojrzał mi w oczy i niespodziewanie wpił się w moje usta. Zdezorientowana i zdziwiona oddałam pocałunek dopiero po chwili. Wierciłam się na jego nogach bo nie wiedziałem co robić. Nigdy wcześniej się nie całowałam.
-Spokojne- powiedział gdy odsunął swoją głowę. Znowu zaczęłam nerwowo wiercić się na jego nogach. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach przez co mnie unieruchomił- Nigdy wcześniej się nie całowałaś?
-Nie- powiedziałam zawstydzona i potrząsnęłam głową żeby włosy zasłoniły moje policzki, które były zarumienione z zawstydzenia. Brunet zaśmiał się cicho i pocałował mnie w czoło.
-Nauczę cie- otworzyłam szerzej oczy. On znowu wpił się w moje usta ale tym razem całował mnie powoli dzięki czemu było mi łatwiej oddać pocałunek. Czułam się trochę dziwnie ale było mi przyjmie, a w dole brzucha czułam motyle?"
-Alan nie zostawiaj mnie.- załkałam.- Bałam nie zostawiaj mnie. Ja sobie bez ciebie nie poradzę. Jesteś jedyna osobą, którą mam. Jestem z tobą w ciąży, nie możesz mnie zostawić. Rozumiesz? Nie możesz! Nas nie możesz zostawić mnie i dziecka. Ja cię potrzebuję. Nie poradzę sobie bez ciebie. Jesteś całym moim życiem! Jesteś silny, wybudź się błagam. Zrób to dla mnie, dla nas, dla siebie. Dla naszego dziecka. Bałam obudź się i nie zostawiaj mnie samej. Ja cię kocham, bez ciebie moje życie nie ma sensu. Błagam nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj mnie samej. Jesteś jedyną osobą, jaką mam. Jesteś moim światem. Ja cię kocham. tak strasznie mocno cię kocham. Nie zostawiaj mnie. Błagam. Jeśli umrzesz, ja też umrę. Nie dam rady żyć bez ciebie. Rozumiesz?! Nie dam rady! Jesteś dla mnie wszystkim! Jesteś wszystkim co mam! Błagam cię nie zostawiaj mnie! Nie zostawiaj nas!- mówiłam drżącym głosem, a z moich oczy wpływały strumienie łez.
On nie może odejść. Nie może umrzeć. Jest wszystkim co mam. Jedyną osobą, która mnie kocha. Jest dla mnie wszystkim. Bez niego moje życie nie ma sensu.
*****
170 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.
Rozdział poprawiła: littleblackcoffee
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro