Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 23


Zatrzymaliśmy się pod domem, w którym kiedyś mieszkał Alan i wysiedliśmy z samochodu. Chłopak podszedł do mnie i splótł nasze palce.

Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę domu. Weszliśmy do środka, bez pukania i dzwonienia, w końcu to jego stary dom. Ściągnęłam buty w korytarzu, zrobiłam to z przyzwyczajenia.

Ruszyliśmy w stronę kuchni. Weszliśmy do pomieszczenia, a do moich nozdrzy dotarł zapach spaghetti.

-Dzień dobry- przywitałam się grzecznie.

-Cześć mamo- powiedział Alan i podszedł do kobiety, przytulił ją, a ja się jest troszkę przyglądnęłam.

Rzeczywiście Alan nie był do niej podobny. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej gdy wyciągnęła ręce w moją stronę. Niepewnie oddałam gest, a po chwili się od niej odsunęłam.

-Alan, tata chciał żebyś mu przy czymś pomógł jest w garażu idź do niego.- powiedziała kobieta, patrząc na swojego przybranego syna.

Chłopak skinął głową i podszedł do mnie położył dłonie na moich biodrach i musnął delikatnie moje usta.

-Zaraz wracam.- szepnął i wyszedł z kuchni. Poczułam jak po moich policzkach rozlewa się ciepło. Kobieta zaśmiała się cicho, spojrzałam na nią, a ona patrzyła na mnie z uśmiechem i szczęściem w oczach.

-Alan, bardzo cię kocha.- powiedziała i odwróciła się w stronę kuchenki.- Jesteś pierwszą dziewczyna, którą tu przyprowadził. Musisz być dla niego naprawdę bardzo ważna.

-Wiem.- odpowiedziałam grzecznie.- Ciągle mi mówi, że jestem dla niego ważna. Pomóc pani w czymś?- zapytałam.

-Nie mów do mnie pani bo staro się z tym czuje.- powiedziała z cichym śmiechem.- Mów mi po imieniu. Mam na imię Caterina, ale mów mi Cat, dodała gdy zobaczyła moją pytającą minę.

-Pomóc pani... to znaczy ci w czymś?- zapytałam.

-Możesz rozłożyć talerze na stole.- odwiedziła z uśmiechem.- Górna półka po prawej- dodała.

Otworzyłam szafkę i po kolei rozłożyłam na stole cztery talerze, bo kobieta powiedziała, że rodzeństwa Alan nie ma, są na wakacjach u jakiejś ciotki.

-Mogłabyś ich zawołać? Kolacja już gotowa.- poprosiła kobieta.

Skinęłam głową i wyszłam z kuchni. Już kiedyś byłam tu kilka razy więc wiedziałam gdzie iść. Otworzyłam drzwi, które prowadziły do garażu i zeszłam po schodkach. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam Alana pochylającego się nad otwartą maską samochodu. Obok niego stał jego ojciec i coś mu mówi, a chłopak kiwał głową.

-Alan, proszę pana- obaj mężczyźni odwrócili się w moją stronę, a Alan się do mnie uśmiechnął. Serce szybciej mi zabiło gdy zobaczyłam jego umięśniony brzuch, Potrząsnęłam głową i spojrzałam na jego ojca.- Pana żona kazała was zawołać na kolację. Jest już gotowa.- powiedziałam, mężczyzna skinął głową, a Alan wytarł dłonie w jakąś szmatkę zamknął maskę samochodu i podszedł do umywalki, która była w rogu. Umył ręce i ubrał na siebie koszulkę, podszedł do mnie i położył mi rękę na biodrze i całą trójką opuściliśmy pomieszczenie.

Ja poszłam do kuchni, a oni jeszcze zahaczyli o łazienkę, żeby lepiej przemyć dłonie wodą.

Caterina, postawiła już przygotowane danie na stole, położyła jeszcze sok i spojrzałam na mnie. Uśmiechnęła się, a ja zrobiłam to samo. Do pomieszczenia wszedł Alan i jego ojciec. Mężczyzna podszedł do swojej żony i pocałował ją krótko w usta.

Usiedliśmy przy stole. Ja naprzeciwko Cat, a Alan na przeciwko swojego ojca.
-Jak się wam układa?- zapytał jego ojciec przerywając ciszę.

-Bardzo dobrze- odpowiedział Alan, a ja skinęłam głową patrząc na niego.

-Zamierzacie się pobrać?- gdybym miła wodę w usta to bym ją wypluła.

-Tak- odpowiedział znowu Alan.

Potem zadali nam jeszcze kilka pytań dotyczących naszego związku, raz odpowiadałam ja raz Alan, kilka razy nawet odpowiedzieliśmy razem na jedno pytanie.

-A twój ojciec?- zwrócił się do mnie mężczyzna.- Czym się zajmuje?- zapytał.

Moje serce przyspieszyło. Ręce zaczęły mi się pocic i lekko trząś, dlatego włożyłam je pod stół.

-Emm...- zaczęłam jąkając się.- Ja... nie bardzo wiem.- dokończyłam, wzięłam głębszy oddech i spojrzałam na nich.- Nie bardzo wiem. Tata- to słowo chyba mi za bardzo  nie przeszło przez gardło.- Tata rzadko bywa w domu. Jest kimś w rodzaju delegata, przedstawiciela firmy. Dużo podróżuje, rzadko bywa w domu. Prawie w ogóle.- odpowiedziałam. Poczułam rękę Alan na kolanie. Odwróciłam twarz w jego stronę i uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że chce dodać mi otuchy.

-A twoja mama?- zapytał kobieta. Do oczu napłynęły mi łzy, dlatego zamrugałam  kilka razy powiekami żeby je od siebie odgonić.

-Moja mama nie żyję.- powiedział cicho i uśmiechnęłam się smutno.

-Przykro mi.- powiedziała kobieta.- Wybacz nie chciałam.

-Nie szkodzi- odpowiedziałam i posłałam jej wymuszony uśmiech.

Reszta wieczoru minęła w lekko napiętej atmosferze. Więcej pytań mi nie zadawali, to znaczy kilka jeszcze zdali ale większość była do Alana, który czasem odpowiadał nawet za nas dwoje. Wypowiedział się nawet na temat swojej pracy w Sydney.

  ****

120 🌟 + 35 💬 = następny rozdział.

Wybaczcie, że tak późno ale Wattpad mi nawala. Coś się dzieje i nie pokazuje statystyk i nie wiem kiedy mam dodać rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro