część 3 - rozdz. 14
Alan doprowadził mnie wczoraj nie do jednego orgazmu, a jeszcze do trzech. Wiłam się pod nim i jęczałam, krzyczałam głośno jego imię i zalewałam go swoimi sokami. Po tem wykończona tak duża ilością wrażeń jak na jeden dzień zasnęłam w jego ramionach z jego koszulka na swoim ciele.
Jęknęłam cicho czując lekki ból w dolnych partiach ciała i otworzyłam oczy. Przejechałam ręką po drugiej stronę łóżka, ale nie wyczułam tam ciała bruneta.
Usiadłam na łóżku i Rozejrzałam się po pokoju. Miejsce na łóżku, gdzie powinien być Alan było zimne, co znaczyło, że musiał już dawno wstać.
Westchnęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam powoli do szafy i wyciągłam z niej czyste ubrania. Odsunełam szufladę z moją bielizną i wzięłam w dłoń karteczkę, która tam była.
"Skarbie czekam na dole, bo przyszedł Rafał. Ubierz na siebie tę czerwoną koronkowe bieliznę. Stół w kuchni na nas czeka"
Na moje twarzy pojawił się rumieniec gdy przeczytałam karteczkę.
Jaką czerwoną koronkową bieliznę?
Przecież żadnej takiej nie mam. Odwróciłam się i dokładnie przejechałam wzrokiem po pokoju. Na biurku zobaczyłam niewielką torbę. Podeszłam do mebla i wzięłam do rąk torbę, która na nim leżała. Zajrzałam do środka i moje policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. W środku była, czerwona koronkowa bielizna z metką z Victoria Secret.
Wyciągłam ze środka bieliznę i wzięłam krótkie spodenki i fioletową, koszulkę i z tymi rzeczami ruszyłam do łazienki.
Weszłam do środka i ściągłam z siebie koszulkę Alana, była to jedyna rzecz jaką na sobie miałam. Dziękowałam w myślach Alanowi, za to że mi ją ubrał. Ja po tych kilkunastu organach nie byłam w stanie tego zrobić.
Weszła pod prysznic i ustawiłam odpowiednią temperaturę wody.
Wtarłam w swoje ciało jagody żel pod prysznic i umyłam włosy szamponem o tym samym zapachu.
Spłukałam z siebie całą pianę i wyszłam spod prysznica. Wytarłam dokładnie ciało ręcznikiem i podeszłam do szafeczki, na której zostawiłam ubrania.
Wzięłam do rąk bieliznę i ubrałam ja na siebie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i zarumieniłam się.
Czerwony stanik idealnie na mnie pasował. A czerwone koronkowe figi uwydatniały moje pośladki. Założyłam na siebie resztę ubrań i wzięłam się za rozczesywanie włosów, co chwilę mi zajęło.
Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem (bo nadal lekko boli mnie dolna część ciała) ruszyłam na dół.
Już na schodach słyszałam śmiechy chłopaków.
-Kogo ja widzę- powiedział z uśmiechem Rafał.
-Co tu robisz?- zapytałam i podeszłam do Alana.
-Widzę, że nieźle ją wczoraj wypieprzyłeś ledwo chodzi- powiedział blondyn z uśmiechem.
-Nie pieprzyłem jej- odpowiedział Alan.- Ja się z nią kochałem.
-Jak zwał tak zwał.- odpowiedział.
-Boli cie?- zapytał mnie szeptem Alan z troską w głosie i pocałował mnie mnie w czoło.
-Tylko troszkę- odpowiedziałam.
-Ee... gołąbeczki, ja tu jestem- powiedział Rafał machając rękami.
-Nie da się zapomnieć o twojej obecności- mruknełam i usiadłam na kolanach bruneta. Objął mnie rękami i oparł brodę na moim ramieniu.
-To idziesz ze mną czy nie?
-Gdzie?- zapytałam i popatrzyłam na Alana.
-Na stare śmieci.- powiedział i machnął ręką. Popatrzyłam na niego pytająco.- Nie ważne.
Nie pytałam gdzie bo widziałam, że nie chce za bardzo mówić. Nie miałam mu tego za złe, przecież nie musi mi o wszystkim mówić, ma prawo do własnych tajemnic.
-To co idziesz?- powtórzył swoje pytanie blondyn.
-Nie chce się mi. Wole zająć się moją księżniczką- odpowiedział Alan, a w jego słowach usłyszałam podtekst, na co się zarumieniłam.
-Dzisiaj zrób sobie wolne- powiedział Rafał.- No nie daj się prosić chodź ze mana.
-Idź- zawtórowałam blondynowi.
-Czy ty chcesz się mnie pozbyć?- zapytał Alan.
-Gdzież bym śmiała. Po prostu uważam, że powinieneś się rozerwać.
-Mam rozrywkę tutaj- powiedział i spojrzał na mój dekolt. Uderzyłam go ręką w tył głowy, a on uśmiechnął się i powrócił wzrokiem do mojej twarzy.- Innej rozrywki mi nie trzeba.
-Uzależnisz mnie od orgazmów.- mruknęłam.- Weź go Rafał stąd, chociaż na jeden dzień. Błagam.
-Nie ma sprawy.- odpowiedział blondyn i wstał ze swojego krzesła.- No stary zbieraj się.
-Poczekaj na mnie w korytarzu.- mruknął Alan. Blondyn opuścił pomieszczenie, a Alan przeniósł swój wzrok na mnie.- Dzisiejszą noc zapamiętasz do końca życia. Do prowadzę cie do takiego orgazmu jak jeszcze nigdy do tąd, ale troszkę zaboli bo będzie od tyłu.- wyszeptał do moje ucha i przygryzł delikatnie jego płatek.
Zadrżałam i poczułam jak robię się mokra na jego słowa.
*****
110 🌟 + 35 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro