Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 2-rozdz. 30


- Po co mi tabletki antykoncepcyjne na ból brzucha?- zapytałam sama siebie ale Alan mnie usłyszał ponieważ mi odpowiedział.

-Ponieważ pani ginekolog uznała, że pomogą- odpowiedział Alan i zatrzymał się pod apteką w celu wykupienia recepty.- Chodź idziemy je kupić.

-Nie pójdę do apteki po tabletki antykoncepcyjne- zaprzeczyłam.

-Dlaczego?

-Bo nie- odpowiedziałam nie patrząc na niego. Przecież nie powiem mu że się wstydzę.

-Wstydzisz się?- przed nim nic się nie ukryje, moje policzki zapiekły z zawstudzenia.- Nadi przecież nie ma czego się wstydzić, przecież to normalne.- powiedział i potarł palcami o moje kolano i udo.

-Wiem że to normalne ale nie pójdę po nie - jęknęłam.

-Mam ja to zrobić?- westchnął. Pokiwałam głową.- Dobrze, poczekaj na mnie w samochodzie za raz wracam.- powiedział i wyszedł.

Po chwili wrócił z niewielką reklamówą, którą położył mi na kolanach.

-Nie dziwię ci się czemu nie chciałaś iść.- powiedziła Alan i zamknął drzwi od swojej strony.- Ta kobieta to jakieś... ja nie wiem. Dałem jej receptę, a on dała mi to co na niej było i wrzuciła mi jeszcz do ramówki prezerwatywy.

-Żartujesz.- powiedziłam ze śmiechem.

-Nie żartuję sprawdź sobie.- zaglądłam do reklamówki i otworzyłam szerzej oczy.

-I to nie jedną, a sześć- powiedziałam.

-Jeszcz lepiej- powiedził i spojrzał na mnie.- Nie będzie trzeba kupować.- dodał ze śmiechem i włączył silnik.

-Jesteś głupi.- powiedziłam i zapięłam pasy.

-I tak mnie kochasz.

-I tak cię kocham- przyznałam.

-No więc mogę być głupi.

-Nie jesteś głupi- zaprzeczyłam.

-Do piero powiedziałaś że jestem głupi.

-Ale nie w tym sensie- wytłumaczyłam.-Co będziemy robić?

-Zjemy obiad i będziemy leżeć i się przytulać.

-Leżeć i się przytulać?- zapytałam i podniósłam brew do góry.

-Leżeć i się całować.

-Brzmi lepiej- powiedziłam z uśmiechem.

-A jeszcz lepiej będzie- uśmiechnął się łobuzersko.

Tak jak Alan powiedział w domu zjedliśmy obiad. Co było na obiad? Frytki i kurczak. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy się pod czas przygotowywania dania. Jednym słowem było zajefajnie.

Zjedliśmy obiad i położyliśmy się na sofie przed telewizorem, jest duża wieec bez problemu się zamieściliśmy.

Chłopak objął mnie ramieniem w talii i zaczął całować moją szyję i obojczyk. Miałam wrażenie, że przez moje ciało przechodzi prąd.

-Przestań- powiedziałam ze śmiechem gdy jego oddech zaczął łaskotać moją szyję.

-Masz łaskotki na szyii?- zapytał ze śmiechem.

-Czasem- odwiedziłam.

-No wiec trzeba to wykorzystać.- chłopak zaczął łaskotać moją szyję oddechem, a ja śmiałam zaczęłam się śmiać.

Naszą "zabawę" przerwał dzwonek do drzwi. Alan westchnął cicho, a ja zwaliłam go z sofy co ułatwia mi jego nie uwaga.

-Skoro już wstałaś misiu, to idź otwórz drzwi- powiedziałam ze śmiechem i puściłam mu oczko.

-Żmija- syknął z rozbawieniem w oczach.

-I tak mnie kochasz- szepnęłam.

-I tak cię kocham- pochylił się na de mną i pocałował w czoło, a po tem wyszedł z pokoju.

-Czego chcesz?- warknął głośno Alan po chwili, a ja lekko zaniepokojona jego tonem wstałam z kanapy i wyszłam z salonu. Zgadnijcie kto n przerwał. Fabian. On jest na prawdę upierdliwy.

-Przyszedłem na maraton filmowy, tak jak za dawnych czasów. Nie pamiętasz Ali?

-Nie nazywaj mnie tak smarkaczu- warknął Alan.

-Dlaczego?- udał zdziwionego i wszedł do środka.- Kogo ja widzę, nie wiedziałem, że mieszkacie razem.- jego ton głosu mówił co innego.- No ale nic. Przecież możemy oglądnąć razem film. Przyniosłem chipsy, paluszki i cole.- powiedział i zlustrował mnie wzrokiem od stóp do głowy.- Ale ty chyba więcej kalorii nie potrzebujesz tłuścioszku.- warknęłam na jego słowa i podeszłam do niego. Podniosłam rękę i z całej siły uderzyłam go z liścia w policzek, jego głowa obrócił się w prawo, a on sam cofnął się kilka kroków w tył.

-Po pierwsze nie jem chipsów i paluszków. Po drugie nie piję coli. Po trzecie nie jestem tłuścioszkiem, bo jest szczupła. A po czwarte jeśli w tej chwili nie opuścisz naszego domu, to pożałujesz.

-Niby co mi zrobisz?

-Ja może nic, ale chętnie popatrzę jak Alan obija ci mordę.- syknełam i popatrzyłam na niego zła.- A terz bądź tak nie miły i wyjdź stąd, za nim stracę nad sobą panowanie i ja też ci przypierdolę.- Moje słowa chyba go przekonały bo się wycofał i wyszedł.

-Moja mała stanowcza dziewczynka.- powiedział Alan i podszedł do mnie.

-Nie jestem mała, ale jest twoja.- poprawiłam go i stanęłam na palcach. Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek i odwróciłam się do niego tyłem, a po tem wróciłam do salonu.

***
Jesteście wspaniali, gdy rano sprawdzałam opowiadanie było na 20 miejscu, a gdy sprawdzałam przed chwilą na 9. Dlatego dodaję rozdział. Mam nadzieje, że się podobał. A już nie długo w opowiadaniu pojawią się osoby z przeszłości Nadi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro