część 3 - rozdz. 47
-Gotowi?- zapytała ciocia gdy zeszliśmy po schodach na dół.
Miała na sobie piękną sukienkę w czerwonym kolorze, sięgającą do kolan.
Wujek miał garnitur i czerwony krawat, dopasowany do sukienki cioci.
Ja miałam na sobie lekko luźną czarną spódnicę, białą koszulkę i baleriny.
Alan miał garnitur, nie wiem jak to możliwe, ale jak on to ujął. "Pozorny zawsze ubezpieczony".
Czy jakoś tak. W każdym bądź razie coś w tym stylu.
Skinęłam głową i wyszliśmy z domu. Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że nie ma sensu jechać na dwa samochody. Dlatego wybraliśmy się jednym.
Ciocia i wujek z przodu, a ja i Alan z tyłu.
-Kto jeszcze będzie?- zapytałam zapinając pasy.
-Kilkoro naszych najbliższych znajomych.- odpowiedziała ciocia i posłała mi uśmiech, odwzajemniłam go.
Poczułam jak Alan splata nasze palce. Odwróciłam twarz w jego stronę i się uśmiechnęłam.
Oparłam głowę o jego ramię, obrócił lekko głowę i musnął ustami czubek mojej głowy.
-W porządku?- zapytał szeptem, mimo że było pewne, że ciocia i wujek nas nie usłyszą ponieważ rozmawiali między sobą, a do tego było włączone radio i najciszej nie chodziło.
-Z tobą zawsze.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Co podać państwu do picia?- zapytał kelner gdy zajęliśmy swoje miejsca.
-Cztery lampki wina poprosimy.- odpowiedział wujek.
-Trzy- poprawił go Alan.- Nadia nie pije.- dodał widząc ich zdziwiona miny.
-A to dlaczego?- zapytała zdziwiona ciocia.- Przecież już jej wolno.
Spojrzałam zdenerwowana na Alana, szukając u niego pomocy. Ścisnął pod stołem moją dłoń żeby dodać mi otuchy.
-Ale nie powinna.- odpowiedział Alan patrząc na nich.
-Czy chcecie nam o czymś powiedzieć?- zapytała ciocia i uniosła pytająco brew.
Spojrzałam pytająco na Alana, brunet skinął głową.
-Kto mówi, ty czy ja?- zapytałam chłopaka.
-Czujesz się na siłach?- zapytał patrząc na mnie z troską. Zaprzeczyłam ruchem głowy. Bałam się ich reakcji.- W takim razie ja to zrobię.- Odpowiedział i przeniósł na nich swój wzrok.- Nie może pić alkoholu ponieważ jest w ciąży.- odpowiedział prosto z mostu.
Ciało wujka się spięło i patrzył na nas z nie dowierzeniem. W oczach cioci zobaczyłam coś na wzór wzruszenia.
-Jak to jest w ciąży?- ciszę przerwał wujek. Przyglądał się nam uważnie.
Spuściłam wzrok pod jego mocnym spojrzeniem. Alan natomiast patrzył na mnie z dumą, odwrócił twarz w stronę wujka i spojrzał mu w oczy.
-Jest w ciąży.- powtórzył.- I jestem z tego dumny. Jestem dumny z tego, że nosi pod sercem moje dziecko. Obiecuję, jej nie zostawić i być przy niej zawsze gdy będzie mnie potrzebować. Nie zostawię jej. To nasze wspólne dziecko. Wiem, że jesteśmy młodzi, ale jesteśmy też odpowiedzialni.
-Właśnie widzę.- mruknął wujek przerywając mu.
-Co się stało już się nie dostanie. Ale nie żałuję tego. Nie żałuję i jest dumny z tego, że będziemy mieli dziecko. Wiem, że jesteśmy młodzi ale sobie poradzimy.- dokończył swoją wypowiedź nie zwracając większej uwagi na słowa wujka.
-Jak chcecie sobie poradzić? A szkoła? Nauka? Przyszłość? Dziecko to ogromna odpowiedzialność.- powiedział wujek. Najwyraźniej nie był zadowolony.
-Poradzimy sobie. Ustaliliśmy, że będzie miała nauczanie indywidualne w domu, przynajmniej do czasu do kiedy nie urodzi. O przyszłość nie musi się pan martwić. Od września będę pracował w firmie mojego ojca, dlatego też przeprowadzamy się tutaj do Sydney. Wiem, że dziecko to ogromna odpowiedzialność. Ale sobie z tym wszystkim poradzimy. Może mi pan wierzyć lub nie. Ale kocham Nadie i nie zamierzam jej zostawić. Jest dla mnie wszystkim, jest dla mnie najważniejsza. Kocham ją i chcę z nią być.- Alan to wszystko mówił pewnie i powoli chcąc żeby każde słowa usłyszeliśmy.
Po policzkach Roveny spłynęło kilka łez. Wzrok wujka złagodniał i jego ciało nie było już spięte. Z uśmiechem popatrzył na Alana wstał i wystawił rękę w jego stronę. Chłopak popatrzył na niego zdezorientowany, ale wstał i podał mu swoją rękę.
-Witaj w rodzinie- powiedział wujek i uścisnął dłoń mojego chłopaka.
-Dziękuję.- odpowiedział Alan.
-Dlaczego mówicie nam o tym dopiero teraz?- zapytała ciocia z uśmiechem na twarzy.
-Dopiero dzisiaj się o tym dowiedzieliśmy.- odpowiedziałam wtrącając się do rozmowy. Kelner przyniósł nasze zamówienia, podziękowaliśmy mu i wróciliśmy do rozmowy.
Później pojawili się przyjaciele Rovena i wujka.
Ciocia powiedziała, że możemy wrócić do domu autem ponieważ oni spędza noc w hotelu.
Dlatego ulotniłam się razem z Alanem, zaraz po przybyciu reszty gości.
****
Rozdział z dedykacją dla:
39Melody39
Vmerrax
PaulinaZgorzelek
Gratka_96
Niebieska743
kasio9
I wszystkich innych, którzy w komentarzach napisali imię Mat.
Wybaczcie, że nie wspomniałam wszystkich ale nie dam rady spamiętać każdej nazwy.
I dziękuję wszystkim, korzy podali imiona.
150 🌟 + 60 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro