Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 2- rozdz. 5

20 gwiazdek+5komentarzy= rozdział.

Jechaliśmy w ciszy, jedynie z radia leciała muzyka. Między nami była cisza, ale raczej nie była to cisza nie zręczną.

Mój telefon zawirował wiec wyciągłam go z kieszeni i odblokowałam.

Od Nieznany:

Jestem u ciebie w domu, mam nadzieję, że nie długo będziesz, bo mam ochotę się zabawić.

Damian.

Moje serce przyspieszyło, miałam wrażenie, że zaschło mi w gardle.

Do Nieznany:

Wal się.

Odpisałam trzęsącymi się ze strachu dłońmi i zablokowałam telefon, a następnie schowałam go do kieszeni.

-Zawieziesz mnie do Rafała?- zapytałam drżącym głosem.

-Stało się coś?- zapytał i spojrzał na mój profil, w odpowiedzi pokręciłam przecząco głową i zacisnełam ręce, żeby nie widział jak się trzęsą.- Przecież widzę.- dotknął dłonią moich, a po moim ciele przeszedł dreszcz, ale nie był to dreszcz strachu wywołany domkiem, był to raczej przyjemny dreszcz.

-Proszę.- wyszeptałam.

-Dobrze ale najpierw odwiózę Sami.- pokiwałam głową, że rozumiem i spojrzałam na nasze dłonie.

Po chwili zatrzymaliśmy się pod blokiem, przed którym stała kobita podobna do Sami. Brunet odwrócił się w stronę dziewczynki.

-Idź mam czeka.- powiedział do niej.

-Zobaczymy się jeszcze?- zwróciła się do mnie za nim zamknęła drzwi od samochodu.

-Nie wiem, może.- starałam się żeby mój głos brzmiał radośnie.- Pa.

-Pa- zamknęła drzwi i pobiegła do mamy.

Droga do domu Rafała minęła szybko. Od razu gdy się zatrzymaliśmy, wysiadłam z samochodu i nie czekając na Alana poszłam do domu blondyna.

-Stało się coś?- zapytał gdy zobaczył mnie w wejściu do salonu.

-On jest u mnie w domu.- powiedziłam ze strachem.

-Kto?- zapytał zdziwiony.

-Damian.-odpowiedziałam.

-Co Damian robi w twoim domu?- zapytał Alan.

-Mała, myślę że czas powiedzieć mu i wszystkim.- powiedział Rafał.

-O czym powiedzieć?- zapytał brunet.

-O tym co wydarzyło się podczas porwana.- powiedział cicho i usiadłam na sofie w salonie, a Alan na przeciw mnie.

-Co tam się wydarzyło?- spojrzał na mnie pytająco.

-Nie chciałam ci mówić, bałam się, że mnie zostawisz, ale zrobiłeś to bez tego.- powiedziłam i uśmiechnęłam się smutno.

-Rafał zostaw nas samych.-powiedział brunet za nim zdążyłam co kolwiek powiedzieć.

Blondyn opuścił pomieszczenie, a chłopak przesiadłem się na kanapę koło mnie.

-Przez pierwsze chyba dwa lub trzy dni, nic mi nie robili- skłamałam.

-Nic?- zapytał podejrzliwie.

-Bili- przyznałam, a ciało chłopaka się spieło.- Chyba czwartego dnia pojawił się Damian i on zabrał mnie do tego pokoju, w którym mnie znalazłeś...

-Chcecie coś do picia?- przerwał mi blondyn.

-Nie przerywaj.- warknął brunet, na co lekko zadrżałam.

-Chciałem być miły- podniósł ręce w geście obronnym i opuścił pomieszczenie.

-On zabrał mnie do tego pokoju i...- przerwałam, żeby wziąść oddech. Powstrzymywałam szloch, a wspomnienia wracały jak by wydarzyło się to wczoraj.

-Jak nie chcesz to nie mów.- objął mnie ramieniem, na początku zadrżałam co poczuł- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy.- niepewnie wtuliłam się w niego i w środku zbierałam się na odwagę żeby mu powiedzieć.

-Chce, tylko po prostu...- sam nie wiem jak to nazwać.- Boję się.- przyznałam.

-Przy mnie nic cię nie będzie.- pokiwałam głową, że rozumiem i zbierałam w sobie resztę odwagi.

-On zabrał mnie do tego pokoju, na początku mówił coś, ale nie pamiętam co bo płakałam. Po tem zaczął mnie rozbierać, szarpałam się i wyrwałam mu ale to był na nic był silniejszy.- ciało chłopaka cały czas było spięte, al w tamtym momencie poczułam, że spina się jeszcze bardziej.

-To dlatego, bałaś się mojego dotyku, a ja cie zostawiłem.- powiedział z bólem, spojrzałam w jego oczy i pokiwałam głową.- Co ja zrobiłem- przetarł twarz dłońmi.

-Nic nie zrobiłeś, nie wiedziałeś nie twoja wina.

-Ale widziałem jak cierpisz. On cię zgwałcił?

-Nie do końca- przerwałam szukając odpowiedniego słowa.- On mnie obmacywał.- powiedział cicho ze spuszczoną głową.

-Zabije go- warknął. Zadrżałam przestraszona jego tonem.- Przepraszam.- przyciągnął mnie bliżej siebie.- Nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłem- pocałował mnie w czubek głowy.

-Wiem, ja też tęskniłam- mimo wolnie powiedziałam to łamliwym tonem.

Mój telefon znowu zawirował, powoli wyciągłam go z kieszeni i przeczytałem wiadomość. Zastygłam w bez ruchu gdy zobaczyłam co w niej jest.

Od Nieznany:

Już nie żyjesz suko.

Wiedziałam, że wiadomość jest od niego, to było pewne.

-Co się...- przerw w połowie zdania gdy zobaczył treść wiadomości.- Gdzie jest.- wysyczał przez zęby.

-U mnie w domu.- powiedziałam drżącym głosem.

-Zabiję go.-warknął, a ja przestraszona jego zachowaniem zadrżałam.

-Nie rób tego- powiedziałam drżącym głosem.

-On cię obmacywał.- warknął.

-Alan, to że go zabijesz nic nie zmieni.

-Masz rację, nie zabije go ale z nim porozmawiam. Zostać z Rafałem ja jadę do ciebie.

-Jade z tobą- zaprotestowałam.

-Nie ma mowy, jeszcze coś ci się stanie.

-Nic mi nie będzie.

-Nadia.

-Alan.

-No dobrze, ale zostaniesz w samochodzie.- westchnął, a ja pokiwałam głową, że rozumiem.

20 gwiazdek+5komentarzy= rozdział.

Co sądzicie o nowej okładce?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro