Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 ( dodatkowy)


Z perspektywy Alana.

-Jesteś pewien?- zapytałem przyjaciela. W odpowiedzi skinął głową. Przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem cicho.- Nadia, nie może się o tym dowiedzieć. Nie chcę żeby się denerwowała. Ostatnio i tak dużo ma na głowie, chłopcy są bardzo energiczni, a ona wykończona ciągłą opieką nad nimi.

-Nie powiem jej.- zapewnił Rafał.

Skinąłem głową, a następnie wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Siedzieliśmy w biurze i rozmawialiśmy o tym co dzieje się na starych śmieciach. Dzięki kontaktom Rafała dowiedziałem się, że widziano Dawida. To może oznaczać tylko jedno. Wyszedł z więzienia. Nadia obawia się trochę co do niego ale zarazem jest na niego wściekła. Nie dziwię się jej, blondyn do najlepszych nie należy.

A jakby tego było mało, krążą plotki, że zgwałcił swoją żonę, a moją kuzynkę. Ja i Nadia ostrzegliśmy ją przed Dawidem. Nie chciała słychać, to jej problem.

-Jak się wam układa?- zapytał blondyn, a ja otrząsnąłem się i odpowiedziałem po chwili namysłu.

-Różnie.- westchnąłem.- Raz są wzloty, raz upadki. Nieraz wszystko idzie dobrze, nieraz wszystko jest nie po mojej, naszej.- poprawiłem się.- Myśli. Zdarzyło się że oberwałem. Nadia jest czasem smutna. Nie lubi gdy podnoszę głos, gdy naskakuję na nią z byle powodu. Nie dziwi mnie to, też bym sie tak zachowywał na jej miesch. Trochę mnie ta cała sytuacja przerasta, do tego te problemy z Dawidem. Poza tym ostatnio odmawia mi seksu. Czasem myślę, że jest w ciąży, ale nie mam odwagi zapytać. Poza tym gdyby była to by mi o tym powiedziała, przynajmniej taką mam nadzieję. - wygadałem się przyjacielowi.

-Zobaczysz, że wszystko się wam ułoży. Dla niej to też jest trudny okres. Chłopcy są bardzo energiczni, jak sam zauważyłeś. Przekonałem się o tym gdy byli u nas na noc.- Wybuchliśmy śmiechem na jego słowa.

- Sprzedajcie ich na noc dziadkom i zróbcie sobie całą noc dla siebie. Myślę, że to dobrze wam zrobi.-powiedział po czym poruszył sugestywnie brwiami. Stary Rafał.

-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.- powiedziałem.

-Spróbować nic nie kosztuje.- wzruszył ramionami.- Dobra czas się zbierać.- powiedział patrząc na zegarek.- Obiecałem Melissie i Scarlett, że zabiorę je na pizze i do wesołego miasteczka, więc spadam. Do jutra.

-Do jutra.- powiedziałem, podczas gdy zamykał drzwi. Przetarłem twarz dłońmi.

Może to nie taki głupi pomysł dać ich na noc do dziadków. Rodzice na pewno się ucieszą, a my będziemy mieć cały dom tylko dla siebie.

Odebralibyśmy ich jutro lub pojutrze wieczorem.

Wstałem z fotela, wziąłem swoją marynarkę i wyszedłem.

-Wróciłem.- krzyknąłem wchodząc do domu. -Co się stało?- zapytałem wchodząc do kuchni. Nadia stała przy wyspie, na blacie, na którym siedział zapewne Paul, bo to on ma pecha i doznaje kontuzji. Do głowy przykładała mu ściereczkę, w której jak się domyślam był owinięty lód.

-Skakali po łóżku i Paul spadł.-wytłumaczyła.

-To jak ich pilnujesz?- zapytałem oskarżycielskim tonem. -To już któryś raz z kolei, kiedy pod moją nieobecności coś się dzieje.

-Możesz już iść.- powiedziała do synka i odłożyła ścierkę z woreczkiem na blat, a potem ściągnęła z niego Paula.

Chłopiec podszedł do mnie, przytulił się do moich nóg, a potem wybiegł z kuchni.

- Przepraszam. Zasnęłam, a oni poszli na górę i zaczęli skakać po łóżku.- wytłumaczyła, nie patrząc na mnie. Widziałem, że jest bliska płaczu. Ostatnio często jej się to zdarza. Czasem mam już tego dość i nie wiem, co mam robić, a tym bardziej nie wiem dlaczego płacze. Nie lubię, gdy to robi, sam jestem wtedy przygnębiony. Ale domyślam się, że to moja wina i to boli mnie najbardziej.

-Mogłabyś bardziej na nich uważać.- powiedziałem oschle. Nadal byłem pod wpływem emocji. Byłem zły i zdenerwowany, przez to, co się ostatnio dzieje. I jak w zwykle musiałam się na niej wyładować, mimo że tego nie chciałem.

Tak bardzo ją kocham, a tak bardzo ją ranię. Nie nawiedzę się za to, ona zasługuje na kogoś o wiele lepszego, a i tak ze mną jest.

-Alan, staram się jak mogę. Robię wszystko, co mogę. Ale czasem jestem zmęczona.- powiedziała cicho.

Widziałem jak jej ciało lekko się spina, a ręce zaczęły się trząść. Zawsze tak się działo zanim po jej policzkach zaczynały spływać mokre, słone łzy przepełnione bólem, smutkiem, a czasem i troską. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mogę pozwolić na to żeby moja kobieta jedna z najważniejszych osób w moim życiu przeze mnie płakała.

-Już dobrze skarbie.- powiedziałem i objąłem ją od tyłu.- Przepraszam nie powinienem tak na ciebie naskakiwać. Wiem, że starasz się jak możesz i robisz wszystko. Oni są po prostu zbyt ruchliwi i energiczni, a ty zmęczona. Może sprzedamy ich na tydzień do babci. Co ty na to? Wtedy będziesz miała chwilę wytchnienia i będziemy mieć więcej czasu dla siebie.

-Nie wiem czy to dobry...- nie pozwoliłem jej dokończyć.

-Urwisy w liczbie dwa, chodźcie tu! - wydarłem się. Po chwili dwaj energiczni, słodcy i różniący się od siebie tylko ubraniami chłopcy wbiegli do kuchni.- Chcecie jechać na noc do babci i dziadka?- zapytałem patrząc na nich z nadzieją.

-Tak, tak, tak ! -zaczęli piszczeć i zgodnie krzyczeć te same słowa uciechy. Podbiegli do mnie a raczej przykleili się do moich nóg. Schyliłem się i podniosłem obydwóch, a oni uczepili się mojej szyi jak dwie małpki. Uśmiechnąłem się słysząc śmiech mojej żony.

-Ale najpierw trzeba przekonać mamusię.- powiedziałem do synów i całą trójką zrobiliśmy minę zbitych szczeniaczków. Zaśmiała się cicho i skinęła głową w potwierdzeniu.

Zrobiłem krok do przodu i pocałowałem ją w usta , w tym samym momencie co Matt i Paul w policzki. I jak tu się nam oprzeć, gdy jesteśmy tacy kochani i słodcy, a do tego czuli.

****

Rozdział poprawiła : OliwiaDevries143

To samo wydarzenie tylko z perspektywy Alan. Jeszcze jeden rozdział i perspektywa Bliźniaków wraca.

Pod poprzednim rozdziałem pisaliście, że po ślubie Alan się zmienił.

Nie dokońca. On nie jest zły i nadal mocno kocha Nadię, poprostu rozdział był napisany z perspektywy Nadii, a Alan był zdenerwowany jak wrócił do domu. Poprostu miał dużo problemów.

Nie chcę, żebyście źle o nim myśleli. On nadal jest taką postacią jak kiedyś. Nadal mocno kocha Nadię i pokazuje jej to na każdym kroku, nadal ją wielbi tylko nie pokazuje tak tego przy synach ponieważ Nadia jest wstydliwą osobą, jak zapewne wiecie i nie jest chętna do okazywania większych uczuć przy synach.

Poza tym, które dziecko chciało by patrzeć jak ojciec klepie jego matkę w tyłek lub łapie za inne części ciała i słyszeć jak szepcze mamie sprośne słowa na ucho.

200 🌟 + 70 💬 = następny rozdział.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro