Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


Z perspektywy Matta.

Usiadłem przy stoliku i zacisnąłem ręce w pięści byle tylko spróbować jakoś opanować złość, która z każdą chwilą we mnie rosła.

Daniel naprawdę działa mi ją nerwy. Od przedszkola jest moim wrogiem numer jeden i do dzisiaj się to nie zmieniło.

Próbowałem się kiedyś z nim pogodzić, w sensie ja omijam ciebie ty mnie i się do siebie nie odzywamy. Ale nie, on oczywiście nie. Chciał wojnę. To będzie ją miał.

Zacisnąłem ręce w pięści i zazgrzytałem zębami, robiłem wszystko byle tylko nie przypierdolić temu debilowi.

Zobaczyłem jak Paul mówi coś do Scarlett, a po chwili dziewczyna przesiada się na moje kolana. Pod wpływem jej dotyku moje ciało rozluźniło się. Objąłem ją rękoma w talii i położyłem brodę na jej ramieniu. Zamknąłem oczy i zaciągnąłem się jej pięknym zapachem.

Uśmiechnąłem się sam do siebie i rozluźniłem mięśnie, nie zwracając uwagi na Daniela. Po prostu pod wpływem jej dotyku, przestałem się nim przejmować.

-Dlaczego Paul poprosił żebym usiadła ci na kolanach?- szepnęła mi po chwili.

Mój uśmiech z zmniejszył się. Myślałem, że dziewczyna zrobiła to sama. Spojrzałem na brata i uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie. Skinął głową i odwrócił się w stronę Ler.

-Idziemy po szkole na kebaba?- zapytała z uśmiechem. Co jak co ale ta kobieta uwielbia kebaby, a co najdziwniejsze, nigdy po nich nie tyje.
Zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek.

-Nie skarbie, nie mogę.- odpowiedziałem.

-Nie nazywaj mnie skarbem.- warknęła, ale w jej oczach zobaczyłem iskierki śmiechu.- Czemu nie możesz?

-Powiedzmy, że po ostatniej bójce ja i Paul dostaliśmy małe kazano i zakaz i nakaz.- Odpowiedziałem, a dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.-Mamuśka skonfiskowała nasze urządzenia elektroniczne i kazała wracać do domu, prosto po lekcjach.- Wytłumaczyłem.

-Poproś Paula, napewno się zgodzi kryć cię.- zaproponowała.

-Nie chcę żeby miał przez to potem kłopoty prze ze mnie. Nagrabiliśmy sobie i musimy ponieść konsekwencje.- Westchnąłem cicho.- Nie nie patrz tak na mnie. Wiem, że z moich ust brzmi to okropnie, ale taka prawda. Rodzice żadko dają nam kary, nagany czy cokolwiek. Ale wiesz, że ich słowa są dla nas ważne i ich szanujemy. Nie chcę zawieść ich zaufania, a tym bardziej wciągać w to Paula. Będziemy mieć przez to kłopoty.

-Kiedy ty tak zmądrzałeś?- zapytała ze śmiechem. Wzruszyłem ramionami.

-Tak w ogóle co ty robiłaś w piątek za miastem?- zapytałem przypominać sobie dzień przed weekendem. W sobotę po śniadaniu Scar wróciła do siebie, więc nie miałem okazji jej zapytać, poza tym nie bardzo o tym myślałem.

  Dziewczyna odwróciła twarz i spuściła wzrok.

-Ja... ja...-zaczęła się jąkać.

-Scar.- warknąłem. Położyłem palec na jej podbródku i przekręcił jej twarz tak, żeby na mnie spojrzała.-Mów.- zażądałem.

-Ja... ja... no... ten... tego... no- mówiła jąkając się. Co takiego tam robiła, że nie chce mi powiedzieć?

-Scar - warknąłem.- Mów mi w tej chwili co tam robiłaś.- zażądałem.

Jak na złość zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec przerwy na lunch.

-Scar.- Załapałem dziewczynę za rękę gdy chciała odejść. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie ze strachem w oczach. Wstałem żeby być na równi z nią, to znaczy i tak patrzyłem na nią z góry bo jest ode mnie niższa.- To jeszcze nie koniec.- powiedziałem patrząc jej w oczy.- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Porozmawiamy po lekcjach.- dodałem i ja puściłem.- Po lekcjach czekaj na mnie pod szkołą. Wiem gdzie mieszkasz i jeśli nie będziesz czekać to się tam zjawię.

Dziewczyna skinęła głową wyrwała rękę z mojej dłoni i razem z Ler wyszła ze stołówki. Westchnąłem cicho i spojrzałem na brata. Patrzył na wychodzące dziewczyny, a konkretnie na Skayler. Patrzył na nią jak wpatrzony w obrazek.

Oj wydaje mi się, że braciszek nie o wszystkim mi mówi.

-Paul- brat spojrzał na mnie.- Czy ty mi o czymś nie mówisz?- podniosłem pytająco brew. Spojrzał na mnie zakłopotany, uśmiechnął się i podrapał po karku.- O kurwa.- powiedziałem.- Ler ci się podoba.

Skinął głową i zarzucił plecak na ramię.

-Chodź bo spóźnimy się na lekcje i pani Hood nas zabije.- powiedział i zaczął się kierować w stronę wyjścia ze stołówki. Podbiegłam do niego i szliśmy ramię w ramię.

-Przecież mi możesz powiedzieć.- Szturchnąłem go łokciem w ramię.

-Matt.- warknął.- Daj spokój. To tylko nasza koleżanka.

-Taaak.- przyciągnąłem.- A ja i Scar to tylko przyjaciele? Nie pamiętasz swoich słów?

-Odpierdol się.- warknął i przyspieszył kroku.

****

Niestety kolejny rozdz maratonu dodam chyba dopiero jutro.

  Poszukuję korektora na weekend.

Jeśli chcesz nim zostać w wiadomości prywatnej odpisz mi na te pytania:

1) Ile masz lat?
2) Ile rozdziałów mogła byś poprawić w ciągu jednego dnia?
3) Ile czasu zajęło by ci poprawienie jednego rozdziału?
4) Co masz z języka polskiego?
5) W jakich godzinach mogła byś to zrobić?
6) Dlaczego chciała byś to zrobić?
7) Dlaczego uważasz, że to ty powinnaś poprawić rodział?
8) Na czym byś poprawiła?
9) Na czym miała bym ci go wysłać?
10) Czy wysłając ci rozdział mogę być pewna, że nikt nie dowie się co w nim jest i czy mogę ci zaufać?











 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro