Rozdział 26
Yoongi
Yoongi: Wiesz...chodzi, o to że denerwuje mnie jego zachowanie co chwilę mówi, że czegoś nie potrafi, a jak już się za to weźmie wszystko mu idealnie wychodzi.
No dobrze, może nie do końca o to mi chodziło, ale nie mogę powiedzieć mu prawdy, Jimin jest za bardzo podobny do NIEGO. Nie potrafię zapomnieć co zrobił mojej rodzinie i nigdy nie zapomnę, nie spocznę dopóki on żyje na tym świecie.
Kookie: Ale to nie jego wina, bardzo dużo w życiu przeszedł i teraz ma to swoje konsekwencje, gdyby nie...- młodszy szybko zakrył usta dłonią.
Chyba właśnie powiedział mi coś co nie miało ujrzeć światła dziennego, ale za to bardzo mnie zaciekawił.
Yoongi: "Dużo w życiu przeszedł"? Co masz na myśli?- na twarzy Jeongguka pojawił się cień strachu, który zniknął tak szybko jak się pojawił.
Kookie: No...on...nie wiem czy powinienem ci to mówić, to jego sprawa.
Yoongi: Nic nikomu nie powiem, spokojnie.
Kookie: On...miał problemy w szkole.
Yoongi: Problemy?
Kookie: T-tak. Nie miał tam żadnych przyjaciół, wszyscy go wyśmiewali, a czasem nawet bili. To bardzo wpłynęło na jego teraźniejsze zachowanie.
Yoongi: Mhm...rozumiem.- nie wydaje mi się by to była prawda albo chociaż cała prawda. Tu napewno chodzi o coś więcej, tylko o co? Może nie będę na razie zagłębiał się w szczegóły i poczekam aż wszystko samo się wyda.
Kookie: Czyli między nami jest okej?
Yoongi: Tak, nie masz się czym przejmować.
Kookie: Dobrze, to ja już pójdę, Jimin na mnie czeka... I jeszcze jedno...jutro o 11:00 mamy być w naszej sali do ćwiczeń, a po jutrze przeprowadzamy się do naszego nowego dormu i mamy być spakowani.
Yoongi: Aha okej, dzięki za przekazanie informacji.
Kookie: Nie ma za co hyung.
Jeongguk
Uff...było blisko.
Prawie wygadałem największą tajemnicę swojego przyjaciela! Przecież on by mnie za to zabił.
Chciał zacząć wszystko od nowa, a ja w ułamku sekundy prawie to zniszczyłem, na szczęście udało mi się jakoś z tego wybrnąć.
Yoongi nie wyglądał na przekonanego, ale zostawił tą sprawę w spokoju za co jestem mu bardzo wdzięczny.
Nie potrafię kłamać w takich sprawach więc wiadome było, że jeśli nie odpuścisz to prędzej czy później nie wytrzymam i przez przypadek wymsknie mi się ta informacja, a wtedy już nie będzie odwrotu, zniszczę "nowe życie" Jimina.
Nie mogę go stracić w taki sposób.
O czym ja myślę?!
Nie mogę go wogóle stracić!
Nie mam nikogo poza nim, a zresztą on też, musimy trzymać się razem choćby nie wiem co.
Po dziesięciu minutach marszu byłem już pod naszym mieszkaniem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Nagle coś na mnie skoczyło przez co się przewróciłem i wylądowałem na podłodze.
Za miękko to tam niestety nie było.
Kookie: Jimin?! Co ty robisz?! To bolało!!
Jimin: Wy-wybacz Jeongguk. Ja...nie chciałem.- podał mi rękę i pomógł wstać.
Kookie: Ehh...nic się nie stało, no chodź tu.- starszy niepewnie do mnie podszedł, a ja niemal od razu przyciągnąłem go do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku.
Jimin: Ciastek, pójść mnie!
Kookie: To zemsta mój kochany Jiminku.
Jimin: Ale Kookie...jak możesz być dla mnie taki niemiły? Przecież nie zrobiłem tego specjalnie.- powiedział żałośnie wyginając usta w podkówkę.
Kookie: Ehh...no dobrze...wierzę...ale kara i tak ci się należała.
Maraton, rozdział 2/5
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro