Rozdział 36 (dodatkowy)
Z perspektywy Nadii.
Weszłam do salonu i westchnęłam cicho widząc Alana siedzącego z papierami i dokumentami z firmy.
Podeszłam do niego, wyciągnęłam mu kartki z dłoni i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Westchnął cicho i spojrzał na mnie.
-Skarbie, musze to dzisiaj dokończyć - powiedział cicho i nachylił się w moją stronę, zaczął składać na mojej szyi drobne pocałunki.
-One mogą poczekać - mruknęłam mu do ucha. Brunet zaśmiał się i położył dłonie na moich biodrach, a następnie przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Jak się czujesz? - zapytał patrząc mi w oczy.
-Normalnie - wzruszyłam ramionami.-Ale mam ochotę na lody.
-Jakie lody? - poruszył sugestywnie brwiami. Uderzyłam go dłonią w ramię, a on się zaśmiał. Moje policzki zalały się czerwienią.
-Nadal słodko wyglądasz, gdy się tak rumienisz - szepnął mi do ucha i przegryzł delikatnie jego płatek.
-A ty nadal zachowujesz się jakbyś miał naście lat - zaśmiałam się.
-Przepraszam bardzo…- powiedział z udawanym oburzeniem. - Jestem bardzo młody. Mam dopiero dziewiętnaście lat.
-Tak, a ja szesnaście -wywróciłam ze śmiechem oczami.- I dwóch osiemnastoletnich synów, którzy są na dwutygodniowej koloni lub obozie. Już sama nawet nie wiem co to dokładnie jest.
Mężczyzna zaśmiał się, a dłońmi przejechał po całej długości moich nóg, przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd.
Kocham moich synów, ale czasem naprawdę potrzebuje odpoczynku. Matt i Paul są naprawdę wspaniałymi dziećmi, są już dorośli, ale nadal są moimi małymi synkami.
Mimo ich wieku, czasem naprawdę potrzebuje od nich odpocząć i spędzić kilka dni sam na sam z Alanem. Czasem tęsknie za tymi latami, w których wszystko było takie beztroskie. Za tymi latami, w których poznałam Alana. Czasem potrzebuje z nim chwili sam na sam. Tęsknię za tymi czasami, gdy chodziłam do szkoły, ale do tej szkoły tutaj- w Sydney. Bardzo zaprzyjaźniłam się z tutejszymi dziewczynami i te kilka lat, które spędziłam w szkole, były jednymi z lepszych.
" Siedziałam pod klasą matematyczną i rozmawiałam z dziewczynami śmiejąc się. Nagle na korytarzu zrobił się dziwny szum, a po chwili mogłam słyszeć dźwięk odbijających się od podłoża ciężkich butów motocyklowych.
Podniosłam głowę do góry, żeby zobaczyć kto robi takie zamieszanie.
Mogłam się tego spodziewać.
Alan szedł z uśmiechem na twarzy i kaskiem pod pachą. Wzrok miał utkwiony we mnie.
-Twój książę przybył- szepnęła ze śmiechem Sophie. - Moja przyjaciółka.
Szturchnąłem ja ręką w ramię, a ona zachichotała. Wstałam z podłogi i poczekałam aż brunet do mnie podejdzie. Naprawdę miałam ochotę rzucić się mu w ramiona. W tym ubraniu wyglądał naprawdę bardzo seksownie.
-Przytulisz mnie czy będziesz się tak gapiła?- zapytał ze śmiechem, gdy stanął przede mną, a ja się na niego tylko patrzyłam i nie robiłam.
-No nie wiem- pokręciłam głową udając, że się zastanawiam.- Nie powinnam. Wiesz mój chłopak może być zazdrosny.
Chłopak uśmiechnął się, zrobił niewielki krok do przodu, położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Objęłam do rękami w pasie i się do niego przytuliłam.
-Stęskniłem sie skarbie.- szepnął mi na ucho. Zaśmiałam się cicho i podniosłam lekko głowę do góry, tak żebym go widziała.-Mam nadzieję, że skończyłaś już lekcję.
-Jeszcze jedną mam- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Znów źle przeczytałem twój plan lekcji- westchnął, a ja się zaśmiałam.
-Bywa- powiedziałam.-Musisz poczekać jeszcze chwilę. W szkole mamy stołówkę, a po obiedzie jest tam lekki bałagan. Jestem pewna, że panie sprzątające nie będą miały nic przeciwko, gdy im chwile pomożesz- powiedziałam poważnie, próbując powstrzymać śmiech.
Jego mina była bezcenna. Wiedziałam po co przyszedł. Dzisiaj jest rocznica od kiedy mi się oświadczył. Od początku dnia udaje, że zapomniałam.
Rano robiłam wszystko tak jak zawsze. Śniadanie dla Matta i Paula, dla Alana, a w drodze do szkoły odprowadzenie chłopców do babci.
Alan pojechał do pracy sam, nie odwiózł mnie wcześniej do szkoły, ponieważ powiedziałam, że chce iść pieszo razem z Melissą.
I taka była prawda. Do szkoły szłam razem z przyjaciółką, po drodze wstąpiłyśmy do zegarmistrza i kupiłam Alanowi zegarek.
Dzięki Melissie udało mi się ukryć przed Alanem sześć miesięcy pracy w kawiarence obok szkoły. Dzięki temu mogłam kupić mojemu ukochanemu prezent.
Wiem, że równie dobrze mogła bym to zrobić z pieniędzy, które są na naszym wspólnym kącie. Ale nie chciałam kupować mu czegoś za pieniądze, które on zarabia. Po prostu dziwnie bym się wtedy czuła. I tak już wystarczy, że dziwnie się czuje, gdy tylko on pracuje, a mi nie wolno.
-Zabieram cie z reszty lekcji- wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.
-Nie możesz- chciałam się z nim podroczyć.
-A to niby czemu?- zapytał z uniesioną brwią.
-Bo nie. Koniec, kropka!- odpyskowałam.
-Mała… - warknął.- Nie pozwalaj sobie za dużo - tego on nie lubił, denerwuje go, gdy mu pyskuję, gdy się z nim sprzeczam i się mu stawiam. Lubi to ale zarazem go to denerwuje. Wiem, że nie jest wtedy na mnie zły. Nie jest zaborczy, ani nic. On po prostu robi wszystko żeby mi i chłopcom było jak najlepiej. Wychodzi mu to jak nikomu innemu. Jest świetnym mężem i ojcem. Oczywiście w niektórych przypadkach lubi, gdy się mu stawiam lub pyskuję. Zresztą nie mogłabym powiedzieć na niego, ani jednego złego słowa. Wiem, że stara się jak może. Na każdym kroku okazuje mi swoje uczucia i gdy ja nie mogę pilnować Matta i Paula on to robi, pomaga mi jak może.
-Właśnie, że mogę- powiedział z uśmiechem.- Jestem pewien, że Sophie da ci odpisać lekcje i wytłumaczy temat. Prawda?- spojrzał na moją przyjaciółkę, a ja zrobiłam to samo.
-Nie ma problemu- odpowiedziała i wyszczerzyła się patrząc na mnie.
-Zdrajca- syknęłam pod nosem. W sumie i tak nie miałam ochoty siedzieć na matmie, a z brunetem chciałam się tylko podroczyć. Uwielbiam to robić, tak jak on uwielbia mnie zawstydzać."
******
Rozdział poprawiła: OliwiaDevries143
Mamy kolejny. Jestem z niego do zadowolona. Na początku, gdy go pisałam nie podobał mi się, ale teraz, gdy go przeczytałam po korekcie mogę szczerze powiedzieć, że jest nawet udany.
Ale ocenę go, pozostawię już wam.
Pamiętajcie, że wasze 💬 i 🌟 bardzo motywują do pisania. ☺😅
Zapraszam na insta⬇
Zapraszam na insta⬆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro