Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 44


Po wczorajszym bólu brzucha, po tym jak Damian powiedział mi kto jest moim ojcem, Alan zaniósł mnie na górę.

Pamiętam, że potem zasnęłam, a gdy się obudziłam on był przy mnie.

Brzuch mnie już więcej wczoraj nie bolał.

Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o dzisiejszym dniu.

Jęknęłam cicho i podwinęłam pod siebie lekko nogi.

-Nadal cię boli?- zapytał z troską Alan i zaczął ręką delikatnie gładzić mój brzuch.

W odpowiedzi skinęłam lekko głową.

Ból ustał nagle, tak jak nagle się pojawił.

Odetchnęłam głośno i wyprostowałam nogi.

-Przeszło- powiedziałam cicho.

-Napewno?- zapytał nadal gładziąc mój brzuch.

-Tak już nie boli.- odpowiedziałam zdziwiona, że tak szybko przeszło.

-Jeszcze godzina i jedziemy do ginekologa.- przypomniał mi już chyba po raz setny tego dnia.

-Wiem.- jęknęłam.- Musimy?

-Skarbie wiem, że nie chcesz ale musimy wiedzieć czy jesteś w ciąży czy nie, a poza tym masz dziwne bóle brzucha. Boli cię nagle, a za chwilę tak samo nagle ci przechodzi.

-Nie ma pojęcia dlaczego tak jest.- powiedziałam łamiącym się głosem. Ale nie z powodu płaczu ale bezradności.

Czułam się bezradnie. Byłam bezradna.

-Spokojnie, skarbie.- powiedział i delikatnie przyciągnął mnie bliżej siebie.- Wszystko będzie dobrze. Poza tym twoja ciocia zaczęła coś podejrzewać. Wczoraj gdy spałaś była tu i mówiła, że masz dziwne bóle brzucha juz od kilku dni. Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś?

-Nie chciałam cię martwić.- odpowiedziałam cicho.

-Od kiedy je masz?

-Zaczęły się dwa dni przed twoim przyjazdem i trwają do dzisiaj.- odpowiedziałam niepewnie.

-Jak dałaś rade je tak długo przede mną ukrywać?- zapytał, ale nie był zły, był zmartwiony.- Dlaczego mi o nich nie powiedziałaś?- zapytał z wyrzutem.

-Już ci mówiłam, że nie chciałam cię martwić.- odpowiedziałam spokojnie.- Trudno było je ukrywać, ale przeważnie były w nocy jak już spałeś. Siedziałam wtedy w kuchni na dole i piłam wodę. Zawsze mi pomagała na ból brzucha.

-A nie pomyślałaś, że może być z innego powodu niż jedzie na albo od tak? Woda nie pomagała prawda?

-Na obydwa pytana odpowiedz brzmi nie.- odpowiedziałam cicho i odwróciłam się w jego stronę.- Jesteś na mnie zły?- zapytałam patrząc mu w oczy.

-Nie jestem zły- westchnął.- Po prostu jest mi przykro bo mi nie powiedziałaś. Nie ufasz mi?- Nie chciałam żeby odebrał to w ten sposób.

Ufam mu. Ale po prostu nie chciałam go martwić.

-Al, oczywiście, że ci ufam.- odpowiedziałam pewnie i usiadłam mu okrakiem na udach. Podniósł się do pozycji siedzącej i oparł na rękach.- Po prostu nie chciałam cię martwić. Przepraszam.

Położyłam dłonie na jego ramionach i pochyliłam się do przodu musnęłam lekko jego usta, a on się odsunął.

Spojrzałam na niego zdziwiona, a on się uśmiechnął.

Przybliżył swoją twarz do mojej i wpił się w moje usta. Objęłam go rękami za szyję, a on swoje przeniósł na moje biodra i delikatnie przeciągnął mnie bliżej siebie.

Jęknęłam zła, na niego za to, że obchodzi się ze mną jak z jajkiem.

Wykorzystał to i wepchnęłam swój język do moich ust. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę o dominację, ale jak zwykle to on wygrał.

Odsunęłam się od niego, dysząc głośno, gdy zabrakło mi tlenu.

Brunet uśmiechnął się przebiegle i zaczął wodzić nosem po mojej szyi.

Przerwało nam pukanie do drzwi. Chciałam zejść z jego kolan, ale zatrzymał mnie, kładąc swoje ręce na moich biodrach powiedział "proszę" i drzwi do pokoju się uchyliły, do środka weszła ciocia.

Na moje policzki wpłynął rumieniec, na to w jakiej pozycji nas zobaczyła.

Uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy, a moje policzki jeszcze bardziej zapiekły.

-Chciałam zapytać co robicie wieczorem.- powiedziła patrząc na nas.

Spojrzałam na Alan, a on na mnie.

-Nic- odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, a kobieta się zaśmiała.

-Wybieramy się dzisiaj do restauracji, na kolacje, żeby uczcić osiemnastą rocznicę naszego ślubu i pomyślałam, że może chcieli byście z nami pójść.

-Jeśli to nie będzie problem to chęcią.- odpowiedział Alan.

-Nie będzie. Chcemy, żebyście z nami poszli.- odpowiedziała z uśmiechem.

-W takim razie się z wami wybierzemy.- odpowiedziałam z niepewnym uśmiechem.

Ciocia posłała i uśmiechem typu "porozmawiamy później młoda damo" i wyszła.

Jęknęłam cicho zażenowana i uderzyłam czołem o obojczyk chłopaka, u którego siedziałam na nogach. Zaśmiał się cicho i objął mnie opiekuńczo ramionami.

-Co oznaczał ten uśmiech twojej cioci?- zapytał z cichym śmiechem.

-Porozmawiamy później moda damo.- odpowiedziałam cicho, z wypiekami na twarzy.- Uprzedzając twoje pytanie. Ciocia zawsze zachowywała się odpowiedzialniej w stosunku do mnie. Odpowiedzialniej niż moja matka, która nie jest moją matką. To ciocia, zawsze mi zabraniała tych rzeczy, które były niebezpiecznie. To do niej zawsze biegłam z płaczem i to ona zawsze była przy mnie wtedy gdy jej potrzebowałam. Mama też była ale nie miałam z nią tak dobrych kontaktów. Dogadywałyśmy się dobrze, ale to tylko tyle. To Rovena się przeważnie mną opiekowała. Potem się przeprowadziła tutaj razem z wujkiem, a potem moja matka zginęła wtedy w wypadku samochodowym i ja przeprowadziłam się z ojcem.- te słowa powiedziałam z wielką gulą w gardle.- A ja z ojcem przeprowadziłem się do Ameryki.- dokończyłam.

-Rozumiem.- odpowiedział.

Wtuliłam się w niego bardziej o ile w ogóle było to możliwe i zaśmiałam się cicho gdy mnie po łaskotał.

******

Czy wy wiecie, że wy jesteście niemożliwi?

Czy wy możecie mi powiedzieć jak to robicie?

Czy wy możecie mi powiedzieć jak zrobiliście tak, że moje opowdanie jest na pierwszym miejscu w kategorii dla nastolatków, na topie?

* wiem nadużyłam słowa wy.

A teraz:

Dziękuję Bakamace, która poprawia rozdziały i to dzięki niej pojawią się szybciej, bo ja nie muszę ich sama sprawdzać. Dziękuję wam, za to, że głosujcie i komentujcie.

Jesteście wielcy.

Uwielbiam was.

Niestety coraz większymi krokami zbliżamy się do zakończenia opowiadania.

Ale mam jeszcze kilka pomysłów i będzie jeszcze kilka rozdziałów.

Myślę, że najbardziej jednak zadziwi was epilog. Ponieważ będzie dość nietypowy. Szykuje się na dawkę emocji w epilogu.

I czy mógłby mi kto przypomnieć jak nazywa się rodzeństwo Alana?

Bo nie pamiętam, kompletnie wyleciały o mi to z głowy, a nie chce się mi szukać i sprawdzać.

Była bym wdzięczna, gdyby ktoś mi powiedziła jaki mieli na imię.

I podziękowania dla Bakamiaki, dzięki niej jest mniej błędów w rozdziałach.

Chcę jeszcze podziękować dziewczynie, która poprawia mi rozdziały z pierwszej części bo dzięki tem też jest mniej błędów.

Ale przede wszystkim dziękuję wam moi czytelnicy.

Ale łapy precz od Bakamami. Ona mi poprawia rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro