Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 2 - rozdz. 2


Powolnym krokiem szłam szkolnym korytarzem i ze spuszczoną głową mijałam kolejnych uczniów. Mimo że nie widziałam to czułam na sobie ich pogardliwe spojrzenia. Szłam powstrzymując łzy, co nawet mi się udawało.

-Nad- usłyszałam, że ktoś mnie woła wiec stanęłam i się odwróciłam.

-Tak?- zapytałam patrząc z uśmiechem na blondyna.

-Nie dam radę dzisiaj cię dowieźć do domu. Sorki musze zostać dłużej w szkole mam trening- powiedził przepraszającym tonem.

-Nie szkodzi i tak chciałam się przejść.- powiedziłam i uśmiechnęłam się smutno w jego stronę.

-Jesteś kochana.- Nie zwracając uwagi na resztę uczniów przytulił mnie, a po tem odszedł.

Odwróciłam się na pięcie spuściłam głowę i ruszyłam w stronę szatni na wf.

Zanim doszłam zadzwonił dzwonek i wszystkie dziewczyny kierowały się na salę.

Weszłam do szatni, upewniałam się, że drzwi są zamknięte i ściągłam z siebie ubrania, zamieniłam je na te na wf i wyszłam z szatni.

Przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie i zaczęłam krótka rozgrzewkę.

Trzech kapitanów wybrało drużyny, najpierw dwie pierwsze zagrały. A ja i reszta moje drużyny siedziałyśmy na ławce.

Potem przyszła kolej na nas. Jak zwykle dawałam z siebie wszystko i biegała po całym boisku. Moją grę co chwila przerwał mi trener i kazał do siebie podchodzić, za każdym razem tłumaczył mi gdzie zrobiłam błąd i mówił jak mam robić. Ostatnio na wf bardzo często daje mi wskazówki co trochę mnie zastanawia bo tylko mi je daje.

Pokiwałam głową, że rozumiem i wróciłam do gry. Po kilku minutach usłyszałam, dźwięk gwizdka, który zakończył grę, a rozpoczął kolejną.

Znowu dawałam z siebie wszystko tym razem było trudniej ale drużyna, w której grałam wygrała.

-Na dzisiaj tyle.- krzyknął trener. Podeszłam do niego oddałam mu piłkę i odwróciłam się żeby wyjść.

-Nadia.- usłyszałam za sobą głos trenera wiec odwróciłam się w jego stronę.

-Tak?

-Przyjdź do pokoju wuefistyów za nim skończy się przerwa.- pokiwałam głową, że rozumiem i wyszłam z sali.

Weszłam do szatni, w której było jeszcze kilka dziewczyn. Pech chciał, że były to akurat dziewczyny z przeciwnej drużyny, te które mnie nie nawidzą w ręcz.

-Patrzcie kto przyszedł.- powiedziła z szyderczym uśmiechem jedna z nich.
Puściłam to mimo uszy i usiadłam obok plecaka, zaczęłam w nic coś szukać byle by tylko one z tąd wyszły.- Kontaktujesz wogólę szmato?- Nie wytrzymałam. Na prawdę próbowałam.

-Nie jestem tobą.- warknąłam w odpowiedzi i zamówiłam plecak na ramię.

-Suko, takiej szmaty jak ty nikt nie chce. Wcale się nie dziwię, że z tobą zerwał, kto by chciał takie zero jak ty?- usłyszałam jeszcz esej słowa za nim zamknęłam drzwi od szatni. Szybkim krokiem podeszłam do łazienki i weszłam do jednej z kabin. Zamknęłam klapę od ubikacji i usiadłam na niej. Przez chwilę powstrzymywałam łzy. Gdy udało mi się to zrobić przebrałam się w ciuchy, w których chodziłam dzisiaj po szkole i wyszłam z kabiny. Pochlapałam delikatnie twarz dłońmi i wyszłam z łazienki.

Zapukałam do drzwi od pokoju wuefistów i weszłam do środka gdy usłyszałam ciche proszę.

-Chciała mnie pan widzieć- powiedziłam wchodząc do środka. Gestem ręki pokazał mi żebym usiadł. Zamknęłam drzwi i usiadłam na krześle.

-Tak, chciałem cie widzieć.- powiedziła i usiadł na przeciwko mnie.- Widzę w tobie duży potencjał. Na wf dajesz z siebie wszystko starasz się jak nikt.

-Nie rozumiem.- przerwałam mu.

-Chciała bym cię widzieć na treningach.- otworzyłam szerzej oczy na jego odpowiedź.

-Mógł by Pan powtórzyć?- zapytał nie dowierzając.

-Chciał bym cie widzieć na treningach- powtórzył z lekkim śmiechem.

-Dobrze.- powiedziłam patrząc na swoje dłonie.-Zastanowię się.

-Jest to dla ciebie duża szansa czekam na odpowiedź.

-Dobrze. Dziękuję do widzenia.- powiedziłam i wyszłam.

Jedną dobra nowina tego dnia.

-Rafał- zawołałam stając na końcu boiska. Chłopak odwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie.

-Co?- zapytał patrząc na mnie z uśmiechem.

-Trener chce mnie do drużyny.- powiedziłam z szerokim uśmiechem.

-Mówisz serio?- pokręciłam twierdząco głową i spojrzałam na jego twarz.- To wspaniale.- powiedział I podniósł mnie. Zaczął okręcać się wspaniale okół własnej osi, a ja zaczęłam się śmiać.

Chyba pierwszy raz od kąd nie jestem z Alanem jestem szczęśliwa. Westchnęłam cicho na tę myśl i poprosiłam Rafa żeby postawił mnie na ziemi. Zrobił o co prosiłam, pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę domu.

Z perspektywy Alana.

-Rafał- usłyszałem dobrze znany mi głos. Chłopak podszedł do dziewczyny i zaczęli o czymś rozmawiać. Po chwili podniósł ją z ziemi i zaczął kręcić się z nią do okoła. Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałem ją taką szczęśliwą.

Oddał bym wszystko żeby była taka codziennie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro