Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 58


Z perspektywy Matta.




Od powrotu z obozu minęły już trzy tygodnie. Paul zaczął unikać całej rodziny, dosłownie całej. Nawet z Ler nie chce rozmawiać. Gdy go kiedyś zapytałem dlaczego odpowiedział, że nie chce mieć z nią nic wspólnego skoro jest jego kuzynką. Jak to ujął: "nie chce cierpieć".

Gdyby tylko ten debil został wtedy po rozmowie z ojcem kilka minut dłużej w tym cholernym salonie to wiedziałyby co i jak.

Jakby tego było mało zaczął się zadawać z dość nieprzyjemną grupką osób. Może zabrzmi to dziecinnie i dziewczyńsko... ale ja się o niego martwię. Bądź co bądź Paul jest jednak moim bratem i w dodatku bliźniakiem. Gdyby coś się mu stało to stracę nie tylko brata, ale też przyjaciela. Nasz kontakt do tej pory był świetny. Wiadomo zdarzały się gorsze dni, ale mama zawsze nam powtarzała, że rodzeństwo to największy skarb i, że trzeba się na wzajem szanować.

Co jak co, ale słowa mamy i taty szanuję jak nic innego. Zawdzięczam im wszystko i od zawsze mam do nich szacunek tak samo jak oni do mnie, Paula czy wszystkich innych. Nieważne jakie błędy popełniłem i co zrobiłem rodzice zawsze mnie szanują, szanują moje decyzje. Są takim przykładem. Nigdy nie miałem problemu z dogadaniem się z nimi, od zawsze mamy świetny kontakt.

A co do mnie i do Scar. Hymmm... to troszkę bardziej skomplikowane. Gdy tylko wróciliśmy z obozu wyjechała razem z rodzicami na wakacje do Ameryki. Powinna wrócić za dwa tygodnie. Codziennie piszemy sms, rozmawiamy przez telefon lub na Skype, na tym drugim najczęściej. Jest szczęśliwa, ale ostatnio przyznała, że za mną tęskni. Zawsze spędziliśmy wakacje razem. Nasi rodzice się przyjaźnią odkąd pamiętam, więc jeździliśmy na wakacje razem. W siedem osób. Niestety tym razem jest inaczej. Wszystko przez nasz wybryk na obozie. Rodzice dalej nie wiedzą co zrobiliśmy, ale wiedzą jakie są tego konsekwencje.

No właśnie co do moich rozmów ze Scar. Mam mówiła jak wróciłem z obozu, że ja i Paul mamy oddać jej wszystkie urządzenia elektroniczne jakie posiadamy. Na szczęście udało mi się ją przebłagać i godzinę dziennie mogę korzystać z laptopa, a telefon mam normalnie przez cały czas. Nie zrobiła tego zbyt chętnie, ale wie, że Scar jest dla mnie ważna, poza tym myślę, że ojciec jej co nieco powiedział, o tym, że coś tam między mną i brunetką jest.

- Daj to mamo, pomogę ci - powiedziałem wchodząc do kuchni. Mama stała przy szafkach i kroiła warzywa na sałatkę.

- Nie trzeba - powiedziała z uśmiechem. - Poradzę sobie. Paul wrócił? - dodała nie przerywając krojenia. Mój brat nie wrócił wczoraj na noc i do tej pory go nie ma, a już prawie południe.

- Jeszcze nie - odpowiedziałem i przetarłem twarz dłonią. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem, no właśnie co?... Najpierw musiałem zastanowić się co mama będzie robić na obiad. - Co będzie na obiad? - zapytałem.

Mama zaśmiała się i pokręciła głową.

- Poradzę sobie skarbie. Naprawdę nie potrzebuje pomocy w gotowaniu.

- Ale chcę ci pomóc. Nie chcę mi się siedzieć w pokoju i zastanawiać się gdzie jest Paul. Mam już tego dość. Stacza się z każdym dniem i nic nie rozumie. Nic do niego nie dociera. Wszystko przez Stellę. Odkąd ją poznaliśmy wszystko zaczęło się sypać.

- Wiem, że nic do niego nie dociera - powiedziała cicho mama i dłonią otarła łzy z policzka.

Podszedłem do niej, położyłem dłonie na jej ramionach i obróciłem ją w swoją stronę, a następnie przytuliłem. Po chwili kobieta oddała gest.

- Dziękuję - szepnęła odsuwając się, otarła łzy z twarzy i spojrzała na mnie, a następnie lekko się uśmiechnęła.- Powinnam powiedzieć wam wcześniej o tej całej sytuacji. Gdy tylko Damian pojawił się w mieście. Wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. Powinnam była z wami o tym porozmawiać. Ale wy nie powinniście węszyć.

- Wiem - powiedziałem. - Przepraszam.

- Tak w ogóle o jaką Stellę chodzi? - zapytała z ciekawością mama wracając do krojenia warzyw.

-Jak pozwolisz sobie pomóc to chętnie Ci opowiem. Muszę się czymś zająć - powiedziałem i wyszczerzyłem się.

Mamuśka pokręciła głową ze śmiechem.

- Wyciągnij mięso.

Skinąłem głową i wyciągnęłam z lodówki co kazała, a następnie ustałem obok niej. Odebrała ode mnie kurczaka, a mi podała nóż i podsunęła deskę z warzywami i miskę do której mam je wrzucić po pokrojeniu

- No więc mów - powiedziała przerywając ciszę .

- Wszystko zaczęło się od tego, że ja, Paul, Scar i Ler spóźniliśmy się na zbiórkę...

- Można było się spodziewać - przerwała mi ze śmiechem, krojąc filety w paski jak na nagetsy.

- Nie przerywaj mi - odpyskowałem i zaśmiałem się. - Przez ciebie straciłem wątek - powiedziałem po chwili. - No dobra już sobie przypomniałem. Dostaliśmy za karę dyżur w stołówce, po każdym posiłku naszej grupy? mieliśmy pracować w kuchni, pomóc w zanoszeniu naczynia. Było okej. Potem doszła nowa dziewczyna. Rozbiła talerze, wszedł Dawid, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to on. Zaczął krzyczeć na tą dziewczynę, stanąłem w jej obronie. Potem się do nas przykleiła. Ja pokłóciłem się ze Scar. Kilka dni po tej akcji na stołówce, ja, Paul i dziewczyny mieliśmy pójść do dyrektora obozu. Poszliśmy i tak się dowiedzieliśmy. Jakby tego było mało, ta dziewczyna nas skłóciła. Gdyby tylko Paul wiedział, że Ler tak naprawdę nie jest nasza kuzynką może ogarnąłby się. Ona mu się podoba i to chyba przez to się tak zachowuje.

- Jak to Ler nie jest naszą kuzynką? - usłyszałem za sobą lekko pijany głos brata. Zataczał się i był prawie pół przytomny, a do tego strasznie śmierdział.

- Gdzie byłeś? - zapytała mama.

- Daleko - odpowiedział. - Dlaczego nikt mi nie powiedział, że Ler nie jest naszą kuzynką? - wrzasnął.

- Tak się bawić nie będziemy - warknęła mama. - Matt zabierz go na górę, ja dzwonię po ojca. Mam już tego dość Paul. Wracasz do domu przed południem, nikomu nic nie mówisz. Zachowujesz się jak rozwydrzony bachor. Jesteś moim synem dlatego nie będę patrzeć jak marnujesz sobie życie. Matt zabierz go.

Podszedłem do brata, a ten mnie uderzył i uciekł. Mama podeszła do mnie i pomogła usiąść na krześle przy stole. Przyłożyłem palec do łuku brwiowego i syknąłem. Spojrzałem na palec i zobaczyłem, że jest na nim krew.

- Kurwa - syknąłem.

- Alan przyjedź. Ja już sobie nie daję z nim rady. Wrócił przed chwilą do domu zaczął krzyczeć, uderzył Matta, gdy ten chciał mu pomóc i znów wyszedł - powiedziała mama do telefonu, przytaknęła jeszcze kilka razy i się rozłączyła.

*******

Rozdział poprawiła: Mariettesanel.

Mam pytanie.

Ostatnio na profilu jednej z osób komentujących zauwarzyłam słowa po łacinie, nie pamiętam dokładnie jego tłumaczenia na polski. Ale dziewczyno, która masz to w opisie daj znać jeśli to czytasz i napisz mi jakie to było słowa. Ono chyba było po łączenie. Nie pamiętam dokładnie, ale jeśli to czytasz i masz na swoim profilu jakieś słowa, razem z tłumaczeniem na polski to proszę napisz.



I kochani... nie wiem kiedy kolejny rozdział, ponieważ mam lekko ograniczony dostęp do internetu i telefonu czy laptopa, ogólnie do elektroniki. Więc rozdziały mogą się obawiać co dwa dni lub przez jakiś czas rzadziej.

Ale mam też dla was dobrą wiadomość..., a mianowicie planuję maraton!!!!

Jeszcze nie wiem kiedy i czy na pewno będzie, ale się nad nim zastanowię. Wszystko zależy od waszej aktywności.
















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro