Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 51

Obudziłam się w środku nocy.

Zaburczało mi w brzuchu i poczułam ogromną ochotę na truskawki, ze śmietaną i cukrem.

Powoli i ostrożnie wyplątałam się z uścisku Alana, tak żeby go nie obudzić. Zeszłam z łóżka i po ciemku podeszłam do szafy.

Rękami wymacałam spodnie i bluzę.

Wyciągnęłam ubrania z szafy, ściągłam piżamę i ubrałam je na siebie.

Na palcach przeszłam przez pokój i zamknęłam za sobą cicho drzwi. Na palcach zeszłam na dół.

Weszłam do kuchni i przeszukałam lodówkę, ale tak jak myślałam nie było truskawek.

Wróciłam na górę, weszłam do sypialni wzięłam z portfela trzydzieści dolarów i kluczyki od mojego motoru.

Wyszłam z pokoju, zbiegłam na dół ubrałam adidasy i wyszłam z domu.

Zamknęłam drzwi i schowałam klucze, do kieszeni.

Wyprowadziłam motor z garażu, wsiadłam na niego i odpaliłam. Wyjechałam z podjazdu.

Jechałam powoli i ostrożnie, rozkoszując się chłodnym powietrzem.

Zatrzymałam się pod sklepem całodobowym. Weszłam do środka wzięłam co miałam wziąść i zapłaciłam.

Włożyłam swoje zakupy do plecaka, który wzięłam po drodze z domu i wsiadłam na motor. Odpaliłam go i wróciłam do domu.

Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Powiesiłam kluczyki na swoim miejscu i ściągłam buty.

Ruszyłam w stronę kuchni.

Zapaliłam światło i z piskiem podskoczyłam gdy zobaczyłam, że na stole przy wyspie siedzi Alan.

Podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się przepraszająco.

-Gdzie byłaś?

-W sklepie- odpowiedziałam normując oddech.

-Po co?- zadał kolejne pytanie.

-Czuje się jak na przesłuchaniu.- odpowiedziałam bardziej oschle niż chciałam.- Pojechałam bo miałam ochotę na truskawki. Okey?- dodałam widząc jego minę.

Fuknęłam cicho i wyjęłam zakupy z plecaka. Rzuciłam go w na stół i zajęłam się truskawkami.

Opłukałam je i włożyłam do miski.

Wzięłam nóż i każdą przekroiłam na cztery części. Dodałam do nich śmietany cukru i wymieszałam.

-Przepraszam skarbie.- westchnął Alan i oplutł mnie ramionami.

Odwróciłam się w jego stronę i się w niego wtuliłam.

-Nie przepraszaj. Nie twoja wina.

-Po prostu się martwiłem. Obudziłem się, a ciebie przy mnie nie było. Myślałem, że poszłaś do łazienki ale nie było Cię tam. Przeszukałem cały dom ale Cię nie było. Martwiłem się, że coś ci się stało.- powiedział i pocałował mnie w czoło.

-Przepraszam.- odpowiedziałam cicho.- Nie chciałam żebyś się o mnie martwił. Po prostu miałam ochotę na truskawki.

-I musiałaś po nie pojechać w środku nocy?- zapytał, a w jego głosie usłyszałam śmiech.

-A żebyś wiedział- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Następnym razem mnie obudź, jak będziesz czegoś potrzebować.

-Nie ma sensu żebym cię budziła. Poradzę sobie sama.

-Wiem o tym.- powiedział.- Ale się o ciebie martwię. Nie chce żeby coś ci się stało. Żeby wam coś się stało.- poprawił się.

-Myślisz, że wszystko będzie dobrze?- zapytałam.- Myślisz, że sobie poradzimy?

-Już o tym rozmawialiśmy.- powiedział i stanął naprzeciw mnie. Położył ręce na moich ramionach i spojrzał mi w oczy.- Jestem pewien, że sobie poradzimy. Jesteś silną osobą. A do tego ja jestem przy tobie. Możesz być pewna że cię nie zostawię. Kocham cię i będę z tobą. Poradzimy sobie, wszystko będzie dobrze.

Skinęłam głową i się uśmiechnęłam. Stanęłam na palcach i musnęłam ustami jego usta. Pochylił się nade mną i złączył nasze usta w czułym pocałunku.

Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.

Wzięłam widelec, truskawki i razem z Alanem wyszłam z kuchni i poszłam do naszej sypialni.

*****

170🌟+ 70 💬 = następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro