Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9


Z perspektywy Paula.

Przez cały wczorajszy dzień myślałem o Ler. O tym jej pięknym ciele i pięknych oczach. Pięknych włosach. Miłym dla ucha głosie i jej ustach. Wiele razy wyobrażałem sobie jak ją całuje, a ona oplata mnie swoimi dłońmi i...

-Black.- z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki.- Do tablicy, rozwiązać zadanie.

-Się robi prze pani.- powiedział Matt i zerwał się z krzesełka.

-Nie ty tylko twój brat.- odpowiedziała nauczycielka.

-On ma imię.- mruknął Matt wiedząc, że tym ją z denerwuje. Nauczyciele nie potrafią nas rozpoznać dlatego gdy nie pamiętają naszych imion mówią do nas po nazwisku.

-Nazwisko też ma.- odpowiedziała i wskazała na mnie linijka.- Do tablicy.

-Chętnie.- powiedziałem i wstałem z krzesełka.

Jakie ja mam szczęście, że matma to jeden z przedmiotów, z którymi nie mam problemu i nawet bez większego uważana na lekcji potrafię rozwiązać te zadania, które daje ta wstrętna baba.

-Możesz usiąść.- powiedziała gdy sprawdziła czy wszystko jest dobrze.- Ale proszę żebyś uważał na lekcjach.

Skinąłem głową i wróciłem do ławki poczułem jak Matt mnie szturcha więc odwróciłem się w jego stronę.

-O czym albo raczej o kim tak myślałeś?- zapytał szeptem.

-Nie ważne.- mruknąłem i udałem, że jestem zainteresowany zadaniem z matmy.

-Bratu nie powiesz?- zapytał.- No weź. No ej. Powiedz braciszkowi.

-Blackowie!.- krzyknęła nauczycielka. Westchnąłem cicho i spojrzałem na nią.- Nie rozmawiamy tylko robimy zadanie.

-Właśnie o tym rozmawialiśmy. Mój brat kłóci się ze mną o sposób, w który można to obliczać, wiec mu tłumacze, że jego sposób będzie zajmował więcej czasu i lepiej policzyć tym sposobem co ja bo zajmie dużo mniej czasu.- wymyśliłem na poczekaniu.

-W takim razie może przedstawiciele nam swoje sposoby liczenia?- zaproponowała nauczycielka. Czy ja już mówiłem, z ta baba jest wstrętna? Jeśli nie to się powtórzę. Ta baba jest wstrętna. Patrzyła na nas wyczekująco. Mieliśmy już wstać i podejść do tablicy, ale wtedy uratował nas dzwonek.

-Może na następnej lekcji.- zaproponowałem. Kobieta skinęła głową i usiadła za biurkiem.

Wyszedłem razem z bratem z klasy i skierowaliśmy się w stronę stołówki, gdzie mieliśmy się spotkać z Ler i Scarlett.

Ustawiłem się w kolejce po jedzonko, jakie serwuje nasza szkoła i rozmawiając z Mattem zmierzałem do kasy, biorąc na tace to na co miałem ochotę. Plus jak zwykle sok pomarańczowy. Może to trochę dziwne ale lubię ten napój. Jak to mawia nasza mamuśka kosmitka, to napój bogów.

Uśmiechnąłem się i skierowałem w stronę naszego stolika.

-Ej Black.- usłyszałem za sobą głos Daniela. O nie. Jeszcze tego tu brakowało.

-Matt chodź.- powiedziałem do brata.- Pamiętasz słowa mamy? Jeszcze jedna bójka i nie jedziemy na obóz.- przypomniałem mu.

Nie jestem maminsynkiem ale słowa mamy są dla mnie bardzo ważne i nie zamierzam ich bagatelizować. A gdy ona coś powie to nie ma możliwości tego zmienić. Co jak co ale słowa dotrzymuje.

-Ej głusi jesteście? Czy może się boicie?- zaszydził Daniel.

-Z pospulstwem nie rozmawiamy.- odpowiedziałem mu i usiadłem przy naszym stoliku.

Spojrzałem na Matta. Miał ręce zaciśnięte w pięści i starał się nie stracić nad sobą kontroli. Wcale się mu nie dziwie, po tym co wczoraj Daniel nagadał o naszej mamie i Scarlett. Matt od zawsze jest porywczy bardziej niż ja i łatwiej go zdenerwować.

-Przesiądź się mu na kolana.- szepnąłem do Scarlett. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.- Nie pytaj. Zrób to. Proszę. To bardzo ważne.

Dziewczyna skinęła głową i powoli nie pewnie przesiadła się na kolana. Mięśnie Matta się rozluźniły, a jego oczy znów przybrały brązowy kolor. Spojrzał zdziwiony na Scarlett i objął ją w pasie. Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i szepnęła mu coś na ucho. Jego uśmiech trochę zmalał, ale spojrzał na mnie dziękując. Skinąłem głową i zabrałem się za jedzenie swoje porcji.

-Jak ci się podoba w naszej szkole?- Zagadałem do Ler.

-Jest bardzo fajnie.- odpowiedziała.- A w szczególności wy jesteście fajni.-dodała. Uśmiechnąłem do niej, a ona posłała mi swój piękny uśmiech.- Oni są parą?- zapytała ruchem głowy pokazała na Matta i Scar.

-Pracuje nad tym.- odpowiedziałem.

-Mogę ci pomóc.- zaproponowała.- Jeśli chcesz.- dodała i uśmiechnęła się niepewnie.

-Jeśli to dla ciebie nie problem.- odpowiedziałem.

-Oczywiście, że nie. Mogę wypytać Scar, o jej wymarzoną randkę albo coś w tym stylu. Wczoraj zaproponowała żebyśmy się lepiej poznały, więc to będzie dobra okazja i się nie zorientuje.- powiedziała z uśmiechem.

-Poznać bliżej?- uniosłem pytająco brew. Dziewczyna zrozumiała o co mi chodzi, a na jej policzki wpłynął rumieniec. Zaśmiałem się cicho i złożyłem jej za ucho kosmyk włosów, który opadł na jej piękna twarz.

-Nie w takim sensie idioto.- mruknęła zawstydzona.

Szturchnąłem delikatnie dziewczynę łokciem w ramię i się uśmiechnąłem, niepewnie oddała gest.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro