część 2- rozdz. 1
Już od dwóch miesięcy nie mam kontaktów z Alanem. Widujemy się tylko w szkole i gdy mijamy się na korytarzu nawet na mnie nie spojrzy.
Każdej nocy męczą mnie myśli dlaczego wszystko się tak potoczyło i dlaczego w tedy gdy potrzebowałam go najbardziej jego przy mnie nie było. Wiem, że to po części moją wina, ale ja poprostu bałam się powiedzieć i dalej boję się to zrobić i może gdybym mu powiedziła co się stało wszystko wyglądało by teraz inaczej. Ale czasu nie cofnię.
Przez te dwa miesiące moją psychika trochę się pogorszyła i gdyby nie Rafał, to szczerze mówiąc mogło by mnie tu wogólę nie być. Jest jedyną osobą, która się do mnie odzywa i spędza ze mną czas. Jestem mu wdzięczna, bo mogę mu o wszystkim powiedzieć. Ale o tej jednej rzeczy boję się powiedzieć, poza tym nawet nie chce o tym rozmawiać. Wspomnienia za bardzo bolą.
Co do Alana, to nadal go potrzebuje ale zaczynam się już przyzwyczajać do braku jego obecność i do tego że codziennie zasypiam z myślą, że gdy się obudzę to on będzie przy mnie, a te wszystkie złe rzeczy to tylko zły sen.
Ale nigdy tak nie jest, zawsze budzę się sama, zalana potem przez koszmary.
Niestety przez ostatni tydzień moją psychika znów zaczęła się pogarszać i mam poprostu dość. Nie chodzi tu o to że nie ma przy mnie Alana. Ale o to że ja go nadal kocham i tęsknię, a w szczególności wieczorami. Za każdym razem jak wspominam sobie nasze wspólnie spędzone chwilę płacze, bo tak bardzo chciała bym żeby przy mnie był, a jego nie ma.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Spakowałam książki i pod bacznymi spojrzeniami reszty uczniów wyszłam z klasy, a następnie ze szkoły, kierując się w stronę parkingu. Moją uwagę przykłuła grupka osób, która coś krzyczała, gdy podeszłam bliżej zauwarzyłam w środku całego tłumu dwie osoby, których się nie spodziewałam. To znaczy jednej się spodziewałam ale tej drugiej nie. Całe to zbiorowisko było tylko dlatego, że dwóch chłopaków z naszej szkoły biło się w najlepsze i nikt nie próbował ich nawet rozdzielić.
-Kłamiesz.- krzyknął Alan w stronę Damiana.
-Jak bym mógł.- prychnął w jego stronę rudy.- Co nie powiedziła ci? Twoja dziewczyna nie powiedziła ci jak było jej dobrze wtedy trzy miesiące temu.- Spojrzał pogardliwie na bruneta.
-Nie dotknąłeś jej nie było Cię tam.- krzyknął.
Wspomnienia powróciły do mnie z podwójną siłą. Jego ręce na moim ciele i te okropne słowa, ten ból, strach, wstyd i wszystkie możliwe negatywne uczucia... po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie panowałam nad sobą wszystko co robiłam robiłam bez namysłu.
Stanełam pomiędzy nimi i odwróciłam się twarzą w stronę rudzielca. Odważyłam się podnieść rękę i uderzyć go w twarz, co wszystkich zszokowało, a najbardziej chyba mnie samą.
Potem tak poprostu uciekam gdy dotarło do mnie co właśnie przed chwilą zrobiłam.
Do Rafał:
Nie czekaj na mnie wracam na nogach.
Napisałam sms blondynowi i skierowałam swoje kroki w stronę domu.
Od Rafał:
Co się stało? Słyszałem jak kilka osób mówiło, że uderzyłaś Damian i uciekłaś.
Do Rafał:
Wytłumaczę ci wszystko jak przyjedziesz do mnie.
Odpisałam mu i schowałam telefon do kieszeni spodni.
Po kilku minutach byłam już w domu. Weszłam do środka zamknęłam za sobą drzwi i pierwsze co zrobiłam to weszłam do łazienki i sięgnęłam po coś czego zawsze się bałam i nigdy nie robiłam.
Po domu rozległ się dźwięk dzwonka, odłożyłam kawałek metalu na szafkę u góry, otarłam ręce, owinęłam nadgarstek bandażem, zasłoniłam rękawem swetra i wuszłam.
Nigdy się nie ciełam, teraz, dzisiaj, był ten pierwszy raz. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chyba pod wpływem emocji. Teraz się boję, boję się, że mogła bym sobie zrobić coś o wiele gorszego.
Otworzyłam drzwi i wpóściłam blondyna do środa. Bez słowa zamknął drzwi i przytulił mnie do siebie. Wiedział, że tego potrzebuję najbardziej, po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
-Shyyy... mała, nie płacz.- powiedził cicho ze spokojem.
-Chodźmy do salonu.- wyszeptałam i ruszyłam w stronę pomieszczenia.
-Powiedz mi co się stało.- poprosił gdy usiedliśmy na sofie.
-Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam grupkę ludzi...- opowiedziałam mu wszystko dokładnie, łącznie z tym o czym nikomu nie chciałam mówić bo się wstydziłam.
-Alan wie?- zapytał nagle po dłuższej chwili, pokręciłam przecząco głową i spojrzałam na niego.- Rozmawiałem z nim dzisiaj, pytał co u ciebie i jak się czujesz. Pytał też czy wiem coś na tema tego co podczas tej kłutni przy szkole powiedział Damian.
-Teraz już wiesz.- powiedziłam cicho, patrząc w jakiś nie określony punkt na ścianie.
-Dlaczego nie powiedziałaś o tym Alanowi.
-Bałam się.- odpowiedziałam krótko i spojrzałam na niego nie pewnie.
-Wydaje mi się, że on nadal cie kocha.
-Zostawił mnie w momencie kiedy najbardziej go potrzebowałam.- przypomniałam mu.
-Wiem o tym, zaraz po tym gdy z tobą zerwał przyszedł do mnie. On myśłam, że ty nic do niego nie czujesz, że nie chcesz z nim być.
-Chciałam i chcę z nim być. Kocham go ale boję się mu powiedzieć, zresztą on nawet nie chce ze mną rozmawiać. Czasu nie cofnię nie mogę mu już nic powiedzieć, on nie chce ze mną rozmawiać, a ja go potrzebuję tęsknię za nim, on był i jest całym moim światem. Bez niego jestem nikim.- powiedziłam cicho patrząc na niego.
-Tęsknisz za nim?- zapytał spokojnie i popatrzył w moje oczy.
-Cholernie, bez niego czuję się nikim.- wyszeptałam cicho, a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
-To cię niszczy.- powiedził, pociągając mnie na swoje kolana, wtuliłam się w niego jak mała dziewczyna i zaczęłam płakać.
-To niszczy, to boli, to mnie rozpierdala od środka, ja go kocham, ale nie mam siły już żyć. On mnie nie chce znać, a ja go kocham. To mnie niszy od środka.- wyszeptałam płacząc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro