części 3- rozdz. 2
Po wczorajszym spacerze po plaży byłam wykończona i odrazu gdy wróciliśmy do domku opadłam na łóżko.
Wracając do naszego spaceru.
Chodziliśmy brzegiem morza trzymając się za ręce. Potem wepchnęłam Alana do wody, a on pociągnął mnie za sobą. Potem niósł mnie do domku na barana, a ja się śmiałam i ciągnęłam go za uszy i włosy. Wiem ze mną jak z dzieckiem.
Z perspektywy Alan.
-Co będziemy dzisiaj robić?- zapytała brunetka i przekręciła się na łóżku, tak że teraz leżała policzkiem na moim torsie i patrzyła na mnie.
-A co chcesz robić?- zapytałem z uśmiechem i pogłaskałam ją po głowie.
-Iść na plażę.- powiedziała radośnie z uśmiechem.
-Możemy pójść.- odpowiedziałem.- A wieczorem czeka nas długa przyjemność.- dodałem z tajemniczym uśmiechem. Dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco, a ja się zaśmiałem.
-Co masz na myśli?- zapytała słodko marszcząc czoło.
-Zobaczysz wieczorem, a teraz idź się przygotować i idziemy na plażę.- Nadia westchnęła cicho i podniosła się z łóżka, podeszła do torby i wyjęła z niej kilka rzeczy, a po tem ruszyła do łazienki.
Nasze rzeczy są jeszcze w torbach bo nikomu nie chciało się ich wyciągać.
No ale co tam, nam to nie przeszkadza. Poza tym mamy jeszcze czas żeby je z tamtąd wyciągnąć.
Z perspektywy Nadii.
Wstałam z łóżka i podeszłam do torby. Wyciągłam z niej strój kąpielowy, koszulkę i spodenki, a następnie udałam się do łazienki.
Ściągłam z siebie koszulkę Alana i bieliznę i weszłam pod prysznic. Pochlapałam się wodą. Uznałam że nie ma sensu się kąpać, skoro idziemy na plażę. Poza tym jak wrócimy wieczorem to będę miała czas żeby się wykąpać. A Alan coś dla nas przygotował.
Sądząc po jego minie, wywnioskowałam, że to coś... sami wiecie jakiego. Ale nie jestem pewna czy o to mu chodziło.
Z jednej strony chce żeby o to mu chodziło, ale z drugiej nie bardzo.
Czuje, że jestem gotowa żeby to zrobić ale się trochę boję. Sama nie wiem dlaczego. W większości są to jakieś drobne rzeczy typu, że coś pójdzie nie tak, że zrobię coś źle, że będzie kiepsko, że ja będę kiepska.
Wiem, że Alan jest w tym temacie doświadczony więc się trochę krępuje, bo ja nigdy z nikim tego nie robiłam.
Wzięłam głęboki oddech i odepchnęłam wszystkie myśli związane z dzisiejszym wieczorem na bok. Wyszłam spod prysznica i wytarłam ciało ręcznikiem.
Ubrałam na siebie strój kąpielowy.
A na niego spodenki na plażę i lekko luźną koszulkę na ramiączkach, szerokich ale nie bardzo.
Rozczesałam włosy i zaplotłam je w warkocz. Alan kiedyś powiedział, że podobam się mu jak mam włosy uczesane w warkocz, dlatego często to robie. Po za tym lubię jak są zaplecione i nie opadają mi na twarz.
Obejrzałam się jeszcze raz w lusterku i z zadowoleniem stwierdziłam, że wyglądam całkiem ładnie.
Nie miałam praktycznie żadnych kompleksów czy uwag co do swojego ciała. Lubie się taką jaka jestem. Wiem, że nie jestem idealna ale akceptuje każde swoje wady. W końcu nikt nie jest idealny. No chyba, że Alan, u niego nawet wady są idealne.
Zaśmiałam się cicho na własne myśli i wyszłam z łazienki. Przeszłam przez pokój i z niego też wyszłam. Nie wiem po co łazienka w pokoju ale okej. W końcu i tak jesteśmy tu sami.
Weszłam na korytarz i poczułam zapach gofrów. Zbiegłam po schodach i wbiegłam do kuchni.
-Gofry- krzyknęłam z uśmiechem.
-Gofry- powtórzył Alan. Podbiegłam do niego i pocałowałam w policzki.- Spokojnie.- powiedział ze śmiechem.
-Jestem spokojna.- odpowiedziałam i się od niego odsunęłam.
-Usiądź przy stole zaraz dostaniesz swoją porcję.- zrobiłam co powiedział i czekałam na moje kochane gofry.
Po chwili postawił prze de mną talerz z goframi z dżemem, bitą śmietaną i nutellą. O tak uwielbiam gofry z Nutellą.
-Palce lizać.- westchnęłam. Zrobił przepyszne gofry.- Jak to możliwe, że robisz lepsze gofry niż ja.
-Bo ja robie je z miłością.- powiedział ze śmiechem.
-Ja też robie gofry z miłością.- oburzyłam się.
-Ale jak je robiłem to myślałam o tobie pod prysznicem.- szepnął mi na ucho, a ja oblałam się rumieńcem. Brunet zaśmiał się cicho i usiadł na przeciw mnie ze swoją porcją gofrów.- Ej.- oburzył się gdy wzięłam mu po chwili jednego z talerza.
-No co?- wzruszyłam ramionami.- Podziel się posiłkiem.- dodałam ze śmiechem, a on po chwili do mnie dołączył.
*******
Drodzy czytelnicy, oto kolejny rozdział mam nadzieje, że się podobał i każdy z was zostanie do końca trzeciej ( ostatniej już) części tego opowiadania.
Teraz pytanie do was:
Dodać do opowiadania nową osobę, czy osobę z rodziny?
90 🌟 + 30 💬 = następny rozdział.
Życzę powodzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro