Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Historia Isaac'a Lomisu

Witam, jestem Isaac Lomisu, mam blond włosy, wory pod oczami, które podkreślają moją bladą skórę, piwne oczy, do datku noszę naszyjnik z małym krzyżykiem i chciałbym opowiedzieć ci historię, o moich nieprzyjemnych wspomnieniach w Los Santos. Dlaczego wyjechałem do Hiszpanii i dlaczego nienawidzę tego miasta.

Dobra już nic nie mówię i zapraszam do moich zwariowanych przygód.

Miłej zabawy! :)

Los Santos, miasto przygód i zabawy dla wszystkich mieszkańców i turystów. Każdy kocha to miasto, ale ja wręcz przeciwnie.

Gdy miałem roczek, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Wtedy zaadoptowała mnie siostra mojej mamy.

Nie było mi dobrze z nią. Ciotka została alkoholiczką od momentu gdy się dowiedziała, że jej bliźniaczka zginęła, przez co mnie obwiniała, że moi rodzice nie żyją, że to przeze mnie. Gdybym mnie nie było, to by się to nie stało.

Gdy miałem 7 lat, byłem wtedy bardzo podobny do mojej mamy. Ciocia Katty, nie pozwalała mi ściąć włosów. Bardzo jej się kojarzyło o swojej siostrze Letty.

Gdy zacząłem chodzić do szkoły, poznałem przemiłą dziewczynę. Miała na imię Alexis, z którą lubiłem przebywać z nią czas.

- ALEXIS!! WYMYŚLIŁEM FAJNĄ ZABAWĘ!! - Krzyknąłem na cały korytarz szkoły.

- JAKĄ!! - Również to zrobiła.

- Pobawmy się w fryzjera! Nie chce mieć długich włosów, wyglądam jak dziewczynka. - wyżaliłem się jej.

- DOBRA! BĘDZIE FAJNIE! - Uśmiechnęła się do mnie

Alexis pobiegła do sali po nożyczki i wróciła do mnie. Wzięła mnie za rękę i poszliśmy do łazienki, nie ważne że do damskiej. Yyy znaczy co?

Gdy Alexis skończyła mnie obcinać. Wyciągnąłem z kieszeni małe lusterko, które maiłem po mamie, żeby zobaczyć jak jej wyszło.

- OOOO JACIE!!! JAK SUPER!! - Krzyknąłem z radości, gdy zobaczyłem swoją nową fryzurę.

Miałem prawy bok ścięty do końca jak się dało, a lewy miałem trochę dłuższy.

- Powinnaś być fryzjerką! - Powiedziałem

- Niee, to nie moja bajka. - Zaprzeczyła. - Ale miło, że tak mówisz! - Uśmiechnęła się do mnie, również to zrobiłem i przytuliłem ją.

Gdy wróciłem do domu. Ciocia zobaczyła co zrobiłem z włosami. Zaczęła na mnie krzyczeć i rozwaliła mi lusterko po mamie. Zakazała mi chodzić do szkoły i że teraz będę się uczyć w domu. Gdy zaprzeczyłem, że nie chce się uczyć w domu to uderzyła mnie.

Nie widziałem, że ciocia kiedyś mnie uderzy, ale nie jakimś paskiem lub klapkiem, tylko pustą butelką od piwa. Butelka się rozbiła na mojej głowie. Z mojej głowy zaczęła się kapać krew.

Byłem przerażony tym co mi zrobiła, nie maiłem pojęcia co zrobić. Chciałem uciekać, ale bałem się że nie przetrwam, więc zostałem.

Zawsze kiedy mnie widziała robiła mi krzywdę. Miałem tyle ran, że nie mogłem spać w nocy.

Gdy już miałem 16 lat uciekłem z tego miejsca, aż o dziwo mnie nie szukała.

Znalazłem przyjemne miejsce pod mostem za komendą obok bramy. Przebywałem już tam 8 dni, na szczęście nie musiałem kraść jedzenia, ponieważ pan policjant mi dawał. Pewnego dnia znalazła mnie przemiła pani, która zabrała mnie do siebie.

Minęło już 3 lata, od kiedy mnie przygarnęła Pani Jadwiga. Przemiła z niej kobieta, znalazła mi pracę w Burger Shocie.

Dzięki niej poznałem kilku prawdziwych przyjaciół i w końcu spotykałem Alexis, którą nie widziałem przez 10 lat.

Opowiedziałem jej wszystko co się działo i dlaczego zniknąłem.

- Współczuje Lomisu... - Przytuliła mnie mocno, że aż nie mogłem oddychać.

Wszystko było dobrze i spokojnie, ale pewnego wieczoru, gdy już skończyłem nocną zmianę i już zamykałem restauracje. Ktoś mnie uderzył w głowę.

Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Zacząłem panikować i wołać o pomoc.

- Nie drzyj się, bo i tak nikt cię nie usłyszy. - Odezwał się porywacz, brzmiał mi znajomo. - Teraz będziesz się tłumaczył mi... CZEMU UCIEKŁEŚ Z DOMU TY GÓWNIARZU!? - Złapała mnie za włosy i szarpnęła. Dobrze myślałem to była ciocia Katty.

Na szczęście mi nic nie zrobiła, bo do pokoju wbił SWAT i zatrzymali ciocię.
Myślałem, że ktoś z Burger Shota, zobaczył mnie i śledził, aż do tego miejsca.

Ale myliłem się to był policjant, który jedyny mnie zobaczył koło komendy i dawał mi jedzenie, żebym przeżył. To był Sonny Rightwill.

Był przemiły dla mnie chciał mnie przygarnąć, ale był zajęty całą policją, więc by czasu nie miał dla mnie.

Od tej sytuacji, postanowiłem wyjechać do Hiszpanii do dziadków. Pożegnałem się z Sonny'm, z Panią Jadwigą i z przyjaciółmi.

Przebywałem już rok w Hiszpanii. Babcia dała mi naszyjnik z małym krzyżykiem, powiedziała mi że to było mojego ojca Lukasa. Ucieszyłem się, że babcia mi coś takiego dała i postanowiłem, że już będę dbać i tylko będę w tym naszyjniku chodzić.

Nudziło mi się tam, tęskniłem za przyjaciółmi, za Alexis dowiedziałem się też, że ciocia Katty zginęła rok temu przez duży nadmiar narkotyków. Smutno mi było, nie życzyłem jej śmierci, nawet jak mnie skrzywdziła.

Myślałem, że nigdy nie przyjadę do Los Santos, ale pewnego razu, gdy już miałem 19 lat. Dziadkowie kupili mi bilet, żebym wrócił do tego miasta.

- Isaac, ja i babcia wiemy, że ci się tu nudzi, więc kupiliśmy ci bilet do Los Santos. - Powiedział mi dziadek i dał mi bilet do ręki. - Wiem doskonale, że masz uraz do tego miejsca, ale już Katty nie żyje i jest bezpieczniej tam dla ciebie. - Dopowiedział dziadek.

- Nam nie będzie smutno jak nas zostawisz. Najważniejsze jest twoje szczęście z przyjaciółmi, których tam masz. - Powiedziała Babcia.

- Dziękuje... - Szepnąłem i przytuliłem ich i postanowiłem wrócić, może jednak tam będzie mi dobrze niż tu?

Gdy już przyleciałem do miasta. Spotkałem Panią Jadwigę, która ucieszyła się na mój widok i mnie przytuliła.

- Ooo boże, jaki jesteś już duży. W ogóle przyjechałeś sam raz tu do nas. - Powiedziała z uśmiechem.

- A coś będzie się tu działo? - Zapytałem.

- W sumie można tak powiedzieć, bo Vasquez ma urodziny jutro.

- O dobrze wiedzieć, dziękuje ci Pani Jadwigo. - Podziękowałem i przytuliłem staruszkę, która oddała uścisk.

Pojechałem do apartamentów, żeby się rozpakować. Bardzo byłem ciekawy jak zareagują moi przyjaciele gdy zobaczą ze wróciłem.

Musiałem pójść do jakiegoś sklepu, żeby kupić coś dla Vasquez'a. Chyba przyjazd do Los Santos był dobrym pomysłem, czułem się lepiej.

Gdy już wyszedłem ze sklepu zobaczyłem Sonny'ego z Capelą. Podeszłem do nich i przytuliłem Dantego, który mi się bardzo podobał w szkole.

- Oo hejka Isaac, miło cię znów udziec. - Przywitał mnie z uśmiechem.

- Ciebie również Dantuś! - Oddałem uśmiech. Podeszłem do Sonny'ego i mocno go przytuliłem.

- Dobra dość bo mnie udusisz!! - Odezwał się w końcu.

- YYYY Przepraszam! - Przeprosiłem i cofnąłem się. - Po prostu to podziękowanie, za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś. - Powiedziałem.

Nic nie powiedział, ale podszedł do mnie i przytulił. Oddałem uścisk.

- EEEE, możeee nie będę pytać. - odezwał się Capela.

Sonny się odsunął ode mnie i wsiadł do radiowozu i odjechał bez Dantego.

- Ej nooo. - Powiedział smutno.

Zaśmiałem się z niego.

- To nie jest śmieszne. - Powiedział zirytowany.

- Przepraszam. - Uspokoiłem się. - Dobra ja muszę iść już, muszę jakieś auto ogarnąć. - Pożegnałem się z Capelą i poszedłem w stronę apartamentów, żeby odłożyć zakupy.

Udało mi się już wszystko ogarnąć, mogłem przez chwile odpocząć i się wyspać po ciężkim dniu.

Obudził mnie rano budzik, wyłączyłem irytujący dźwięk i poszedłem się ogarnąć. Gdy już byłem gotowy, wyszedłem z mieszkania. Zastanawiałem się gdzie jest impreza urodzinowa Vasquez'a, bo Pani Jadwiga nie powiedziała mi tego. Jeździłem sobie chwile po mieście. Na chodniku zobaczyłem Babcie. Zatrzymałem się obok niej.

- Dzień dobry Pani Jadwigo! - Przywitałem babcie.

- Ooo dzień dobry, Isaac. - Uśmiechnęła się do mnie.

- Emm mam pytanko, gdzie jest organizowana impreza urodzinowa dla Vasquez'a? - Zapytałem.

- Na plaży, w takim klubie. - Odpowiedziała.

- Dziękuje bardzo i miłego popołudnia życzę pani! - Pożegnałem się i pojechałem na plaże.

Gdy już byłem na miejscu, nigdzie nie widziałem Capelii samochód, więc postanowiłem za dzwonić do niego.

- Co tam Lomi? - Odebrał

- A dzwonię, żebyś przyjechał na urodziny Vasquez'a, bo właśnie jestem i nie widzę cię nigdzie. - Powiedziałem.

- Dobra to ja już kończę służbę i jadę, Pa! - Rozłączył się.

Odłożyłem telefon na pasażera miejsce i wysiadłem z auta. Gdy już zobaczyłem Vazquez'a podeszłem do niego i złożyłem mu życzenia i dałem mały prezent.

- Cześć Lomisu, fajnie cię znów widzieć w Los Santos i dzięki za picollo. - Przytulił mnie.

- Heh ciebie też dobrze widzieć. - oddałem przytulasa.

Chodziłem sobie i szukałem jednej osoby, widziałem tylko Erwina z Gregorym, Labo, Davida, Carbo i innych znajomych twarzy. Ale nie widziałem tej jednej osoby.

Gdy się obróciłem przytuliła mnie osoba, którą właśnie szukałem.

- BOŻEEEE TO TY LOMISU!! ALE SIĘ CIESZĘ! - Krzyknęła z radości Alexis.

- CIEBIE RÓWNIEŻ!! - Odwzajemniłem przytulas.

Przytulaliśmy się do póki nie zaczęła mnie udusić.

- Dobra, dobra może już dość, dusisz mnie. -  Powiedziałem.

Odsunęła się o krok i zacząłem opowiadać jej jak było w Hiszpanii.

Dobra to już koniec, opowiedziałem co miałem i chyba to tyle heh Bayoo!
———————————————————

1401 słów :OO

Postanowiłem napisać krótką historie o mojej postaci, która występuje u Coffeuu w OneShocie „urodziny~| 5city |"

Pomyślałem że chyba będzie fajnie jak opisze bardziej moją postać heh

Jak chcecie się dowiedzieć co dalej się działo na tych urodzinach to właśnie u niej :)))

Jak były jakieś błędy  to przepraszam :((

Wiem że tytuł i jak opis nie pasuje do tego XDD

Życzę miłego Dnia/Popołudnia/Wieczoru! <33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro