Rozdział 1
Rodzinne kłótnie były normalne, zwłaszcza, kiedy chodziło o braci Salvatore. Starszy z nich nie potrafił zapanować nad emocjami, gdy dowiedział się o głupocie, jaką zrobił jego brat i nic w tym dziwnego, kradzież trumien z rodziną Pierwotnych nie należało do jego planu na spokojne życie. Nie był też jedynym niezadowolonym z tego powodu...
Elena Gilbert wparowała do ich domu jak burza, nie zważając na nic.
- Stefanie, jak mogłeś to zrobić?!!- krzyknęła, piorunując młodszego z braci wzrokiem.- Klaus nigdy ci tego nie wybaczy!
Słowa te, choć skierowane jedynie do wampirów, dotarły też do uszu kogoś innego.
- Owszem, Klaus z pewnością wam nie wybaczy- Elenie usłyszała obcy głos, więc obróciła się przestraszona.
W progu stała szczupła, rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach, która patrzyła na nią rozbawiona. Ubrana była dość zwyczajnie, miała białą koszulkę z napisem Queen, do tego granatowe rurki i czarne, skórzane botki. Nie nosiła biżuterii, prócz pierścienia na palcu, ani makijażu.
Wyglądała niegroźnie, jednak zachowanie braci świadczyło o czymś innym. Gdy tylko Damon ją zauważył, pchnął młodą Gilbert za siebie, stając w pozycji obronnej, a Stefan wyciągnął skądś drewniany kołek.
- Odłóż to, Stef...- rudowłosa zaśmiała się, spokojnie przekraczając próg.- Nie tak się wita starych przyjaciół, Damon.
- Co ty tu robisz, Lily?!!- syknął błękitnooki, nie zważając na, przyglądającą się całej sytuacji Elenę.
- Wróciłam!- wykrzyknęła z udawaną radością.- Nie cieszycie się?
- Dlaczego teraz?- wtrącił Stefan, odkładając broń.- Akurat w takiej chwili... Skąd znasz Klausa?
Lily nieśpiesznie usiadła na kanapie.
- Wygląda na to, że mamy wiele do omówienia...- westchnęła.
Stojący za oknem wampir uśmiechnął się zwycięsko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro