Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5


Z perspektywy Paula.

Zaraz po wyścigu rodzice odnaleźli mnie wzrokiem i podeszli do mnie.

Mama od razu zobaczyła, że coś jest nie tak. Mimo że mówiłem, że wszystko w porządku ona zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu Matta i ja też bo nie wiedziałem gdzie zniknął.

Gdy tylko zobaczyłem, że bije się z Danielem to ruszyłem w ich stronę.

Jak on kurwa może bić się z tym palantem i jego kolegami, którzy dołączyli i było trzech na jedno, beze mnie.

No ja się kuwa pytam jak może się z nimi bić beze mnie?!

Dołączyłem do nich i zacząłem się z nimi bić. Po chwili pojawił się ojciec i też wplątał się w bójkę. Dobrze, że miał kaptur na głowie to nikt go nie rozpoznał.

-Dość.-krzyknęła mama stając między nami, na środku bujki.- Panowie usuną się stąd sami albo im w tym pomorze policja.- powiedziała do tamtych i odwróciła się w naszą stronę.- A wy za mną.

Po godzinie do domu powrócili rodzice. Bo było nas trochę za dużo i oni zdecydowali się iść na nogach.

-Do salonu wszyscy i to już.- krzyknęła rodzicielka wchodząc domu.

Spojrzałem na Matta, który przytulał Scar i już wiedziałem, że mamy przechlapane i bez kary się nie obejdzie.

Scar usiadła na sofie, a ja i Matt stanęliśmy przy stoliku, a po chwili dołączył do nas ojciec, który miał rozciętą wargę i uśmiech na ustach.

-No wiec słucham.-zaczęła patrząc na nas.- Co macie do powiedzenia na swoją obronę?

-Daniel szarpał Scar...- zaczął Matt.

-Matt poszedł jej z odsieczą i Daniel się na niego rzucił. Nie pozwolę, żeby mój brat sam bił się z naszym wrogiem co to to nie. Nie może robić takich rzeczy beze mnie.- dodałem.- Nie pozwolę mu na tę przyjemność beze mnie.

-A ja nie mogę pozwolić żeby moi synowie bili się beze mnie. Muszę ich chronić.- dodał ojciec.

-I to macie na swoją obronę?- uniosła pytająco brew mama.

Skinęliśmy pewnie głowami, na znak, że się zgadzamy. Jakoś żaden z nas nie przejmował się tym, że z jakiejś części jego twarzy leje się krew.

-Jestem z was dumna.- powiedziała mama.- Nie z tego, że się pobiliście, ale o to, że jeden za drugim stanie w obronie.

Ta kobieta, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Moja mama chyba na prawdę jest kosmitką. Albo to ja mam zbyt bujną wyobraźnię.

-Scar, zadzwoń do rodziców i powiedz, że nocujesz u nas, niech się nie martwią.- Powiedziała do dziewczyny. Skinęła głową i wyszła z salonu.- Ale to jeszcze nie koniec. Matt i Paul, proszę oddać mi telefony i laptopy. Odcinam was od tego na cały weekend i bez dyskusji. Rozumiem wasze postępowanie ale nie możecie za każdym razem uniknąć kary.

-A tata?- zapytaliśmy.- To nie fair, że on nie dostaje kary. Przecież też się bił
- dodałem.

-On jest dorosły.-odpowiedziała mama.

-Ej odczepcie się ode mnie okej?!- powiedział oburzony ojciec.- Jestem dorosły i szczerze mówiąc to ja też powinienem dawać wam naganę, a nie stać koło was.

-Ty też się biłeś.- przypomniałem mu.

-Spadaj młody.- odpowiedział.

-Znalazł się stary.-mruknąłem pod nosem.- Ej za co to było?- zapytałem oburzony gdy poczułem jak kopnął mnie w kostkę.

-Ale co?- zapytał udawając zdziwienie.

-Mogę mu oddać?- zapytałem mamy.

-Możecie mu oddać obydwaj- powiedziała z uśmiechem.- Ale na podwórku i nie dziwcie się gdy wrócicie nieźle poturbowani. Acha Alan daj im taryfę ulgową. Za dwa tygodnie są wakacje nie chcę żeby spędzili je w gipsie, a jeśli tak będzie to wylądujesz obok nich

Skinęliśmy głowami i rzuciliśmy się w stronę drzwi balkonowych. A po chwili byliśmy już na podwórku i biliśmy się na trawie.

Ale jak to musiało się skończyć. W końcu ojciec jest dość wysportowany, wrzucił mnie i Matta do basenu.

Ale my się tak łatwo nie poddajemy, wyszliśmy z basenu i wspólnymi siłami jakoś udało nam się go tam zaciągnąć i po chwili znowu wszyscy byliśmy z basenie śmiejąc się.

-Przeziębicie się.- usłyszeliśmy za sobą głos mamy. Odwróciłem się i zobaczyłem jak tata do niej podpływa. Wyszedł z wody i stanął obok niej. Podniósł ją jak pannę młodą i z nią na rękach wskoczył do wody. Zapiszczała głośno, a potem zaczęła się śmiać.

Matt też wyszedł z wody, a po chwili wrócił ze Scarlett na rękach i wskoczył z nią do wody, tak jak poprzednio tata z mamą.

Dziewczyna zaśmiała się i objęła go rękami za szyję.

Tak bardzo zaprzeczają, że nic między nimi nie ma. A tak bardzo ich zachowane wygląda jakby było.

Westchnąłem cicho i wyszedłem z basenu. Nic tu po mnie. Chyba muszę zacząć szukać tej jedynej, bo czasem mam wrażenie, że strasznie mi czegoś, albo raczej kogoś brakuje.

****

Nie każdemu wyświetliło zdjęcia. Więc dodam je jeszcze raz.

Paul. ⬇

Matt⬇

100 🌟+ 40 💬= następny rozdział.

(Ale raczej już nie dzisiaj, wybaczcie nie dam chyba rady, ale znając mnie rzucę wszystko i dokończę następny i go dodam, ale nic nie obiecuję.)












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro