Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rzozdział 22


Z perspektywy Matta.

Naciągnąłem spodnie na tyłek, zasunąłem rozporek i, gdy dziewczyna obok mnie się ubrała, wyszedłem z kabiny. Podszedłem do umywalki i umyłem ręce, wytarłem je i wyszedłem.

Dziewczyna najlepsza w tym nie była, ale narzekać nie będę. Wyobrażałem sobie, że zamiast niej jest tam Scar i podziałało, doszedłem szybciej.

-Sorry.- mruknąłem i położyłem ręce na biodrach dziewczyny, żeby się nie przewróciła. Odgarnęła włosy z twarzy i zrobiła krok do tyłu. Podniosła głowę do góry, a w jej oczach zobaczyłem strach.

-Scar...- powiedziałem z niedowierzeniem . Dziewczyna odwróciła się i chciała odejść, ale w porę złapałem ją za nadgarstek.- Nie tak szybko moją panno. Mamy do pogadania.

Pociągnąłem ją w stronę wyjścia z klubu.

-Co ty tutaj robisz?- zapytałem, gdy staliśmy na zewnątrz.

Dziewczyna położyła ręce na ramionach i potarła je. Odwiązałem bluzę, którą miałem przewiazaną przez pas i podałem jej. Skinęła głową w podziękowaniu i włożyła ją. Była na nią dużo za duża. Brunetka wtuliła się w nią i szczelniej się nią opatuliła.

-Co tutaj robisz?- powtórzyłem swoje pytanie, gdy nie otrzymałem odpowiedzi.

-O to samo mogę zapytać ciebie.- powiedziała cicho, patrząc na ziemię.

-Scar.- zrobiłem krok w jej stronę.- Powiedz mi co tutaj robiłaś. Przecież prosiłem cię o coś. Obiecałaś mi, że nigdzie nie będziesz chodzić beze mnie lub Paula.

-Nie jestem dzieckiem.- warknęła.

-Nie obchodzi mnie to. Martwię się o ciebie.

-Ta jasne.- prychnęła.-A w szczególności, gdy pieprzyłeś tę dziewczynę w kiblu. Wtedy rzeczywiście się o mnie martwiłeś.

Spojrzałem na nią szeroko otwartymi oczami i stanąłem jak wryty. Skąd ona wie?

-Nie patrz tak na mnie. Słyszałam jak jęczała, a twój głos rozpoznam wszędzie i o każdej porze dnia.- powiedziała cicho.

-Scar.- szepnąłem. Położyłem dwa palce na jej podbródku i podniosłem jej głowę do góry tak żeby na mnie spojrzała. Oczy się jej szkliły, a usta miała zaciśnięte w wąską linię.-Skarbie nie płacz. Powiedz mi dlaczego tutaj jesteś. Obiecałaś, że nigdzie nie pójdziesz beze mnie lub Paula.

-Przestań mnie w końcu traktować jak małe dziecko.- krzyknęła.- Mam szesnaście lat, umiem sobie radzić sama. Czy ty naprawdę tego nie widzisz?

-Scar...- zacząłem, ale nie pozwoliła mi dokończyć.

-Przestań w końcu z tym "Scar". Mam już tego dość. Jesteś gorszy niż mój ojciec. Zabraniasz mi więcej niż on.- wykrzyczała.

-Bo się o ciebie martwię.- podniosłem głos.- Czy ci się to podoba czy nie, martwię się o ciebie. Nie chcę żeby coś ci się stało. Jesteś dla mnie ważna.

-Tak, a w szczególności gdy pieprzysz się z innymi w kiblu.- powiedziła ze skinęłciem głową i zagryzła delikatnie wargę.- Wtedy napewno jestem dla ciebie ważna.- dokończyła.

-Jesteś zazdrosna? O dziwki?- zapytałem.

-Nie, nie jestem zazdrosna o nie. Jestem zazdrosna o ciebie. Czy ty jesteś ślepy i naprawdę nic nie widzisz?- zapytała, patrząc na mnie z bólem.

Nie wytrzymałem. Nie dałem rady. Chęć pocałowania jej, gdy była w takim stanie, za bardzo mną zawładnęła.

Położyłem ręce na jej biodrach i mocno ją do siebie przyciągnąłem, tak że nasze klatki piersiowe się ze sobą zderzyły. Pochyliłem się nad nią i bez większego zastanowienia wpiłem się w jej usta. Oddała pocałunek. Nie od razu, ale oddała, a nawet zaczęła go pogłębiać. Przekręciłem nas i na parłem na nią całym swoim ciałem, a ona została przygwożdżona do ściany budynku.

-Chodźmy do mnie.- powiedziała pomiędzy pocałunkami.- Rodziców nie ma w domu, będziemy sami.

-Nie mogę Scar.- szepnąłem.- Będziesz później żałować.- dodałem i przejechałem kciukiem po jej dolnej wardze, gdy się od siebie odsunęliśmy.

-Z każdą robisz to bez zastanowienia, nie obchodzi cię czy będą żałować czy nie.- powiedziała.

-Bo one nie są tobą. Nie zależy mi na nich i na tym co czują. Poza tym same tego chcą.

-Wiesz co?- zapytała.- Daj mi spokój.- warknęła odpowiadając sobie na pytanie i odepchnęła mnie od siebie. Przysunąłem się do niej i położyłem ręce na jej biodrach, ale mnie odepchnęła.- Nie dotykaj mnie. Nie chcę cię znać. Pieprzysz wszystko co się rusza, a gdy ja chce to z tobą zrobić to mi odmawiasz. Całujesz mnie jak nikt inny, a nie chcesz tego ze mną zrobić. Uważasz, że jestem dla ciebie za mało doświadczona? A może, że jestem brzydka...

-Scar, to nie tak...- Przerwałem jej, ale nie pozwoliła mi dokończyć.

-Daj sobie spokój. To nie ma sensu. Ja już dłużej nie wytrzymam w friendzone.- krzyknęła i odeszła.

Chciałem za nią pobiec. Ale nie mogłem. Coś mnie trzymało, nie pozwalało się ruszyć. W kocńu obróciłem się i z furią uderzyłam o ścianę. Kłykce zabolały mnie i poczułem krew na rękach, ale się tym nie przejąłem i uderzyłem o ścianę jeszcze kilka razy. Byłem wściekły. Po co ja w ogólę przyszedłem do tego cholernego klubu. Po co ja się w ogólę pieprzyłem się z tymi dziwkami.

Miałem ochotę rozwalić to ścianę, ale się otrząsnąłem. Już i tak wystarczająco zdarłem ręce. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer ojca. Nie chciałem wracać na piechotę, a potrzebowałem z nim porozmawiać.

-Przyjedz po mnie.- powiedziałem, gdy odebrał i podałem mu adres.

-Będę za dziesięć minut.- odpowedział i się rozłączył.

Potrzebowałem pogadać z ojcem. On napewno będzie wiedział co mam zrobić.

Dlaczego życie jest takie do dupy? I gdy już jest dobrze wszystko się wali i pieprzy? Czy Scar coś do mnie czuje?

******

Rozdział poprawiła: Wampirek23.

Wasza aktywność. = następny rozdział.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro