Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Dziś pierwszy dzień szkoły. Obudziłam się o czwartej trzydzieści taka byłam poddenerwowana. Spokojnie [Imię], spokojnie. Pójdziesz tam, pouczysz się, poznasz nowe osoby i nikogo nie zabijesz. Dobry plan? Dobry plan. Dostałam od Karasumy zestaw książek potrzebnych do szkoły, więc zaczęłam je przeglądać. Wygląda na to że niczego nowego się nie nauczę. No trudno, przynajmniej będzie zabawnie. Nim się obejrzałam zrobiła się dziewiąta, a ja byłam spóźniona. Typowe. Wstaje trzy godziny przed czasem, do szkoły mam pół godziny szybkim marszem, a i tak się spóźniam. No cóż, będą musieli się przyzwyczaić.

[Time skip]

Dotarłam do, noszącego szumną nazwę szkoły, budynku. Ze ścian odpadał tynk, a dach wyglądał, tak jakby zaraz miał się zapaść. Widać wyrzutki słynnego gimnazjum nie zasługiwały na więcej. Była połowa drugiej lekcji. Pewnie powinnam wejść, cicho przeprosić za spóźnienie, usiąść w którejś ławce i milczeć do końca lekcji, ale to nie było w moim stylu. Więc jak na porządnego kryminaliste przystało, otworzyłam drzwi kopniakiem.
Oczywiście wszyscy natychmiast zwrócili na mnie uwagę. Nie mogłam ich o to winić. Sam mój strój zwracał uwagę. Miałam na sobie czarny wydekoltowany podkoszulek, czarną, skórzaną kurtkę z ćwiekami, czarne, pocięte jeansy i czerwoną koszule przewiązaną w pasie. Moje [kolor] włosy były rozpuszczone, a [kolor] oczy podkreślone czarną kreską. Nosiłam też kolczyki (w uszach i przy ustach), a na prawym przedramieniu widniał tatuaż.
- O, to pewnie [Nazwisko] [Imię].- powiedział Koro-sensei- oczekiwaliśmy cię.
- Nie wątpie.- mruknęłam pod nosem- zapewne mój cel?
- Owszem. Pamiętaj jednak że jestem przede wszystkim twoim nauczycielem. I jako nauczyciel mówię ci- nie powinnaś spóźniać się już pierwszego dnia.- jego twarz zmieniła kolor na fioletowy.
- No jedno już wiemy. Na pewno ględzisz jak nauczyciel.- odwróciłam się i poszłam do ostatniej ławki. Po drodze kątem oka zauważyłam czerwone włosy.

Znam tylko jedną osobę, która ma tak orginalny kolor włosów i mogłaby tu siedzieć.

- Hej Karma!
- Hej [Nazwisko]! Wypuścili cię już z więzienia?
- Tak. Za to ty jak widzę wróciłeś z wygnania. Ciekawie było?
- Na pewno ciekawiej niż w psychiatryku.- odparował.
- Nie narzekam. Swoją drogą mogłeś mnie czasem odwiedzić.-zrobiłam minę skrzywdzonego dziecka.-Było mi przykro, że o mnie zapomniałeś.
- Bałem się, że znów zaczniesz strzelać.
Dogryzalibyśmy sobie dalej, ale pan Jestem-groźna-ośmiornica-która-może-zniszczyć-świat zaczął prowadzić lekcję.

Nagisa P.O.V

Gdy [Nazwisko] weszła do klasy, pomyślałem, że mam omamy. Już pomijając jej optymistyczny strój i oryginalny sposób wejścia na lekcje, za nic na świecie się jej tu nie spodziewałem. Była dla mnie jak starsza siostra, co nie zmieniało faktu że odrobine się jej bałem.

Koro-sensei prowadził lekcje dalej, jakby nic się nie stało (czyt. jakby właśnie nie wparowała mu na lekcje mała kryminalistka) i poprosił [Nazwisko] by powiedziała coś o sobie. Ta wywróciła oczami, ale wstała z ławki:
- Nazywam się [Nazwisko] [Imię] i pochodzę z Polski. Po więcej informacji proszę zgłaszać się do Karmy i Nagisy.- Spojrzała z uśmiechem najpierw na Karmę, a potem na mnie, jakby mówiła: "Tak, zwalam na was całą robotę i dobrze mi z tym". To było zupełnie w jej stylu.
Oczywiście wszyscy zwrócili na nas wzrok. Pewnie zastanawiali się skąd ją znamy, ale nie obchodziło mnie to. Ciekawiło mnie jak długo Koro-sensei zdoła się bronić przed [Nazwisko] i Karmą jednocześnie.

Myślałem że [Nazwisko] zaatakuje jeszcze podczas tej lekcji. Siedziała jednak spokojnie, co było jeszcze bardziej niepokojące. [Nazwisko] miała ostre ADHD, więc jeśli jest taka skupiona to napewno coś knuje.
Podszedłem do niej w czasie przerwy.
- Cześć [Nazwisko].
- Cześć Nagisa.- trzymała w rękach telefon.
- Co robisz?
- Za mało informacji- mruknęła- o, wybacz o co pytałeś?
- Pytałem: co robisz?
- Aktualnie przeglądam słabe punkty Koro-sensei'a.
Dyskretnie sprawdziłem czy mam przy sobie mój zeszyt. [Nazwisko], podobnie jak Karma, miała niezwykły talent do podbierania ludziom ich rzeczy. Ale zeszyt był na swoim miejscu.
- Nie ukradłam ci zeszytu, Nagisa- powiedziała nie odrywając wzroku od telefonu.- Czuję się oburzona, że posądzasz mnie o coś tak karygodnego! Wystarczyło sprawdzić zapis z kamer i zrobić zbliżenie na zeszyt. Proste i logiczne. Macie dobre zabezpieczenia jak na taką budę, pewnie ze względu na ośmiornice, ale jakość jest beznadziejna. 240p uwierzysz? Musiałam użyć dwóch programów, żeby móc cokolwiek przeczytać z tego zeszytu.
- No tak.-zaśmiałem się nerwowo. Zapomniałem już jaką dobrą hakerką była moja przyjaciółka.
- Mam za mało informacji. To znaczy, że będzie ciekawiej.
- Dlaczego?
- To tak samo jak zadaniem z matmy. Im więcej danych, tym banalniejsze wydaje się ćwiczenie. Tak samo jest w tym przypadku. Im więcej informacji masz, tym prostsze morderstwo. Im mniej wiesz o ofiarze, tym bardziej musisz kombinować na skutecznym zabójstwem.
- To chyba ma sens.- rozmawialibyśmy dłużej, ale właśnie wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje.

[Time skip]
Your P.O.V.

Dobra jeszcze tylko w-f i mogę wracać do domu. Przebrałam się szybko, spięłam swoje [kolor] włosy i wyszłam na boisko. Zajęcia prowadził Karasuma-sensei, więc pewnie nie będzie to "przepisowy" w-f.

Miałam rację. Uczyliśmy się władania nożem, strzelania i ogólnie technik zabijania. Były to same podstawy i wszystko już umiałam, ale warto powtarzać nawet najprostsze rzeczy. Na koniec lekcji urządziliśmy symulowane walki między sobą. Jak zwykle nikt nie chciał się ze mną zmierzyć. Cóż i tak nie byli dla mnie wyzwaniem (wiem moja skromność powala na kolana). Żeby pokonać któregokolwiek z nich musiałabym użyć 10% swojej siły. "Przez swoją siłę zostanisz odlutkiem."- smutne ale prawdziwe.
- Czemu nie walczysz?- zapytał Karasuma-sensei.
- Bo nie mam pary, sensei.
- A chcesz się ze mną zmierzyć?
Interesujące. Żeby go pokonać muszę użyć 15% siły. Wstałam i szybkim spojrzeniem oceniłam jego wady i zalety w walce. Był wysoki i dobrze zbudowany, a wyraz jego twarzy mówił, że bierze tą walkę na poważnie. A jednak... był ostrożny. Zbyt ostrożny. Nie zaatakuje szybko, będzie się na początku tylko bronić, by wyczuć mój styl. To daje mi przewagę.

Zaczęliśmy walkę. Zgodnie z przewidywaniami nie atakował, tylko odparowywał ciosy i analizował moje ruch. Nie ułatwiałam mu tego. Nie atakowałam według żadnego wzoru. Nie używałam dwa razy tego samego ciosu. Żadnego schematu. W pewnym momencie zaczął atakować. Był całkiem dobry. Pomimo swojego wzrostu był bardzo szybki. Ale ja byłam szybsza. Przełączyłam się na tryb walki. Unik, skok, uderzenie, odskok, w prawo, w lewo. Nie wiem, kiedy pozostali uczniowie przerwali walkę i zaczęli się nam przyglądać. Nie wiem, ile czasu minęło. Wiem tylko, że w pewnym momencie stałam nad moim nauczycielem z nożem przy jego szyji. To jak wszyscy na mnie patrzyli było co najmniej niezręczne. Zrobiłam więc najbardziej naturalną rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Spokojnym krokiem poszłam do szatni po swoje ubrania, a potem udałam się do domu.

Ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałam pakując jak najszybciej rzeczy do torby było "Boże, ale się wkopałam"

____________________________________________________________________________________________

Wiem, że na razie bohaterka jest taka idealna, ale im dalej tym bardziej próbuje to zmienić. Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze!
A na koniec postawmy znicz, dla kończoncych się wakacji [*]
Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro