Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 3 - rozdz. 4


- Jesteś pewna?- zapytał chyba po raz setny Alan gdy stanęliśmy na samej górze, a przed nami była tylko jedna osoba.

Pokiwałam głową, że tak, ale zaczęłam mieć wątpliwości.

-Na pewno?- upewnił się.

-Nie- przyznałam z westchnieniem.- Boję się trochę.- wyszeptałam. Chłopak zaśmiał się cicho i objął mnie ramieniem.

-Jedziemy razem?- powiedział i popchnął mnie lekko w przód.

Przyszła nasza kolej, brunet usiadł w zjeżdżalni i poklepał dłońmi swoje nogi. Usiadłam na jego nogach i oparłam plecy o jego tors, a on objął mnie ramionami w pasie.

-Jedziemy- powiedział i wziął ręce z mojego brzucha i odepchnąłem nas, a potem znów położył je na moim brzuchu. Pisnęłam cicho gdy nabraliśmy prędkości ale po chwili przestałam się bać i zaczęłam się śmiać, było super.

Wpadliśmy do wody z dużym pluskiem. Wypłynęłam na powierzchnię i czekałam na Alan ale on nie wypłynął.

-Alan?- zapytałam i rozglądałam się ale nigdzie go nie zobaczyłam.- Alan?- powtórzyłam panicznie.

Zaczęłam się nie spokojnie rozglądać w poszukiwaniu bruneta. Zaczynałam się coraz bardziej bać, a raczej martwić o niego.

Poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Pisnełam cicho i odwróciłam się. Alan był koło mnie z uśmiechem na twarzy.

-Głupi jesteś? Myślałam, że coś ci się stało.- powiedziałam i uderzyłam go dłonią w klatkę piersiową.

-Nic mi nie jest.- powiedział ze śmiechem.- Idziemy jeszcze raz?

-Jak chcesz to idź ja nie idę- odpowiedziałam.

-Jesteś zła?

-Nie- zaprzeczyłam.- Po prostu mi się nie chce idę na koc, a ty idź zjedz jeszcze raz i przyjdź do mnie.- powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam podpływać do brzegu.

Wyszłam z wody i skierowałam się w stronę koca. Usiadłam na moim kocyku i przykryłam ramiona ręcznikiem, żeby nie było mi chłodno.

Pogoda jest ładna, ale jak wyszłam z wody, to zrobiło mi się trochę zimno dlatego zarzuciłam na ramiona ręcznik.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyjęłam z torby wodę. Napiłam się i odłożyłam wodę z powrotem to torby, w której były nasze rzeczy.

-Jestem- powiedział Alan i usiadł obok mnie na kocu.

Przeciągnął mnie na swoje kolana i objął mnie ramieniem, na wysokości brzucha. Siedziałam bokiem do niego wiec przekręciłam głowę, tak żebym mogla na niego patrzeć.

-Idziemy na lody?- zapytałam po chwili z uśmiechem.

-Lody?- zapytał poruszając brwiami.

-Nie takie lody, zboczeńcu- powiedziałam z rumieńcem na twarzy i zarzuciłam ręce na jego szyję.

Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej I wpił się w moje usta. Bez chwili zastanowienia oddałam pocałunek. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o wstęp, który od razu mu dałam bez zastanowienia. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę o dominację, ale jak zwykle to Alan wygrał na co jęknęłam cicho.

Odsunęłam się od niego gwałtownie zawstydzona. My się całujemy, a do okoła pełno ludzi!!!

-Stało się coś?- zapytał chłopak nie wiedząc o co chodzi.

-Tu jest pełno ludzi- powiedziałam cicho zawstydzona.

-No i co z tego?- wzruszył ramionami.

-To krępujące.- odpowiedziałam.

Brunet zaśmiał się i pocałował mnie krótko w ustach.

-Krępujące?- powtórzył po mnie.

-Po prostu dziwnie czuje się z tym, że my się całujemy, a do okoła nas jest tyle ludzi.

-Rozumiem- powiedział z uśmiechem.
-Idziemy na lody?- powtórzyłam moje wcześniejsze pytanie.

-Chodź- powiedział i wstał ciągnąć mnie za sobą. Nie wiem jak on to robi, przecież piórkiem nie jestem.

-Gadałeś może z Rafałem?- zapytałam gdy szliśmy do budki z lodami, trzymając się za ręce.

-Nie, a czemu pytasz?- wzruszyłam w odpowiedzi ramionami.

-Wiesz jest twoim przyjacielem, a odkąd ze sobą chodzimy spędzasz z nim mniej czasu- wytłumaczyłam.

-Jesteś ważniejsza niż on.- odpowiedział.

-Ale Rafał jest twoim przyjacielem. To że jestem twoją dziewczyną, nie znaczy, że masz ograniczyć swoje spotkania z Rafałem.

-Wiem, ale po prostu wole spędzać czas z tobą.- odpowiedział.

-Ja też lubię spędzać z tobą czas.- odpowiedziałam.

-Jakie chcesz smaki?- zapytał Alan gdy stanęliśmy w kolejce.

-Ciasteczkowy i śmietankowy- odpowiedziałam z uśmiechem.

******

Przepraszam, że rozdział tak późno ale każdy pisze przed dodaniem. A na ten nie miałam za bardzo pomysłu, a musiał się pojawić.

Przez święta postaram się napisać kilka to będą częściej jeśli będzie duża aktywność. A gdy pod tym będzie dużo gwiazdek i komentarzy, to jeszcze dzisiaj dodam rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro