część 2-rozdz. 27
Po porannej toalecie, ubraniu się i zjedzeniu śniadania, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy po Sami.
A tak inną droga wracając do naszego wybierania ubrań. Nie wiem skąd Alan wiedział ale wybrał mi ubrania, które chciałam dzisiaj na siebie założyć, o bieliźnie wspominać nie będę. Czyli wracając do mojego ubrania, wybrał mi ciemne dżinsowe spodenki z wysokim stanem i czarną bokserkę. A ja jemu wybrałam, czarną koszulkę z jakimś napisem i do tego spodenki do kolan.
Tak więc wracając do naszej podróży po Sami.
Alan zatrzymał się pod domem swojej ciotki i z uśmiechem wyszedł z samochodu, nie czekam aż otworzy mi drzwi tylko sama wyszłam.
-Mogłaś poczekać te kilka minut, chciałem otworzyć ci drzwi- powiedział gdy zobaczył, że wyszłam z samochodu.
-Nie jestem księżniczką, żeby trzeba było otwierać prze de mną drzwi- powiedziłam z uśmiechem.
-Dla mnie jesteś- powiedział, a ja poczułam miłe uczucie w dole brzucha.
-Wiem książę- powiedziłam i podeszłam do niego, splotłam nasze palce i razem ruszyliśmy w stronę domu jego ciotki.
Chłopak zadzwonił dzwonkiem, a po chwili drzwi otworzyły się i staneła w nich rozpromieniona Alison.
-Witajcie- przywitała nas z uśmiechem i wpóściła do środka.
-Alan, mam do ciebie jeszcz jedną prośbę.
-Słucham- powiedziła z uśmiechem chłopak i spojrzał na swoją ciocię.
-Wiesz, że Megan za dwa tygodnie wychodzi za mąż i zaprosiła całą rodzinę.- chłopak kiwnął głową, a kobieta kontynuowała dalej.- No i oni już jadą, a nawet są, ponieważ chcą wcześniej dotrzeć na miejsce, no i zatrzymali się u mnie ale jest mały problem.
-Jaki?- zapytał chłopak.
-Przyjechali do mnie Sparksowie- powiedziła cicho kobieta i skrzywił się.- Wiem, że nie przepadasz za ich synem, ale proszę weźcie go ze sobą.- powiedziła kobieta i spojrzała na nas błagalnie.
-Fabian przyjechał?- jęknął cicho chłopak i przeczesał włosy dłonią. Alison kiwnęła głową i spojrzała na nas błagalnie.- No dobrz- westchnął chłopak.
-Dziękuję, musze się go jakoś pozbyć na jakiś czas, bo chce przygotować obiad i posprzątać dom, a on wszędzie się pałęta i wogólę mnie nie słucha.
-Rozumiem, weźmiemy go.
-Dziękuję- szepnęła kobieta i posłała mu wdzięczny uśmiech.
-Kim jest Fabian?- zapytała Alana, gdy jego ciotka poszła po jego kuzynkę i kuzyna.
-To mój kuzyn, ma 17 lat ale jest upierdliwy jak dziecko, gorszy niż Sami, co ona jest od niego młodsza.
-Czyli zapowiada się ciekawy dzień- powiedziłam mało entuzjastyczne i ścisnełam mocniej jego dłoń żeby dodać mu otuchy.- Może nie będzie tak źle.
-Mhym, na pewno- mruknął chłopak.
- O kogo ja widzę- krzyknął ktoś z podestu schodów. Przeniosłam wzrok na tą osobę i przyglądałam się jej, a raczej jemu jak schodzi, bo to chłopak. Miał blond włosy, był wysoki i dość przystojny, ale nie tak przystojny jak Alan, z resztą Alanowi, żaden chłopak nie dorównuje.- Mój kochany kuzyn- powiedził chłopak i podszedł do nas, podał Alanowi rękę, a po tem spojrzał na mnie.- A ty to...?- zapytał z lekka pogardą w głosi.
-Moja dziewczyna Nadia- odpowiedział za mnie Alan, oczy Fabiana zabłysły i od razu zmienił nastawienie do mnie.
-Witam piękną, panią, jestem Fabian.- przedstawił się, a ja uśmiechnęłam się fałszywie.
-Podała bym ci rękę, ale mam gips.
-Masz drugą- powiedził.
-Lewą się nie witam- odpowiedziałam szybko.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale po schodach zbiegła Sami i podeszła do nas z uśmiechem i zaczęła wołać, że jedziemy na zakupy.
-Tylko na nią uważajcie- powiedziła jej mama gdy kilka minut po tem wsiadaliśmy do samochody.
-Dobrz, proszę się nie martwić, wróci całą i zdrowa.- powiedziłam i się uśmiechnełam.
-Ja siedzę z przodu- krzyknął Fabian i wyprzedził nas, żeby wsiąść do samochodu, ale zatrzymał go Alan, który złapał go za koszulkę z tyłu.
-Ty siedzisz z tyłu- powiedził- Z przodu siedzi Nadia.
-On się zgodzi żebym siedział z przodu, prawda?- spojrzał na mnie.
-Nie, nie zgodzę się.- odpowiedziałam.
-Idiotka- mruknął chłopak.
-Jeszcze jedno takie słowa na jej temat, a tak obije ci mordę, to własna matka cie nie pozna.-warknął Alan.
-Twoja ciebie też nie- powiedziła ze śmiechem chłopak.
Ciało Alan się spieło, wcale się mu nie dziwię, jego mama nie żyje, a jego kuzyn sobie z niej żartuje. Położyłam brunetowi rękę na ramieniu i spojrzałam mu w oczy.
-Al- użyłam zdrobnienie jego imienia.- Nie warto, szkoda żebyś się wisilał.- powiedziłam cicho, tak żeby tylko on mnie usłyszał, ciało chłopaka rozluźniło się i nachylił się na de mną.
-Pilnuj mnie żebym mu nic nie zrobił- szepnął mi na ucho, a ja przytaknełam.- Wsiadajcie- powiedził z uśmiechem gdy odsunął się ode mnie.
Trzy godziny później.
- Nie ta nie- powiedział Fabian, gdy wyszłam z przymieżalni ubrana w czerwoną sukienkę do kolan- Za długa.
-Nie idę na imprezę czy do burdelu, a na ślub.- warknąłam zdenerwowana jego zachowaniem.
Alan miał rację jego kuzyn jest na prawdę upierdliwy, chodzi za nami i ciągle wszystko komentuje, albo rzuca jakieś słabe teksty, po trzech godzinach spędzonych w jego towarzystwie mam go na prawdę dość.
-Alan, co o tej sądzisz?- zapytałam bruneta i odwróciłam się w jego stronę. Spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Moim zdaniem nie pasuje na ślub.- powiedział szczerze.
-Sami, a ty co o niej sądzisz?- dziewczynka oderwała wzrok od komórki Alana i spojrzała na mnie.
-Zbyt czerwona- powiedziała dziewczynka.- Spróbuj tą kremową.
-Tylko ona mi została- powiedziłam ze śmiechem i wróciłam do przymieżalni. Ubrałam na siebie kremowo białą sukienkę i spojrzałam w lustro. Była na prawdę piękna, leżała na mnie idealnie, podobała mi się mimo, że była kremowa.
- I jak?- zapytałam i wyszłam z przymieżalni.
-Nie- powiedział od razu blondyn.
-Nie ciebie pytałam o zdanie- powiedziłam i uśmiechnęłam się do niego sztucznie.- Alan?- chłopak, podniósł wzrok z nad telefonu i spojrzał na mnie.- Źle wyglądam?- zapytałam gdy po dłuższej chwili patrzenia na mnie nic nie powiedział.
Chłopak ściągnął kuzynkę z kolan i podszedł do mnie.
-Wyglądasz pięknie- powiedził i podszedł bliżej.- Leży na tobie idealnie.- nachylił się na de mną i szepnął mi do ucha:- I gdyby nie to, że jesteś dziewicą i jesteśmy w sklepie, to podwinął bym ci tą sukienkę i....
-Rozumiem- powiedziałam ze śmiechem wiedząc o co mu chodzi.- Poczekaj jeszcz chwilę to nią nie będę.
-Nie będziemy się z tym spieszyć- powiedział i złożył na moich ustach którutki pocałunek. Odsunełam się od chłopaka i spojrzałam na Sami, która patrzyła na mnie z otwartą buzią.
-Wyglądasz jak księżniczka- szepnęła i podeszła do mnie- Weź tą. Alan kupicie ją prawda?- zapytała go dziewczynka.
-Oczywiście- odpowiedział jej z uśmiechem.
-Idę się przebrać w swoje ciuchy i idziemy na lody- powiedziłam i dotknełam palcem jej noska- księżniczko- dodałam jeszcze.
******
Tak więc mamy dzień kobiet. Dlatego wszystkim osobą płci pięknej (czyli nam kobietom, polakom, najpiękniejszym istotom świata i wszechświata) życzę wszystkiego co najlepsze, najpiękniejsze i najważniejsze. Ale przede wszystkim miłości i znalezienia tego jedynego chłopaka, każda z nas kiedyś go znajdzie albo już znalazła. Rozdział z dedykacją specjalnie dla was.
A wszystkim, którzy komentują i gwiazdkują, moje opowiadanie jestem nie zmiernie wdzięczna za aktywność. Dzięki wam moje opowiadanie jest na 20 miejscu (chyba, nie jestem do końca pewna, ale z tego co liczyłam tak wychodzi). 😃☺😊
Tak więc:
40🌟+ 10 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro