część 3 - rozdz. 37
Z perspektywy Nadii.
Wyszłam spod prysznica i wytarłam ciało ręcznikiem.
Ubrałam na siebie bieliznę i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Z jakiego powodu? Z tego, że mam na sobie bieliznę, którą wybrał Alan i taką, którą wybrałam ja.
Ubrałam jego koszulkę i swoje spodenki. Rozczesałam włosy, nie chciałem żeby mi przeszkadzały, więc zaplotłam je w warkocza.
Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju.
Alan siedział na łóżku i nad czymś się pochylał.
Odwrócił twarz w moją stronę gdy zamknęłam za sobą drzwi.
-Chodź do mnie.- powiedział. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, tak jak prosił.
-Stało się coś?- zapytałam widząc jego poważna minę.
-Chyba ja powinien zapytać o to ciebie.- odpowiedział.
-Emm... nie rozumiem.- odpowiedziałam zmieszana.
Wyciągnął coś z za swoich pleców i dał to przede mnie.
-Możesz mi powiedzieć po co ci to?- zapytał. Ale nie był zły, był poważny.
-Emm...- zaczęłam jąkając się.- No... bo...no... ten... tego... no- zaczęłam się plątać.
-Co?- zapytał z uśmiechem. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy, a po chwili je otworzyłam.
-No bo mi się... nie wiesz... spóźnia- powiedział cicho zawstydzona i przygryzłam dolną wargę.
-Okres ci się spóźnia?- zapytał, a ja w odpowiedzi skinęłam głową.- Prosiłem, żebyś nazywała rzeczy po imieniu. Nie musisz się przy mnie wstydzić, to jest przecież coś normalnego.
-Łatwo ci mówić.- mruknełam ze spuszczoną głową.
-Ej skarbie.- powiedział.-Nie krępuje się. Robiłaś już test?- zapytał.
-Nie, nie robiłam.- odpowiedziałam cicho.- Nie robiłam bo się boję- dodałam.
-Tego, że możesz być w ciąży?- zapytał, a ja skinełam głową.- Zrób go.- powiedział wzruszając lekko ramionami. Pokręciłam głową.- Dlaczego?
-Bo się boję- odpowiedziałam.
-Przecież, wiesz, że nie ważne co wyjdzie i tak z tobą będę. Zmykaj do łazienki i go zrób. Chcę wiedzieć.
-A ja nie bardzo.- mruknełam.
-To po co je kupiłaś?- uniósł pytająco brew.
-Niech będzie- mruknełam z westchnieniem i wstałam z jego kolan. Alan stanął na przeciwko mnie i położył ręce, na moich biodrach, w jeden wciąż trzymał test.
-Nie bój się. Nie ważne co wyjdzie i tak z tobą będę.- powiedział, patrząc mi w oczy.
Nachylił się nade mną i złożył na moich ustach, krótki ale czuły pocałunek.
Wyszłam z pokoju i wzięłam głęboki oddech. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.
Spojrzałam na test, a w momencie, w którym to zrobiłam, przez moje ciało przeszło tysiące uczuć. Wzdrygnęłam się lekko i zrobiłam co miałam zrobić.
Trzeba odczekać dwadzieścia minut.
Nie chciałam siedzieć tyle w łazience więc wyszłam z niej i skierowałam się do pokoju.
Po drodze minęłam ciocię, przed, którą w ostatnim momencie zdołałam ukryć test.
Wypuściłam powietrze z ulgą i weszłam do pokoju. Alan momentalnie odwrócił twarz w moją stronę.
-I jak?- zapytał patrząc na mnie.
-Trzeba czekać na wynik.- odpowiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim obok chłopaka.
Przeciągnął mnie na swoje kolana i posadził mnie sobie na nich bokiem. Zarzuciłam ręce na jego szyję i przytuliłam się do niego. On objął mnie w pasie i położył delikatnie brodę na moim ramieniu.
-A ty się nie boisz?- zapytałam.
-Nie - odpowiedział, pewnie.- Nie boję się.
-Ani trochę?- zadałam mu kolejne pytanie.
-Trochę tak, ale nie bardzo. Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze. Nawet jak będziemy mieli dziecko.- powiedział i pogłaskał czule mój brzuch.- Ale nie mogę go sobie wyobrazić takiego wielkiego.- dodał z cichym śmiechem na co ja też się zaśmiałam.
On wie jak poprawić mi humor.
Czas zleciał całkiem szybko, wyciągłam test z kieszeni spodenek i zamknęłam oczy.
-Jesteś pewien, że chcesz znać wynik?- zapytałam patrząc Alanowi prosto w oczy.
-Jestem pewien.- odpowiedział brunet i skinął głową.
Obróciłam test, tak żeby było widać wynik i zamarłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro