część 2-rozdz. 39
Po napadzie śmiechu, Alan skorzystał z toalety wykonał konieczne czynności ( oczywiście nie wiem co robił, nie patrzyłam) i wyszliśmy z pokoju.
Gdy weszliśmy do kuchni, na moją twarz wpłynął rumieniec gdy mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Megan. Wszyscy obecni bacznie nas obserwowali co bardzo mnie stresowało i denerwowało.
-Czemu oni wszyscy się tak dziwnie patrzą?- zapytałam szeptem Alana, tak żeby tylko on mógł mnie usłyszeć.
-Nie wiem- wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
Powróciłam do jedzenia swojego śniadania ale nie było mi to dane na długo.
-Zamierzacie się pobrać?- zapytała Megan, gdy miałam napić się soku i dobrze, że nie zdążyłam tego zrobić bo znalazł by się na osobie, która siedziała prze de mną.
-Emmm...- zaczęłam jąkając się i spojrzałam na Alana, który się do mnie uśmiechnął.
-Jeśli ona się zgodzi to tak.- odpowiedział bez zająknięcia czy skrępowania. Ja natomiast byłam skrępowana całą sytuacją.
-Ale dzieci po ślubie- powiedział Mark i pogroził nam palcem. Moje policzki oblał rumieniec więc schyliłam głowę i zajęłam się moim śniadaniem.
Po śniadaniu wszyscy udali się do swoich pokoji ja i Alan także.
Opadłam na łóżko obok chłopaka i przytuliłam się do niego.
-To było okropne- skomentowałam, całe zajście które miało miejsce na dole.
Brunet zaśmiał się i pocałował mnie w głowę. Drzwi do pokoju otworzyły sie z rozmachem i do środka weszła Megan.
-Wybacz kuzynie ale ją porywam.- powiedziła dziewczyna podchodząc do nas. Złapała mnie za rękę i pociąga przez co musiałam zejść z łóżka. Popatrzyłam błagalnie na Alana, który się zaśmiał.
-Gdzie ja bierzesz?- zapytał siadając na łóżku.
-Ktoś musi mi pomóc przygotowywać sale.- odpowiedziała ciągnąc mnie w stronę wyjścia z pokoju.
-Pomogę wam.- zaoferował. Dziewczyna stanęła i położyła ręce na biodrach.
-Żaden mężczyzna nie chce nam pomóc tylko ty.- odwiedziła.
-No i co z tego?- zapytał.
-To, że przed ślubem na salę mają wstęp tylko kobiety.- wystawiła mu język i wyciągła mnie z pokoju.
-Kto jeszcze będzie?- zapytałam ze strachem.
-Moje koleżanki i kuzynki, które dzisiaj przyjechały.
Po prostu super lepiej być nie może, nie ma to jak spędzić czasu z nie znanymi osobami.
Do budynku, w którym miał być ślub dotarliśmy szybko, dojechaliśmy tam autem, które prowadził szofer. Tak jak by, któryś chłopak nie mógł nas zawieźć skoro jechałam tylko ja i ona. No ale jak kto woli.
Sala była ogromna. Ledwo weszłyśmy do środka, a już było słychać śmiechy innych dziewczyn.
Megan przedstawiła mnie piątce dziewczyn, a po tem każda z nich przedstawiła się mi. Były na prawdę miłe, szybko znalazłam z nimi wspólny język. Bez problemu dogadałyśmy się w kwestii wystroju sali.
Po skończonej pracy usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zaczęła się rozmowa na temat chłopaków i kosmetyków i tego jak, która ubiera się na ślub jak się uciesze i umaluje. Siedziałam między nimi i słuchałam co mówią, sama wile nie mówiłam bo nie bardzo znałam się na kosmetykach, a o facetach nigdy nie rozmawiałam, po za tym po za Alanem świata nie widzę. Żaden chłopak mu nie dorównuje.
-A ty?- zadała mi pytanie Megan.
-Co ja?- zapytałam zdziwiona.
-No jak się ubierzesz, umalujesz i uczeszesz na ślub?- westchnęła Karina, kuzynka Megan.
-Emm...- zająkałam się.- Mam kremowo białą sukienkę. A co do włosów... to chyba zostawię rozpuszczone, a malować się nie będę.
-Nie będziesz się malować?- zapytała zdziwiona i zaciekawiona inna dziewczyna. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się nie pewnie.
-Nigdy się nie malowałam.- odparłam i spuściłam wzrok.
-Nigdy?- zapytałam wszystkie na raz zdziwione moją odpowiedzią.
-Emmm... no nigdy- powiedziłam zakłopotana.
-Nawet rzęs?
-Nawet rzęs.- odpowiedziałam.
-To co ty robisz, że masz taką ładną cerę i gęste rzęsy? - zapytała inna.
-W sumie to nic, same z siebie takie są.- odpowiedziałam wzruszając ramionami.
-Zazdro- powiedziła Rita, która była najmłodsza z nas wszystkich.
-Czemu?- zapytałam zdziwiona i popatrzyłam na nią.
-Też chciał bym wyglądać tak jak ty bez makijażu- zaśmiałam się na jej słowa.
-Przecież jesteś piękna.
-Ale ty piękniejsza.
-Rita, nie porównuj mnie do siebie, ani siebie do mnie. Do nikogo się nie porównuj, każda dziewczyna jest inna ale każda jest wyjątkowa.- powiedziłam patrząc jej w oczy.- Musisz zaakceptować siebie taką jaką jesteś.
-Łatwo mówić- powiedziła.
-Mówić łatwo, gorzej zrobić coś o tym wiem. Uwież mi gdy byłam młodsza też miałam pełno kompleksów i porównywałam się do innych dziewczyn. Ale z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że przecież każdy jest inny i w jakiś sposób wyjątkowy. Trzeba tylko uwierzyć w siebie.- dokończyłam.
-Dzięki- powiedziła i uśmiechnęła się nie pewnie.
-Jak poznałaś się z Alanem?- zapytała Daisy.
-Jeżdżę na motorze i przez przypadek, raz się spotkaliśmy po za miastem.
-Jedziesz na motorze?- zapytała zdziwiona Megan, a ja pokiwałam głową.- Też bym chciała. Jak to jest jechać na motorze?
-Nigdy nie jeździłaś?- zapytałam zdziwiona, dziewczyna pokręciła przecząco głową.- Poproś Dawida, na pewno Cię przewiezie.- dziewczyna prychnęła i spojrzała na mnie wymownie.
-Myślisz, że nie prosiłam? Powiedział, że to zbyt nie bezpieczne jak dla mnie.
-Bo to jest nie bezpieczne- powiedziłam.- Ale dziwię się, że cię nawet nie przywiózł. Ale to chyba po części moja wina- przyznałam.
-Nie rozumiem.- powiedziła dziewczyna, a ja spuściłam wzrok na stół.
-Jak poznałam Dawida miałam 14 lat, on już jeździł na motorze. Zaprzyjaźniliśmy się. No, a on jeździł no i ja go prosiłam żeby mnie nauczył. W końcu się zgodził i zaczął mnie uczyć. Ale raz jak jechałam to straciłam panowanie nad motorem i się przewróciłam. Poobdzierałam się w tedy dość dobrze, a on mi więcej nie pozwolił jeździć. Ale go nie posłuchałam i uczyłam się sama.- powiedziłam.
-Tylko trochę się poobdzierałaś? Słyszałam, że obrażenia są groźne jak się prze wrócisz na motorze.- powiedziła Karina.
-Czasem się zdarza, że są groźne ale przeważnie jest tak jak nie masz odpowiedniego ubrania. Ja miałam specjalny kombinezon, bo powiedział, że bez tego nie wolno mi jeździć. Nie jechałam w tedy za szybko ale za wolno też nie i się przewróciłam i trochę pokiereszowałam.
Po tem siedziałyśmy i na wzajem opowiadałyśmy sobie śmieszne historie z życia. Ja mówiłam naj mniej ale dziewczynom to nie przeszkadzało. Chyba zauwarzył ze nie lubię o sobie zbytnio mówić więc na mnie nie naciskały.
*****
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj ale nie miałam czasu. Ale dzisiaj jest do końca jeszcze 1 rozdział i epilog, a po tem trzecia części i rozdziewiczenie Nadii. Kto się cieszy?
80 🌟 + 25 💬 = następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro