część 2 - rozdz. 38
Gdy weszłam rano do łazienki moje przypuszczenia z wczoraj się potwierdziły dostałam "morza czerwonego"(czytaj: cholernego, głupiego okresu, którego nienawidzę) Dlaczego to dziewczyny muszą się z tym męczyć, a nie chłopaki?
No tak gdyby to oni mieli dostawać co miesiąc okres, to większość z nich zapewne leżała, by wtedy w szpitalu.
Jęknęłam cicho i wykonałam potrzebne czynności, a potem wyszłam z łazienki.
Przez cały pobyt tutaj, będziemy w jednym z wielu pokoi gościnnych, który ma własną łazienkę co jest ogromnym plusem.
Alan leżał rozwalony na łóżku i bezczelnie się na mnie gapił z tym swoim uśmieszkiem.
-Co?- zapytałam podchodząc do torby.
-Nic- odpowiedział.- Po prostu ładnie wyglądasz.
-Dziękuję- Powiedziłam lekko zawstydzona. Nie przepadam ze komplementami, to znaczy są miłe i wogólę ale po prostu jak jakiś dostaje to na moją twarz zawsze wpływa rumieniec.
-I tyle?- zapytał zdziwiony.- Nie będziesz, się ze mną kłócić, że twoim zdaniem wyglądasz okropnie mimo że wyglądasz pięknie.- wzruszyłam ramionami.
-Jak sam zauwarzyłeś. Jestem inna niż większość dziewczyn- powiedziłam z uśmiechem.- Po za tym wiem, że jesteś ze mną szczery i jak bym źle w czymś wyglądała to być mi o tym powiedział.
-Masz rację.- powiedział I podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Ja swoje dłonie położyłam na jego torsie i odchyliłem lekko głowę w tył żebym mogła na niego spojrzeć.- Zresztą ty we wszystkim wyglądasz pięknie ale nie we wszystkim dobrze.- zaśmiałam się na jego wypowiedź. Chłopak pochylił się na de mną i złożył na moich ustach krótki pocałunek, na co jęknełam niezadowolona. Brunet zaśmiał się cicho i znowu pochylił nade mną i zamiast mnie pocałować musnął delikatnie moje usta na co znowu jęknęłam niezadowolona. Wiedziałam, że się ze mną droczył dlatego się uśmiechnęłam.
-Pocałuj mnie w końcu- dałam za wygraną i powiedziłam, gdy kolejny raz musiał swoimi ustami moje.
-Z miłą chęcią.- odpowiedział I złączył nasze usta. Na początku całował powoli i delikatnie, a potem co raz pewniej i szybciej.-Wskocz na mnie- powiedział po między pocałunkami. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy położył dłonie na mojej pupie i podniósł mnie do góry to automatycznie oplotłam go nogami.
Całując mnie w usta zrobił kilka kroków w tył i opadłam na łóżko. Przekręcił nas tak, że teraz to on był na górze i pochylił się nade mną. Znów złączył nasze usta, w zachłannym pocałunku. Po chwili przejechał językiem po mojej wardze prosząc o wstęp, ale chciałam się z nim podroczyć, wiec mu go nie dałam. Jęknął niezadowolony tym faktem i uśmiechnął się przez pocałunek po chwili poczułam jak ściska moją pupę na co jęknełam w jego usta, co on wykorzystał. Nasze języki toczyły zaciętą walkę o dominację, ale jak zwykle to on wygrał. Jęknęłam cicho gdy się ode mnie odsunął.
-Dlaczego zawsze ty dominujesz?- zapytałam.
-Bo jestem silniejszy.- odpowiedział ze śmiechem. Nachylił się nade mną I znów złączył nasze usta. Na początku całowaliśmy się powoli i delikatnie ale potem co raz mocniej i zachłanniej. Wykorzystałam jego nieuwagę i przekręciłam nas tak, że teraz to ja byłam na górze i siedziałam na nim okrakiem. Tym razem to ja przejechałam językiem po jego dolnej wardze prosząc o wstęp, który od razu mi dał. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, a nasze języki znów zaczęły toczyć walkę o dominację, ale tym razem pozwoli mi dominować. Oparłam dłonie na jego ramionach, a w momencie, w którym to zrobiłam usłyszałam czyjeś chrząkniecie od strony drzwi. Jak opatrzona oderwał się od Alana i chciałam z niego zejść ale nie pozwolił mi bo położył ręce na moich biodrach. Uśmiechnął się do mnie i odwrócił w stronę osoby, która nam przerwała.
-Wybaczcie, że przerywam wam tę jakże ciekawą wymianę śliny ale musicie zejść na śniadanie.- powiedziła z uśmiechem Megan i wyszła z pokoju. Zeszłam z Alan i wtuliłam się w jego bok. Jęknęłam zawstydzona całą sytuacją i spaliłam buraka.
-No już skarbie- powiedział po chwili.- Nie było tak źle. Wręcz przeciwnie.- uderzyłam go lekko w klatkę piersiową, a on się zaśmiał.
-To miało boleć, a nie śmieszyć - mruknęłam.
-Ałaaaa, ałaaa- zaczął skomleć, a ja się zaśmiałam. Po chwili chłopak dołączył do mnie i tarzaliśmy się po łóżku.
*********
70 🌟 + 20 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro