Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 2-rozdz. 39


Po napadzie śmiechu, Alan skorzystał z toalety wykonał konieczne czynności ( oczywiście nie wiem co robił, nie patrzyłam) i wyszliśmy z pokoju.

Gdy weszliśmy do kuchni, na moją twarz wpłynął rumieniec gdy mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Megan. Wszyscy obecni bacznie nas obserwowali co bardzo mnie stresowało i denerwowało.

-Czemu oni wszyscy się tak dziwnie patrzą?- zapytałam szeptem Alana, tak żeby tylko on mógł mnie usłyszeć.

-Nie wiem- wzruszył ramionami i uśmiechnął się.

Powróciłam do jedzenia swojego śniadania ale nie było mi to dane na długo.

-Zamierzacie się pobrać?- zapytała Megan, gdy miałam napić się soku i dobrze, że nie zdążyłam tego zrobić bo znalazł by się na osobie, która siedziała prze de mną.

-Emmm...- zaczęłam jąkając się i spojrzałam na Alana, który się do mnie uśmiechnął.

-Jeśli ona się zgodzi to tak.- odpowiedział bez zająknięcia czy skrępowania. Ja natomiast byłam skrępowana całą sytuacją.

-Ale dzieci po ślubie- powiedział Mark i pogroził nam palcem. Moje policzki oblał rumieniec więc schyliłam głowę i zajęłam się moim śniadaniem.

Po śniadaniu wszyscy udali się do swoich pokoji ja i Alan także.

Opadłam na łóżko obok chłopaka i przytuliłam się do niego.

-To było okropne- skomentowałam, całe zajście które miało miejsce na dole.

Brunet zaśmiał się i pocałował mnie w głowę. Drzwi do pokoju otworzyły sie z rozmachem i do środka weszła Megan.

-Wybacz kuzynie ale ją porywam.- powiedziła dziewczyna podchodząc do nas. Złapała mnie za rękę i pociąga przez co musiałam zejść z łóżka. Popatrzyłam błagalnie na Alana, który się zaśmiał.

-Gdzie ja bierzesz?- zapytał siadając na łóżku.

-Ktoś musi mi pomóc przygotowywać sale.- odpowiedziała ciągnąc mnie w stronę wyjścia z pokoju.

-Pomogę wam.- zaoferował. Dziewczyna stanęła i położyła ręce na biodrach.

-Żaden mężczyzna nie chce nam pomóc tylko ty.- odwiedziła.

-No i co z tego?- zapytał.

-To, że przed ślubem na salę mają wstęp tylko kobiety.- wystawiła mu język i wyciągła mnie z pokoju.

-Kto jeszcze będzie?- zapytałam ze strachem.

-Moje koleżanki i kuzynki, które dzisiaj przyjechały.

Po prostu super lepiej być nie może, nie ma to jak spędzić czasu z nie znanymi osobami.

Do budynku, w którym miał być ślub dotarliśmy szybko, dojechaliśmy tam autem, które prowadził szofer. Tak jak by, któryś chłopak nie mógł nas zawieźć skoro jechałam tylko ja i ona. No ale jak kto woli.

Sala była ogromna. Ledwo weszłyśmy do środka, a już było słychać śmiechy innych dziewczyn.

Megan przedstawiła mnie piątce dziewczyn, a po tem każda z nich przedstawiła się mi. Były na prawdę miłe, szybko znalazłam z nimi wspólny język. Bez problemu dogadałyśmy się w kwestii wystroju sali.

Po skończonej pracy usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zaczęła się rozmowa na temat chłopaków i kosmetyków i tego jak, która ubiera się na ślub jak się uciesze i umaluje. Siedziałam między nimi i słuchałam co mówią, sama wile nie mówiłam bo nie bardzo znałam się na kosmetykach, a o facetach nigdy nie rozmawiałam, po za tym po za Alanem świata nie widzę. Żaden chłopak mu nie dorównuje.

-A ty?- zadała mi pytanie Megan.

-Co ja?- zapytałam zdziwiona.

-No jak się ubierzesz, umalujesz i uczeszesz na ślub?- westchnęła Karina, kuzynka Megan.

-Emm...- zająkałam się.- Mam kremowo białą sukienkę. A co do włosów... to chyba zostawię rozpuszczone, a malować się nie będę.

-Nie będziesz się malować?- zapytała zdziwiona i zaciekawiona inna dziewczyna. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się nie pewnie.

-Nigdy się nie malowałam.- odparłam i spuściłam wzrok.

-Nigdy?- zapytałam wszystkie na raz zdziwione moją odpowiedzią.

-Emmm... no nigdy- powiedziłam zakłopotana.

-Nawet rzęs?

-Nawet rzęs.- odpowiedziałam.

-To co ty robisz, że masz taką ładną cerę i gęste rzęsy? - zapytała inna.

-W sumie to nic, same z siebie takie są.- odpowiedziałam wzruszając ramionami.

-Zazdro- powiedziła Rita, która była najmłodsza z nas wszystkich.

-Czemu?- zapytałam zdziwiona i popatrzyłam na nią.

-Też chciał bym wyglądać tak jak ty bez makijażu- zaśmiałam się na jej słowa.

-Przecież jesteś piękna.

-Ale ty piękniejsza.

-Rita, nie porównuj mnie do siebie, ani siebie do mnie. Do nikogo się nie porównuj, każda dziewczyna jest inna ale każda jest wyjątkowa.- powiedziłam patrząc jej w oczy.- Musisz zaakceptować siebie taką jaką jesteś.

-Łatwo mówić- powiedziła.

-Mówić łatwo, gorzej zrobić coś o tym wiem. Uwież mi gdy byłam młodsza też miałam pełno kompleksów i porównywałam się do innych dziewczyn. Ale z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że przecież każdy jest inny i w jakiś sposób wyjątkowy. Trzeba tylko uwierzyć w siebie.- dokończyłam.

-Dzięki- powiedziła i uśmiechnęła się nie pewnie.

-Jak poznałaś się z Alanem?- zapytała Daisy.

-Jeżdżę na motorze i przez przypadek, raz się spotkaliśmy po za miastem.

-Jedziesz na motorze?- zapytała zdziwiona Megan, a ja pokiwałam głową.- Też bym chciała. Jak to jest jechać na motorze?

-Nigdy nie jeździłaś?- zapytałam zdziwiona, dziewczyna pokręciła przecząco głową.- Poproś Dawida, na pewno Cię przewiezie.- dziewczyna prychnęła i spojrzała na mnie wymownie.

-Myślisz, że nie prosiłam? Powiedział, że to zbyt nie bezpieczne jak dla mnie.

-Bo to jest nie bezpieczne- powiedziłam.- Ale dziwię się, że cię nawet nie przywiózł. Ale to chyba po części moja wina- przyznałam.

-Nie rozumiem.- powiedziła dziewczyna, a ja spuściłam wzrok na stół.

-Jak poznałam Dawida miałam 14 lat, on już jeździł na motorze. Zaprzyjaźniliśmy się. No, a on jeździł no i ja go prosiłam żeby mnie nauczył. W końcu się zgodził i zaczął mnie uczyć. Ale raz jak jechałam to straciłam panowanie nad motorem i się przewróciłam. Poobdzierałam się w tedy dość dobrze, a on mi więcej nie pozwolił jeździć. Ale go nie posłuchałam i uczyłam się sama.- powiedziłam.

-Tylko trochę się poobdzierałaś? Słyszałam, że obrażenia są groźne jak się prze wrócisz na motorze.- powiedziła Karina.

-Czasem się zdarza, że są groźne ale przeważnie jest tak jak nie masz odpowiedniego ubrania. Ja miałam specjalny kombinezon, bo powiedział, że bez tego nie wolno mi jeździć. Nie jechałam w tedy za szybko ale za wolno też nie i się przewróciłam i trochę pokiereszowałam.

Po tem siedziałyśmy i na wzajem opowiadałyśmy sobie śmieszne historie z życia. Ja mówiłam naj mniej ale dziewczynom to nie przeszkadzało. Chyba zauwarzył ze nie lubię o sobie zbytnio mówić więc na mnie nie naciskały.

*****

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj ale nie miałam czasu. Ale dzisiaj jest do końca jeszcze 1 rozdział i epilog, a po tem trzecia części i rozdziewiczenie Nadii. Kto się cieszy?

80 🌟 + 25 💬 = następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro