Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Your P.O.V
Powoli szłam przez ciemne uliczki w stronę umówionego miejsca spotkania. Nocne życie w tym mieście kwitło z zadziwiającą prędkością. Kiedyś byłam tu królową. Wołali na mnie "Czarna Wdowa"

Zawsze ubrana na czarno zabijająca bez wachania, ale prawie nikt nie potrafił powiedzieć jak wyglądam. Jedyne osoby, które o tym wiedziały o moim wyglądzie były albo martwe, albo pracowały ze mną lub dla mnie. Jak moja gwardia. Czterej mężczyźni i jedna kobieta. Każdy z nich miał pod sobą grupę ludzi do różnych zadań. Byli ode mnie trochę starsi, jednak podporządkowali mi się, na czym dobrze wychodzili. Zabójcza drużyna- Czarna Wdowa, Diler, Lekarz, Kuba Rozpruwacz, Chemik i Szpieg.
Każde z nich było inne i niezwykle przydatne.

Diler był naszym "sponsorem". Dzięki działalności jego podwładnych mieliśmy pieniądze na wszelkie akcje na większą skale. Załatwiał nam również broń od swoich znajomych na czarnym rynku.

Lekarz i jego ludzie byli naszym pogotowiem w razie nagłych wypadków. Potrafili zrobić wszystko od zaszycia rany po operacje serca. Jako zapłate przyjmowali narządy zabitych przez nas ludzi, które (najprawdopodobniej) sprzedawali gdzieś nielegalnie.

Grupa Kuby Rozpruwacza stanowiła naszych speców od brudnej roboty. Zlecając im morderstwo można było być pewnym, że zostanie wykonane w ciągu kilku dni.

Chemik był specjalistą od wszelkich trucizn. Zgromadził pod sobą ludzi, którzy potrafili stworzyć niemal każdy rodzaj zabójczej substancji. Bardzo przydatne by sprzątnąć kogoś bez zbędnego hałasu.

Szpieg prowadziła naszą grupę informacyjną. Mogli wślizgnąć się wszędzie i podsłuchać niemal wszystkich. Służyli też jako czujki podczas większych akcji.

Wszyscy czekali na mnie w opuszczonym sklepie z zabawkami. Była to nasza ulubiona kryjówka, głównie ze względu na to, że mogliśmy zostawić tu broń i nikt by się nie zdziwił. Na wystawie jak i w głębi sklepu pełno było pseudo-broni dla małych dzieci.

Podeszłam do wystawy i wzięłam z niej mój ukochany pistolet- H&K P30 (zdjęcie w mediach). Nie chciałam zabierać go ze sobą do więzienia, bo z pewnością by mi go odebrali. A on jest dla mnie cenny. Bardzo cenny.
- Czarna Wdowa, nareszcie.- odezwał się Chemik
- Było tu zajebiście nudno bez ciebie- dopowiedziała Szpieg.
- Nie sądzę, że przyszłaś się z nami tylko przywitać. Co mamy zrobić?- spytał Kuba Rozpruwacz
- Rzeczywiście, nie jestem tu dla zabawy.-Mówiąc to wyciągnęłam z pieszeni torby zdjęcie Koro-senseia- Macie go śledzić, na tyle ile to możliwe. Podłożyłam mu kamerę do jego wiecznej szaty nauczuciela. Zawsze ktoś ma siedzieć na komputerze i sprawdzać co się dzieje. Jeśli chcecie możecie śledzić go osobiście, ale wtedy macie zakaz atakowania, jasne? Zresztą i tak nic byście nie wskórali. Donoście mi o wszystkim co wyda wam się ważne. Przyjdę tutaj za parę dni i sprawdzę czy wszystko jest w porządku.
Odwróciłam się i udałam się w stronę drzwi. W połowie drogi rzuciłam przez ramię:
-A i miło mi was widzieć.
Mimo, że tego nie widziałam, miałam wrażenie, że na ich twarzach zagościł uśmiech. Sama też uśmiechnęłam się sama do siebie chowając K&H P30 do torby.
Mimo wszystko miło było znów ich zobaczyć.

[Time skip]
To chyba jakiś żart. Mam się uczyć do egzaminów? Niby uczę się po każdym koszmarze (czyli właściwie codziennie), ale uczę się nowych rzeczy. Zmuszanie mnie do powtarzania tej dziecinady, która miała być na sprawdzianie to chamstwo.
Koro-sensei chyba ma coś poważnie z głową, jeśli myśli, że tego potrzebuję. Do tego grozi, że jeśli wszyscy nie będziemy w pierwszej pięćdziesiątce to odejdzie z klasy.

Moim zdaniem nie byłby do tego zdolny. Za bardzo się do nas przywiązał. To w sumie nie było trudne. Choć zwykle nie zaprzyjaźniam się szybko z ludźmi, to w tej klasie ludzie byli tak mili, że trudno było ich nie polubić. Może to dlatego, że wszyscy płynęliśmy na jednej łódzce? Bo każdy z nas wiedział jak to jest być odlutkiem? Bo mięliśmy wspólną misje zabicia naszego nauczuciela? A może po prostu ci ludzie czuli się na tyle wolni, że zachowywali się bardziej szczerze niż inni? Cokolwiek to było trudno było ich nie lubić.

A wracając do tematu... szansa, że cała klasa wyląduje w pierwszej pięćdziesiątce jest równa ok. 3,567836%. Choć skoro teraz uczy nas ośmiornica to kto wie? Może nawet nam się uda.

[Time skip]
Wszyscy czekamy na rozpoczęcie egzaminów. Widać z ich twarzy, że są poddenerwowani. Dla mnie osobiście to był tylko kolejny egzamin. Kolejny łatwy krok. Dla nich to wyzwanie. Zabić lub odejść. Wygrać lub przegrać.

Wołają nas. Czas na bitwe.

[Time skip]
Wiedziałam, że dyrektor coś wymyśli. Jestem przykonana, że niektórych z tych rzeczy nie było w programie. Ja nie miałam z nimi problemu, ale pozostali chyba sobie nie poradzili. Oprócz Karmy. On jest taki przystojny gdy ma ten swój bezszczelny uśmiech. Na dodatek jest inteligentny i pewny siebie, i wysportowany, i...

Chwila. CO JA WŁAŚNIE POMYŚLAŁAM? Karma jest dla mnie jak wiecznie wymądrzający się braciszek. Jest moim przyjacielem i to się nie zmieni, nawet jeżeli jest zabawny, odważny, taki idealny...
Wymierzyłam sobie mentalnego policzka. "O czym ty myślisz [Imię]?! Skup się na swoim zasranym życiu, a najlepiej na teście przed tobą. I przestań myśleć o Karmie!"

Z westchnieniem spojrzałam na swój sprawdzian. Na myśl, że muszę to sprawdzić jeszcze raz czułam mdłości.

Na szczęście w tym momencie test się skończył i wszyscy oddali kartki. Teraz czas by poprosić o coś dyrektora.

[Time skip]
Stałam pod gabinetem dyrcia. Wszyscy z mojej klasy rozeszli się już do domu, natomiast ja wiedziałam, że muszę to zrobić.

Zapukałam. Bardzo rzadko to robiłam, ale skoro idę do niego z prośbą to wypadało by okazać trochę kultury.

- Proszę.
Weszłam do środka. Pokój był zacieniony i nie stało w nim praktycznie nic oprócz biórka.
Śmiałym krokiem podeszłam do mojego dyrektora, który był wyraźnie zdziwiony moją obecnością.
- Dzień dobry, prosze pana.
- Witaj [Nazwisko]. Co cię do mnie sprowadza?
- Przejdę od razu do rzeczy. Otóż chcę by zataił pan moje wyniki przed szkołą.
- Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Bez względu na to jak źle ci poszło, nie mogę tak po prostu...
- Mogę pana zapewnić, że poszło mi świetnie. Jeśli pan chce, mogę się ze założyć, że mam 100% ze wszystkiego.
- Ciekawe... skoro jesteś tego tak pewna to czemu nie chcesz bym je upublicznił?
- Powiedzmy, że mam osobiste powody, dla których nie chciałabym by wszyscy o tym wiedzieli. Zresztą oboje na tym skorzystamy. Ja będę zadowolona z pewnych powodów, a pana syn będzie pierwszy w szkole. Bo chyba nie chce pan, by pana syn był gorszy na sprawdzianie od jakiejś dziewczyny z 3-E? Jak to by zachwiało równowagą tej szkoły, nieprawdaż?
- Nie mogę zaprzeczyć, że twoje argumenty mają sens. Dobrze, uszanuję twoją prośbę.
- Dziękuje.
Skierowałam się w stronę drzwi.
-[Nazwisko]? Czy te twoje "osobiste powody" mają coś wspólnego z twoją klasą?
Uśmiechnęłam się.
- Być może.
I nie mówiąc już ani słowa wyszłam.

[Time skip]

Dziś przychodzą wyniki egzaminów. Wszyscy są podminowani. Ja również. "A co jeśli dyrektor skłamał? Albo zmienił zdanie? A jeśli inni zoriętują się, że ja nie mam swoich wyników?" Dobra [Imię] spokojnie.

Do klasy wchodzi ośmiornica. Po chwili każdy ma już swoje wyniki. Każdy oprócz mnie. Odetchnąłem z ulgą.

Spojrzałam na reszte klasy. Wszyscy prócz Karmy patrzyli zrezygnowani w swoje wyniki. Czyli nie udało nam się znaleźć w pierwszej pięćdziesiątce.  Cała klasa skierowała swój wzrok na Koro-senseia. Wygląda na rozczarowanego. Czyżby naprawdę zamierzał odejść?

Na szczęście ośmiornica zrzuciła wszystko na dyrcia. W sumie ma sporo racji. W normalnej szkole nie rozszerza się zakresu materiału na tydzień przed sprawdzianem.

W tym momencie wstał Karma. A oczach miał ten błysk, który mówił: "Spoko ludzie, ja to załatwie"
Użył swojego naturalnego talentu do wkurzania ludzi (lub ośmiornic) i przekonał Koro-senseia, żeby został. Muszę przyznać, że był niesamowity.
Dzwonek.

Na przerwie podszed do mnie Karasuma-sensei.
-To dla ciebie od dyrektora. - podał mi koperte, na której było napisane: "Myślę, że powinnaś to obejrzeć". Uśmiechnęłam się.
- Dziękuje Karasuma-sensei

Tylko jedna rzecz mogła tu być. Moje wyniki. 100% oczywiście. Numer 0. Najlepsza.

Do domu wróciłam w znakomitym nastroju. I to nie tylko dlatego, że tak dobrze poszedł mi na sprawdzianie. Cieszyłam się bo Koro-sensei zostaje z nami. Na całe szczęście.

"Może on mnie przed nim ochroni."

★★★

Więc mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podobał.
A tak swoją drogą czy u was poprawiły się blędy, które mi wskazaliście? Bo ja je poprawiłam, ale jak później sprawdziłam to błędy dalej były.
Czy ja coś robię źle?
W każdym razie dziękuje za poprawianie błędów, za każdy komentarz i każdą gwiazdkę.

A! I wiem, że na razie przynudzam ale od następnego rozdział zacznie się coś dziać.

Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro