Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Elister * Więzi

Młody mężczyzna szedł lasem, bez konkretnego celu. Miał około dwudziestu lat, a choć w jego wyglądzie niewiele się zmieniło od czasów nastoletnich, jego nastawienie do świata było inne. Ponury i poważny, bez uśmiechu na ustach, mieszkał ze starą zielarką po tym jak jego mistrz go porzucił. Czy było to dla niego oburzające czy bardziej przykre, że czarnoksiężnik porzucił swojego ucznia z zazdrości o jego, większe od swoich, moce ? Gdy dowiedział się o potencjale młodzieńca, po prostu nie wpuścił go już więcej do swojej chaty, kazał mu odejść. Nie obchodził go fakt, że był dla chłopaka jedyną rodziną ani to, że nie będzie miał się gdzie podziać. Egoistyczny drań.

Na domiar złego, Elister przeszedł jeszcze parę ciężkich chwil. Do dziś ciężko było mu myśleć o tym jak jego smoki umarły. Był już wtedy pełnoletni i samotny. Gdy natrafił na Kerena, nie było nad czym myśleć. Mężczyzna miał u boku czarny miecz i wyglądał groźniej niż wcześniej. Sam zaczął walkę ale to Elister ją zakończył. Chłopak wtedy po raz pierwszy doświadczył tak strasznego uczucia. Trzy smoki które były pod jego kontrolą, otrzymały śmiertelne rany. Bolało go to zarówno fizycznie jak i psychicznie, nigdy wcześniej coś takiego mu się nie zdarzyło. Rwący ból w sercu którego nie dało się opisać dość dobrze i ta pustka gdy nie było już istoty którą kierował.

Jednak chłopak się nie poddał. Dokonał czegoś niemożliwe, potężnego i nowego. Przekroczył bariery swoich możliwości. Nawet starsi czarnoksiężnicy nie widzieli wcześniej takiej magii. Bez gestów, bez słów, Elister po prostu myślał i tworzył Historię. Trzy praktycznie martwe smoki, zmieniły się ponownie w drzewa jednak zaczęły rosnąć. Ich korę pokryła biel, liście stały się syrebrzyste, korzenie głębiej wbiły się w ziemię. Jak to zrobił? On po prostu nie dopuścił do siebie myśli by jego towarzysze mogli zginąć. Po tak silnej magii chłopak był wykończony, jednak stanął do walki z białym ostrzem w ręku i wygrał. Keren uciekł jednak on wygrał ponieważ wycofanie się było równoznaczne z porażką. Elistr odesłał trzy wielkie białe smoki do różnych części lasu i tam je pozostawił w postaci drzew, do chwili gdy będą znów musiały stanąć do walki.

Młody mężczyzna miał też adoratorkę. Urodziwą, wysoko postawioną niewiastę na zamku Białych. Jednak była ona dla chłopaka zbyt płytka i irytująca, wciąż próbowała jakiś go uwieść czy się zbliżyć. On nie był nią zainteresowany. Jej wieczne zaloty go męczyły a im dłużej ją znał tym mniej chciał się z nią zadawać. Zawsze gdy gościł na zamku lub jakaś walka się kończyła, dziewczyna przychodziła i próbowała go zagadać. Możliwe, że ktoś inny nie miał by temu nic przeciwko, była ona w końcu ładna i nie tak głupia, jednak Elister nie potrafił jej polubić. Zaczął jej unikać i z trudem znosił przebywanie u Białych, co czasami było po prostu jego obowiązkiem.

Co do gościnności Białych, trzeba im to przyznać, że często zapraszali Elistera na ucztę. Po każdej walce podchodził głównodowodzący - sympatyczny mężczyzna o pozytywnym nastawieniu i miłym uśmiechu - i próbował namówić chłopaka do odwiedzin. Praktycznie każda taka próba kończyła się fiaskiem a rycerze, rozczarowani, odchodzili. Po tym jak Elister stracił dom, jego "przyjaciel"- jak czasem zdarzało mu się pomyśleć- zaproponował mu komnatę na zamku i ten jeden raz chłopak się zgodził. Jego pobyt był tam krótki bo niedługo potem poznał starą wiedźmę z lasu, pozornie gburowatą i wredną kobietę. Była ona jego wsparciem, podnosiła go na duchu w swój nietypowy sposób i choć zazwyczaj pozostawała sobą, czasem potrafiła okazać mu więcej życzliwości niż komukolwiek innemu. Zamieszkał u niej w ramach pomocy, chata liczyła trzy izby z czego dwie można było nazwać sypialniami. Trudno było znaleźć ten skromny budynek, ze wszystkich stron były drzewa, jednak młody mężczyzna był szczęśliwy. Było niedaleko do zamku Białych w razie problemów, nikt jednak o tym nie wiedział więc nie musiał obawiać się gości. Rzadko też kogokolwiek widywał, chyba, że sam tego chciał.

Kobieta uczyła go również zielarstwa oraz tego co nauczyła się przez lata swojego życia. Była mądra i bystra mimo wieku, umiała również czarować jednak wiązało się to głównie z niewielkimi zaklęciami czy to na zdrowie, czy na rośliny. Nie potrafiła Głównych Zaklęć Przemiany w przeciwieństwie do Elistera, który jednak umiał tylko jedną ich odmianę. Trzeba nadmienić, że mógł przemienić w smoki tylko i wyłącznie drzewa o czerwonawej korze, jednak nie był to problem w tych okolicach.

Kiedyś wspomniany był przyjaciel chłopaka. Czy odszedł razem z mistrzem, zginął pomagając mu czy może stał się zły? Nic z tych rzeczy. Był smokiem. Jednym z często pomijanych faktów było to, że te magiczne istoty są dość inteligentne, wbrew pozorom. Gdyby chciały, mogły by się również zbuntować swojemu "panu" jednak zdarza się to nadwyraz rzadko.  Elister dostrzegł potencjał w tych stworzeniach i zaprzyjaźnił się z jednym z pierwszych przemienionych. Rzadko przywracał go do postaci drzewa, niektórzy nie mogli by sobie na to pozwolić, jednak on miał dużą moc. Smok nie miał imienia, był po prostu przyjacielem i zamiast o imieniu, chłopak myślał o nim. Ciężko było mu wytłumaczyć jak to działało, ważne jednak było, że się dało. Często spędzał czas z przyjacielem, zawsze też dbał o jego bezpieczeństwo w walkach. To na nim latał podczas starć i to mu zdradzał swoje największe zmarwienia. Rozumieli się bez słów a ich więź była mocna i niezwykła.

Jednak jedna z największych ran Elistera powstała właśnie przez tą więź... Jednak to chyba historia na inny czas...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro