Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 57


-Musimy?- jęknęłam.

-Tak, musimy- odpowiedział Alan i pocałował mnie w tył głowy.

-Na pewno?- zapytałam.

-Na pewno- westchnął znudzony.

-Okey- odpowiedziałam i opuszkami palców delikatnie przejechałam po jego zaczerwienionym policzku.- Boli?- zapytałam z troską.

Naprawdę bardzo się o niego martwię. Godzinę temu wrócił z rozmowy z Dawidem z podbitym policzkiem i lekko rozciętą dolną wargą.

-Skarbie, nie martw się tak o mnie- powiedział i usiadł. Przeciągnął mnie na swoje kolana i przekręcił delikatnie moją twarz tak, żebym spojrzała mu w oczy.- Naprawdę nic mi nie jest. Nie boli. Prawie nic nie czuję. Nie jestem cieniasem, ani mamisynkiem. Nie jestem delikatny, nic mi nie jest.

-To, że raz powiesz, że cię boli, nie znaczy, że jesteś słaby.- mruknęłam-Przyznać się do bólu to nic złego- powiedziłam cicho i musnęłam ustami jego usta.- Jak przyznasz, że cię boli to cie pocałuję- powiedziałam i znów musnęłam ustami jego usta.

-Jak powiem, że coś mnie boli, to będzie mnie to boleć naprawdę bardzo mocno- odpowiedział z zamkniętymi oczami i położył dłoń w górnej części mojego karku. Przycisnął moją twarz do swojej i złączył nasze usta w zachłannym pocałunku. Oddałam go z uśmiechem na twarzy.

-Niegrzeczny chłopiec- powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy. Uśmiechnął się przebiegle, a w jego oczach zobaczyłam tajemniczy błysk.

-Ciesz się, że nie zrobiłem tego co już sobie wyobraziłem- powiedział z uśmiechem, a na moje policzki wpłynął rumieniec.

-Pójdę się ubrać- mruknęłam zawstydzona i zeszłam z jego kolan.

-Żegnam- usłyszałam głos Megan,na co przewróciłam oczami.

-Nie będę tęsknić- mruknęłam pod nosem i wyminęłam ją w drzwiach. Pobiegłam na górę i zamknęłam za sobą drzwi do sypialni.

Dwie godziny później.

-Mamo, tato- zaczął Alan patrząc na rodziców.- Chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć- mówił powoli, uważnie dobierając słowa.

-Słuchamy-odparła kobieta z uśmiechem.

-Tak prosto z mostu, czy owijać w bawełnę i przedłużać?- zapytał.

-Prosto z mostu- odrzekł sucho jego ojciec, który dzisiaj był wyjątkowo nie w humorze i zbyt miły nie był.

-Mamo, tato-powtórzył.- Nadia jest w ciąży.

-Że co kurwa?!- krzyknął jego ojciec po kilku sekundach.- Jak to w ciąży?! Człowieku czy ty się wogóle słyszysz?! Jak ona może być w ciąży?! Czy żem cię czasem nie nauczył, jak się używa prezerwatywy?! Czy ty wiesz wogóle co to znaczy w ciąży?! Co ty sobie wyobrażasz?!

-Spokojnie- próbowała go uspokoić żona.

-Jak mam być spokojny, gdy mój syn mówi mi, że jego niby dziewczyna jest w ciąży?!- wykrzyczał. Jego słowa mnie zabolały. Skuliłam się na krześle i spuściłam głowę.- Nie zgadzam się. To jakaś pomyłka. Jestem pewny, że ciąża to tylko jej wymysł. Na pewno kłamie, bo chce, żebyś się z nią ożenił. Spójrz tylko na nią. Przecież ta dziewczyna..., ona nie jest dla ciebie. Zgadzałem się na ten związek, bo myślałem, że tylko przelotna miłość z twojej strony. Przecież tu od razu widać, że jej chodzi tylko o pieniądze. No proszę cię synu, czy ty tego nie widzisz?

Ciało Alana się spięło, chciał coś powiedzieć, ale go powstrzymałam kładąc mu rękę na ramieniu. Odsunęłam krzesło od stołu i wstałam. Popatrzyłam na jego rodziców, a raczej na jego ojca.

-Tak, ma pan rację. Jestem z Alanem tylko dla pieniędzy i chcę go naciągnąć na ślub i pieniądze. Tak naprawdę nie jestem w ciąży i nigdy go nie kochałam- powiedziałam wściekła.- Tylko, że to są tylko pana słowa i myśli. To są kłamstwa. Nie jestem dziwką, ani osobą, która żeruje na innych. Kocham Alana i nie chce go naciągnąć na ślub poprzez ciążę. Dla mnie nie liczą się jego pieniądze. Kochałabym go nawet wtedy, gdyby ich nie miał. A dla pana wiadomości, to byłam z Alanem na wizycie u lekarza i oboje wiemy, że jestem w ciąży.

-Może to nie jego dziecko?- zasugerował warknięciem.

Ze łzami w oczach pokręciłam głową.

-Pański syn jest pierwszą, jedyną i ostatnią osobą, z którą to robiłam. Dziecko w stu procentach jest jego. Spałam tylko z nim, z nikim innym. Nie byłam, nie jestem i nie będę w stanie zrobić tego z kimś innym. Jest mi naprawdę przykro, że ma pan mnie za kogoś tak... Za osobę tak lekkich obyczajów. Nie spodziewałam się tego po panu. Kocham Alan i nigdy w życiu bym go nie okłamała w tak ważnej kwestii, sprawie jak ciąża. I czy się panu to podoba, czy nie, dziecko jest jego. Jestem tego pewna. Ale jeśli mi pan nie wierzy, to możemy zrobić testy na ojcostwo. Wtedy będzie pan miał pewność.

***

170 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.

Rozdział poprawiła: littleblackcoffee

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro