część 2- rozdz. 5
20 gwiazdek+5komentarzy= rozdział.
Jechaliśmy w ciszy, jedynie z radia leciała muzyka. Między nami była cisza, ale raczej nie była to cisza nie zręczną.
Mój telefon zawirował wiec wyciągłam go z kieszeni i odblokowałam.
Od Nieznany:
Jestem u ciebie w domu, mam nadzieję, że nie długo będziesz, bo mam ochotę się zabawić.
Damian.
Moje serce przyspieszyło, miałam wrażenie, że zaschło mi w gardle.
Do Nieznany:
Wal się.
Odpisałam trzęsącymi się ze strachu dłońmi i zablokowałam telefon, a następnie schowałam go do kieszeni.
-Zawieziesz mnie do Rafała?- zapytałam drżącym głosem.
-Stało się coś?- zapytał i spojrzał na mój profil, w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową i zacisnełam ręce, żeby nie widział jak się trzęsą.- Przecież widzę.- dotknął dłonią moich, a po moim ciele przeszedł dreszcz, ale nie był to dreszcz strachu wywołany domkiem, był to raczej przyjemny dreszcz.
-Proszę.- wyszeptałam.
-Dobrze ale najpierw odwiózę Sami.- pokiwałam głową, że rozumiem i spojrzałam na nasze dłonie.
Po chwili zatrzymaliśmy się pod blokiem, przed którym stała kobita podobna do Sami. Brunet odwrócił się w stronę dziewczynki.
-Idź mam czeka.- powiedział do niej.
-Zobaczymy się jeszcze?- zwróciła się do mnie za nim zamknęła drzwi od samochodu.
-Nie wiem, może.- starałam się żeby mój głos brzmiał radośnie.- Pa.
-Pa- zamknęła drzwi i pobiegła do mamy.
Droga do domu Rafała minęła szybko. Od razu gdy się zatrzymaliśmy, wysiadłam z samochodu i nie czekając na Alana poszłam do domu blondyna.
-Stało się coś?- zapytał gdy zobaczył mnie w wejściu do salonu.
-On jest u mnie w domu.- powiedziłam ze strachem.
-Kto?- zapytał zdziwiony.
-Damian.-odpowiedziałam.
-Co Damian robi w twoim domu?- zapytał Alan.
-Mała, myślę że czas powiedzieć mu i wszystkim.- powiedział Rafał.
-O czym powiedzieć?- zapytał brunet.
-O tym co wydarzyło się podczas porwana.- powiedział cicho i usiadłam na sofie w salonie, a Alan na przeciw mnie.
-Co tam się wydarzyło?- spojrzał na mnie pytająco.
-Nie chciałam ci mówić, bałam się, że mnie zostawisz, ale zrobiłeś to bez tego.- powiedziłam i uśmiechnęłam się smutno.
-Rafał zostaw nas samych.-powiedział brunet za nim zdążyłam co kolwiek powiedzieć.
Blondyn opuścił pomieszczenie, a chłopak przesiadłem się na kanapę koło mnie.
-Przez pierwsze chyba dwa lub trzy dni, nic mi nie robili- skłamałam.
-Nic?- zapytał podejrzliwie.
-Bili- przyznałam, a ciało chłopaka się spieło.- Chyba czwartego dnia pojawił się Damian i on zabrał mnie do tego pokoju, w którym mnie znalazłeś...
-Chcecie coś do picia?- przerwał mi blondyn.
-Nie przerywaj.- warknął brunet, na co lekko zadrżałam.
-Chciałem być miły- podniósł ręce w geście obronnym i opuścił pomieszczenie.
-On zabrał mnie do tego pokoju i...- przerwałam, żeby wziąść oddech. Powstrzymywałam szloch, a wspomnienia wracały jak by wydarzyło się to wczoraj.
-Jak nie chcesz to nie mów.- objął mnie ramieniem, na początku zadrżałam co poczuł- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy.- niepewnie wtuliłam się w niego i w środku zbierałam się na odwagę żeby mu powiedzieć.
-Chce, tylko po prostu...- sam nie wiem jak to nazwać.- Boję się.- przyznałam.
-Przy mnie nic cię nie będzie.- pokiwałam głową, że rozumiem i zbierałam w sobie resztę odwagi.
-On zabrał mnie do tego pokoju, na początku mówił coś, ale nie pamiętam co bo płakałam. Po tem zaczął mnie rozbierać, szarpałam się i wyrwałam mu ale to był na nic był silniejszy.- ciało chłopaka cały czas było spięte, al w tamtym momencie poczułam, że spina się jeszcze bardziej.
-To dlatego, bałaś się mojego dotyku, a ja cie zostawiłem.- powiedział z bólem, spojrzałam w jego oczy i pokiwałam głową.- Co ja zrobiłem- przetarł twarz dłońmi.
-Nic nie zrobiłeś, nie wiedziałeś nie twoja wina.
-Ale widziałem jak cierpisz. On cię zgwałcił?
-Nie do końca- przerwałam szukając odpowiedniego słowa.- On mnie obmacywał.- powiedział cicho ze spuszczoną głową.
-Zabije go- warknął. Zadrżałam przestraszona jego tonem.- Przepraszam.- przyciągnął mnie bliżej siebie.- Nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłem- pocałował mnie w czubek głowy.
-Wiem, ja też tęskniłam- mimo wolnie powiedziałam to łamliwym tonem.
Mój telefon znowu zawirował, powoli wyciągłam go z kieszeni i przeczytałem wiadomość. Zastygłam w bez ruchu gdy zobaczyłam co w niej jest.
Od Nieznany:
Już nie żyjesz suko.
Wiedziałam, że wiadomość jest od niego, to było pewne.
-Co się...- przerw w połowie zdania gdy zobaczył treść wiadomości.- Gdzie jest.- wysyczał przez zęby.
-U mnie w domu.- powiedziałam drżącym głosem.
-Zabiję go.-warknął, a ja przestraszona jego zachowaniem zadrżałam.
-Nie rób tego- powiedziałam drżącym głosem.
-On cię obmacywał.- warknął.
-Alan, to że go zabijesz nic nie zmieni.
-Masz rację, nie zabije go ale z nim porozmawiam. Zostać z Rafałem ja jadę do ciebie.
-Jade z tobą- zaprotestowałam.
-Nie ma mowy, jeszcze coś ci się stanie.
-Nic mi nie będzie.
-Nadia.
-Alan.
-No dobrze, ale zostaniesz w samochodzie.- westchnął, a ja pokiwałam głową, że rozumiem.
20 gwiazdek+5komentarzy= rozdział.
Co sądzicie o nowej okładce?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro