część 3 - rozdz. 50
-Jak to w ciąży?!- podniósł na mnie głos Dawid gdy wyszliśmy z domu na spacer.
-Normalnie.- odpowiedziałam spokojnie nie chcąc się denerwować na jego zachowanie.- Stało się już się nie odstanie.
-Masz usunąć ciążę.- zażądał. Stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego z nie dowierzeniem. Pokręciłam głową.
-Nie ma mowy.- odpowiedziałam pewnie.- To moje dziecko i Alana. On się na to nie zgodzi, a ja nawet tego nie chce. Nie chce nawet tego słyszeć. Nie usunę ciąży.
-Masz to coś usunąć.- zarządał.
-Nie ma mowy.- podniosłam głos.- Nie usunę ciąży. Nie mów o moim i Alana dziecku jak o rzeczy. Poza tym to nie twoja sprawa. To może życie nie twoje.
-Chcę dla ciebie jak najlepiej.- odpowiedział- Oboje wiemy, że jesteś za młoda na dziecko. Nie poradzisz sobie. A Alan zwieje przy pierwszej lepszej okazji to tchórz.
Podniosłam dłoń i uderzyłam go w policzek z całej siły.
-Może i jestem za młoda na dziecko ale sobie poradzę. Nie sama, ale z Alanem. On nie jest tchórz. Gdyby nim był już by zwiał. Tymczasem nadal jest przy mnie i o mnie walczy, kocha mnie, szanuje i się mną opiekuje. Jest moim przyjacielem, chłopakiem i kochankiem. Jest dla mnie nawet jak ojciec. Jest całym moim światem. Może i zawiódł mnie, ale to już przeszłość. Liczy się tu i teraz. Jest ze mną bo mnie kocha. On mnie już nie zawiedzie. Przylatując do Sydney, udowodnił jak bardzo mu na mnie zależy. To dziecko jest moje i Alana, to jest nasz skarb. Nie możesz mi kazać go usunąć zabić. Jestem pewna, że sobie poradzę, bo Alan ze mną jest.
-To dopiero drugi tydzień, to nawet nie jest dziecko, tylko jakaś fasolka.- prychnął. Znów go spoliczkowałam tym razem mocniej.
-Masz rację, nie dziecko, a fasolka. Fasolka moją i Alana. On mnie kocha i jest przy mnie bez względu na wszystko. Zależy mu na mnie i ja to wiem. Ja to widzę. On się nie boi być ojcem. Nie ucieka od odpowiedzialności to ty to robisz, mimo że to nie jest twoje dziecko. Karzesz mi je usunąć mimo że nie jest twoje. Jesteś dupkiem. Ciekawe co byś zrobił gdyby Megan zaszła w ciążę. Też kazał byś jej usunąć dziecko?
Na jego twarzy wymalował się szok.
Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wróciłam do domu.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi frontowe i pobiegłam prosto na górę do sypialni mojej i bruneta.
Chłopak był w środku, gdy wpadłam do pomieszczenia jak burza
-Co się...- zaczął ala nie dokończył gdy zobaczył łzy w moich oczach.
Wstał z łóżka i podszedł do mnie.
Wtuliłam się w niego, a on mocno objął mnie ramionami.
Poczułam jak ogarnia mnie uczucie bezpieczeństwa, a do moich nozdrzy dostał się zapach żelu pod prysznic Alana. Zaciągnęłam się jego zapachem i zaszlochałam cicho.
-Ciii skarbie. Już dobrze jestem przy tobie.-powiedział i pogładził mnie po plecach.- Nie płacz już. Wszytko będzie dobrze. Nie martw się. Spokojne. Nie denerwuj się. Pamiętasz co mówiła pani lekarz? Nie powinnaś się denerwować. Nie płacz już skarbie. Co się się stało? Ej, kotku. Spokojnie wszystko będzie dobrze.
****
150 🌟 + 60 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro