część 2 - rozdz. 13
Droga powrotna minęła w minutę. Brunet zaparkował samochód na podjeździe. Stanełam przed drzwiami, chłopak otworzył je i weszliśmy do środka.
Ściągłam buty, powiesiłam bluzę na wieszaku i odwróciłam się w stronę Alana. Przez cały ten czas patrzył na mnie, a gdy się odwróciłam zaatakował moje usta swoimi. Przyparł mnie mocno do drzwi i zachłannie całował. Z trudem oddawałam pocałunek co zauwarzył bo zwolnił. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie. Ścisnął lekko moje pośladki przez co jęknełam głośno w jego usta. Uśmiechnął się przez pocałunek i zaczął całować moją szyję. Od chyliłam głowę w bok żeby dać mu większy dostęp.
-Alan- jęknełam.
-Wiem.- wysapał i odwrócił nas, powoli szedł na górę trzymając mnie na rękach. Całowałam jego szyję usta i twarz przez całą drogę.
Otworzył drzwi do pokoju wszedł do środka i zamknął je konięciem. Postawił mnie na podłodze, a ja wykorzystałam to i ściągłam jego koszulkę.
Znów podniósł mnie i zaczął całować podszedł do łóżka i położył mnie na nim. Zawisł na demną i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, obojczyku i dekolcie. Jednym ruchem pozbył się moje koszulki.
Przekręciłam nas tak żebym była na górze. Siedziałam na nim okrakiem i całowałam namiętnie.
-Kurwa Nadia.- jęknął gdy otarłam się o jego przyjaciela.
-Zaraz się nim zajmę- powiedziałam i zaczęłam go całować.
-Potrzebuje cię.- ścisnął mocniej moje biodra.
-Ja ciebie też ale nie dzisiaj.
-Dziewięć miesięcy bez sesku to męka.- jęknął w moje usta.
-Współczuje ci.- powiedziała szczerze.- Ale nie jestem jeszcze gotowa. Alan nie po tym co się stało.- powiedziałam kręcąc głową. Wyprostowałam się i patrzyłam na niego z góry.
-A kiedy będziesz?
-Nie wiem.- odpowiedziałam cicho.
-Mam czekać? Wiesz jakie do dla mnie trudne?
-Czyli to moja wina?- zeszłam z niego i usiadłam obok.
-Ciągle mówisz, że nie jesteś gotowa.
-Bo nie jestem. Jestem z tobą szczera. A jak to dla ciebie za trudne do zrozumienia to idź do innej.- powiedziałam zła za to że na mnie naciska. Wiedział, że nie jestem gotowa, a i tak naciskał.
-Żebyś wiedziała, że pójdę.- odpowiedział zły. To był dla mnie cios poniżej pasa. Popatrzyłam na niego z niedowierzeniem, pokręciłam głową i wybiegłam z pokoju ze łzami w oczach.
Ubrałam buty i wyszłam z domu trzaskąjąc za sobą drzwiami.
Weszłam do garażu wzięłam motor i wyjechałam z podjazdu. Jechałam myśląc o tym co się stało. Miało być tak pięknie, dobrze wiedział, że nie chodzi mi o seks bo nie jestem jeszcz na to gotowa, a i tak na mnie naciskał. I jeszcz to że pójdzie do innej. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy przez co miałam zmniejszoną widoczność. Na szczęście do domu blondyna było nie daleko i po chwili byłam na miejscu. Zeszłam z maszyny i weszłam do jego domu bez pukanie czy dzwonienia. Drzwi były otwarte.
-Co...?- zaczął chłopak wchodząc do korytarza ale nie dokończył gdy zobaczył w jakim jestem stanie.
-Co się stało?- zapytał po jakiejś godzinie.
-Alan.- tylko to byłam w stanie powiedzieć.
-Co zrobił?- zadał kolejne pytanie i przytulił mnie.
-Mieliśmy jechać do kina no i w samochodzie tak jakoś wyszło no i pojechaliśmy do domu i zaczęliśmy się całować...- opowiedziałam mu wszytko dokładnie tak jak było.
W jego oczach zobaczyłam złość gdy powiedziałam mu, że Alan powiedział, że pójdzie do innej.
-Zabiję go!- krzyknął głośno wściekły.
-Rafał nie- powstrzymłam go.- Sama go do tego w pewien sposób sprowokowałam.
-Jak to go sprowokowałaś?
-Powiedziałam mu żeby poszedł do innej skoro to że ja nie jestem gotowa jest dla niego za trudne do zrozumienia.
-Mimo to nie powinien tak mówić. Nie pozwolę żebyś płakała przez tego dupka idziemy się zabawić i dzisiaj nocujesz u mnie.
-Rafał nie mam ochoty na zabawę, ale zostać u ciebie chcę.- otarłam ostatnie łzy, blondyn przyciągnął mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro