Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 40


Obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu.

Przetarłam oczy dłońmi i sięgnęłam jedną z nich po telefon. Bez patrzenia kto dzwoni odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Słucham?- zapytałam sennym głosem.

-Wiem, że mnie nienawidzisz ale posłuchaj co mam ci do powiedzenia.- usłyszałam w słuchawce zdenerwowany głos Damiana.

Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz strachu i wróciły wspomnienia sprzed kilku miesięcy, o tym co chciał mi zrobić.

-Czego chcesz?- warknęłam zła, nie chciałam dać po sobie poznać, że mnie przestraszył.

-Musimy się spotkać...- zaczął ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Kurwa, Damian. Nie dzwoń do mnie więcej i się do mnie nie odzywaj. Nawet się do mnie nie zbliżaj. Posłuchaj mnie uważnie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Daj mi święty spokój, daj mi w końcu żyć i pozwól mi zapomnieć o tym co mi zrobiłeś.-powiedziłam podniesionym głosem i się rozłączyłam.

Do pokoju wszedł Alan, zapewne zaniepokojony moim podniesionym głosem.

Westchnęłam bezradnie i żuciłam telefon obok mnie na poduszkę.

-Stało się coś?- zapytał brunet i usiadł na łóżku obok mnie.

-Nie- odpowiedziałam i pokręciłam głową.- To nic takiego, nie martw się.-powiedziłam i wymusiła na sobie uśmiech

-Jak się czujesz?- zapytał, a ja odetchnełam z ulgą, dziękując mu w duchu za zmianę tematu.

-Dobrze- odpowiedziałam.- Brzuch mnie już nie boli. To tylko chwilowe zawsze tak mam po tym jak zjem tyle gofrów na raz.- dodałam ze szczerym uśmiechem.

-Napewno?- zapytał chcąc się upewnić.

-Napewno- potwierdziłam i skinęłam głową.

-Dobrze, wierzę ci.- westchnął.- Twoja ciocia i wujek już wrócili. Pomyślałem, że skoro się obudziłaś to jeśli chcesz i czujesz się na siłach to moglibyśmy pojechać do urzędu nieruchomości. Przeglądałem internet i znalazłem kilka ciekawych propozycji mieszkań. Więc gdybyś chciała to mogli byśmy je oglądnąć. W końcu został jeszcze tylko miesiąc i będziemy musieli się tutaj przeprowadzić. To znaczy ja muszę, a ty jak chcesz.

-Pojadę z tobą.-odpowiedziałam- Chętnie sobie z tobą pozwiedzam nasze przyszłe mieszkanie. Nie zamierzam tam zostać sama. Przeprowadzę się razem z tobą. Szkołę mogę skończyć tutaj.

Chłopak podrapał się po karku jak by był czymś zdenerwowany, jakby się nad czymś zastanawiał.

-Wiesz...- zaczął zakłopotany.- Bo tak sobie pomyślałem... o tym wyniku testu i gdybyś była w ciąży to wolał bym żebyś nie chodziła do szkoły. Nie chciał bym, żeby ktoś ci dokuczał jeśli będziesz w ciąży. Wolał bym żebyś wtedy była bliżej mnie i czuła się bezpieczniej. Dlatego pomyślałem, że jeśli będziesz w ciąży to może byś chciał mieć indywidualne nauczanie w domu. Oczywiście decyzja należy do ciebie. Ale wolał bym żebyś wtedy była w domu nie chodziła do szkoły, bo rówieśnicy nie wiadomo jak by mogli zareagować. A nie chciał bym żebyś się denerwował...

-Jeśli będę, to się na to zgodzę.- przerwałam mu.- Nie musisz się o to martwić. Jeśli jestem w ciąży to zgodzie się na wszystko co będzie najlepsze dla naszego maleństwa i ciąży. Nie zamierzam się wtedy denerwować.

-To dobrze.- powiedził z ulgą w głosie.

-Ale kupujemy na drogę żelki i sok pomarańczowy.-powiedziłam.

-Jak sobie skarbie życzysz- powiedził z uśmiechem i się nade mną pochylił pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.- Czekam na ciebie na dole.- powiedził i wyszedł z pokoju.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej spodenki z wysokim stanem i czerwoną koszulkę na szerokich ramiączkach.

Ubrałam na siebie wybrane ciuchy i poszłam do łazienki.

Z kosmetyczki wyciągłam szczotkę i rozczesałam moje brązowe włosy. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sama do siebie.

Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i jakoś się ułoży.

Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki i zeszłam na dół.

Weszłam do kuchni, z której słyszałam rozmowy. Ciocia uśmiechnęła się na mój widok, a ja oddałam gest.

-Jak się czujesz?- zapytała patrząc na mnie z troską.

-Już jest dobrze. To pewnie tak jak kiedyś. Za dużo gofrów w jeden dzień.- odpowiedziałam z uśmiechem i podeszłam do Alana.

-Właśnie mówiłem twojej cioci i twojemu wujkowi o przeprowadzce.- powiedziła brunet, a ja pochyliłam się i objęłam go rękami za szyję, od tyłu. Przez co lekko się na nim opierałam.

-Dlaczego nam nic o tym nie powiedziłaś?- zapytał wujek, patrząc na mnie.

-Wypadło mi z głowy, za dużo wujek wszystkiego się ostatnio działo.- odpowiedziałam.

-Rozumiem.- odpowiedział z uśmiechem i skinął głową.- Tylko spróbuj mi jej coś zrobić, a nogi z dupy ci powyrywam.- powiedził patrząc na Alana i pogroził mu palcem.

- Nic jej nie zrobię.- odpowiedział pewnie chłopak.- Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Nie zamierzam drugi raz popełniać tego samego błędu i ją tracić.- dodał z uśmiechem.

-Drugi raz? Czyli mam rozumieć, że już raz ją zraniłeś?- zapytał patrząc na niego z uniesioną brwią.

-To była po części moją wina.- wtrąciłam.

-Dobra, nie będziemy was dłużej zatrzymywać.- powiedziła ciocia, przerywając tym samym naszą konwersację, za co byłam jej wdzięczna.- Niech młodzi się sobą nacieszą i pojadą szukać swojego gniazdka.- powiedziła do wujka.

Mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się do nas. Oddałam gest i się wyprostowałam, a Alan wstał z krzesła na którym siedział.

Pożegnaliśmy się z ciocią i wujkiem słowami "do zobaczenia" i wyszliśmy.

*****

Wybaczcie, że wczoraj nie dodałam ale nie widziałam.

120 🌟 + 50 💬 = następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro