Rozdział 54
- Co knujesz tym razem, młoda panno? - zapytał mnie tata, gdy zobaczył dwie duże miski z chipsami.
Mężczyzna siedział na fotelu, czytając gazetę i rozkoszował się wolną niedzielą. Ze względów finansowych ostatnio pracował od rana do wieczora, ciągle chodził przemęczony oraz poddenerwowany.
- Nic takiego, dziewczyny przychodzą na babskie popołudnie - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy.
Wczorajszy wieczór musiałyśmy przesunąć, bo mi się nie chciało spotkać, Nina przez większość dnia pomagała rodzicom, a Charlie przespała całe popołudnie i obudziła się dopiero późnym wieczorem. Dzisiejsze spotkanie organizowałyśmy u mnie, rzadko kiedy to robiłyśmy ze względu na dużą liczbę członków rodziny. Lottie też chciała się spotkać ze swoim chłopakiem, który był dzisiaj naprawdę w dobrym humorze i już nie mógł doczekać się przyjścia ukochanej.
- Zamiast się ciągle spotykać, byś się pouczyła - rzucił tata, a ja mimowolnie wywróciłam oczami.
- Oj, tato, daj spokój. Przecież zaliczyłam matmę - oznajmiłam.
- Cudem - przypomniał, zerkając na mnie znad swoich okularów.
- Ale zaliczyłam - odpowiedziałam z wymownym spojrzeniem.
Ruszyłam na górę, skąd akurat zbiegała moja mała siostra. Na jej twarzy zdążyłam dostrzec lekki makijaż, co było dla mnie szokiem, bo miała absolutny zakaz dotykania kosmetyków. Ubrana była w bluzkę Any z dużym dekoltem oraz moją dżinsową koszulę, a do tego założyła czarne rurki z wysokim stanem. W przeciągu niecałej minuty zdążyła ubrać się w zieloną parkę, przy okazji zarzucając kaptur na głowę, by nikt nie zauważył jej twarzy i szybko włożyła czarne emu.
- Wychodzę! - krzyknęła, zanim trzasnęła drzwiami.
Patrzyłam oszołomiona na tę scenę. Ja do tej pory zawsze prosiłam rodziców o pozwolenie na wyjście, a ten gówniarz nawet nie powiedział, dokąd zmierzał! Co za dziecko! Gdzie tutaj była uczciwość?
Wysłałam znaczące spojrzenie ojcu, który westchnął głęboko.
- Ma gwarantowany szlaban - oznajmił, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
Weszłam do pokoju i odłożyłam jedzenie na biurko. Obok siedziała bliźniaczka, która malowała paznokcie na czarny kolor. Położyła dłoń pod lampę hybrydową, po czym zerknęła na mnie.
- O, dzięki - rzuciła i wpakowała sobie do ust garść popcornu.
- Zostaw, to dla mnie i dziewczyn - mruknęłam.
Stanęłam przed lustrem, by związać włosy w przyzwoitego koka.
- Jakich dziewczyn? - spytała.
- Moich dziewczyn, zaraz przychodzą, więc grzecznie radzę ci się stąd wynieść - rzuciłam, analizując swój wygląd.
Postanowiłam jeszcze założyć szary sweterek z głębokim dekoltem. Wiedziałam, że Nina będzie nagrywać najgłupsze wideo świata i robić zdjęcie na Snapchata, musiałam więc pokazać co nieco Johnsonowi. Nie wiedziałam nic na temat ich wczorajszego spotkania, Sam obiecał wpaść do nas dzisiaj i wszystko opowiedzieć. Dodał tylko, że się działo, a ja już gotowałam się z ciekawości.
- Wal się, zaraz przychodzi Mia. To wy musicie się stąd wynieść - powiedziała Anabelle, a ja jęknęłam głośno.
Rzeczywiście, siostra mi już o tym wspominała. Miałyśmy taką umowę, że żadna nie wcinała się w nasze spotkania z przyjaciółkami, cholera!
Zgarnęłam telefon z szafki i napisałam wiadomość na naszej grupie o zmianie miejsca. Zaproponowałam wyjście do Starbucksa, który znajdował się tuż za parkiem. Wilkinsonowi wysłałam to samo. Wszyscy zgodzili się na to ochoczo, wizja gorącej, słodkiej kawy w tę okropną pogodę była wprost nie do odrzucenia.
- Do wieczora - mruknęłam, wpatrzona w ekran telefonu.
- Robimy wieczór serialowy? - zaproponowała blondyna.
- Jutro szkoła - przypomniałam jej.
- Rodzice jadą do ciotki odwieźć Tylera rano i wracają wieczorem. Jeden dzień wagarów nie zaszkodzi - oznajmiła z szerokim uśmiechem.
- No tak - mruknęłam, kiwając głową. Było mi smutno z powodu wyjazdu kuzyna, ale odczuwałam też pewnego rodzaju ulgę z tego powodu - No niech będzie.
Zeszłam na dół, ubrałam się ciepło, po czym opuściłam dom. Nie chcąc marznąć, postanowiłam przejechać się dwa przystanki autobusem i już po niecałym kwadransie stanęłam przed Starbucksem. O tej porze nie było dużo ludzi, powietrze dzisiaj było naprawdę mroźne. Miałam nadzieję, że szybko to minie, styczeń powoli zbliżał się do końca.
Otworzyłam drzwi, a ciepłe powietrze od razu mnie uderzyło, powodując zaparowanie okularów. Zdjęłam je, by odnaleźć przyjaciółki. Cała trójka siedziała już przy drewnianym stoliku w kącie pomieszczenia. Śmiały się, popijając ciepłe napoje. Podeszłam do długiej lady pod ścianą i zamówiłam moją ulubioną kawę o smaku karmelowym. Przy okazji zdjęłam rękawiczki i dyskretnie rozejrzałam się dookoła. Kilka osób siedziało samotnie, wpatrując się w ekran laptopa lub telefonu, inni po prostu wyglądali przez okno, niektórzy siedzieli ze swoimi znajomymi, rozkoszując się miłym miejscem. Bardzo lubiłam akurat tego Starbucksa, mało kto tutaj zaglądał, cała kawiarnia urządzona była bardzo przytulnie oraz ciepło. Drewniane, jasne panele na ścianach, ciemne służyły za podłogę. Wszędzie rozchodził się zapach świeżej kawy, wisiały też obrazki z lazurowymi wybrzeżami. Przez okna można było obserwować ludzi w parku lub przechodniów. Bardzo lubiłam spędzać tutaj czas.
Kiedy dostałam swoje zamówienie, podeszłam do dziewczyn. Przywitałam się z nimi buziakami w policzki.
- Jak samopoczucie? - zapytałam, rozbierając się.
Usiadłam na czerwonej sofie i oparłam się wygodnie.
- Zimne - mruknęła Charlie, trzymając filiżankę przy ustach - Nate zaprosił mnie do jakiegoś domku nad jeziorem.
- Co? - krzyknęłam zaskoczona, a kilka osób spojrzało na mnie z irytacją.
- Macie jakiś domek nad jeziorem? - spytała ruda.
- Nasz wujek ma, ale od lat nikt w nim nie był - powiedziałam.
- Nate jest szybki - mruknęła Vanessa.
- Zgodzić się czy nie?
- Czemu nie? - Wzruszyła ramionami Nina.
Lottie spojrzała na mnie z zapytaniem w oczach.
- Nie wiem, to twoja decyzja. Ja bym się nie zgodziła - stwierdziłam - Uważam, że to za szybko.
Zapadła cisza, a dziewczyna usilnie nad czymś się zastanawiała.
- Myślicie, że Sam dowiedział się czegoś ciekawego? - mruknęła brunetka, zmieniając temat.
- Co jest między tobą a Gilinskym? - spytałam prosto z mostu.
Wszystkie patrzyłyśmy na dziewczynę, która westchnęła głęboko, a jej wzrok powędrował na kawę. W końcu popatrzyła na nas dużymi, smutnymi oczami.
- Nie wiem, czuję, że odsuwamy się od siebie - powiedziała - On zawsze był taki bardziej z boku, mniej towarzyski, tajemniczy. Ciężko do niego dotrzeć, ale mi się to udało. I znowu czuję, że on gdzieś znika, nie rozmawia ze mną, rani mnie to - oznajmiła, a ja zmarszczyłam brwi.
Przysiadłam się do przyjaciółki i pogłaskałam ją po ramieniu. Ona natomiast oparła głowę o mnie, więc przytuliłam ją mocno.
- On nawet nigdy nie powiedział, że mnie kocha! Po prawie roku związku! - dodała.
- Musisz z nim szczerze porozmawiać, nie możecie się na siebie zamykać - stwierdziła latynoska po chwili.
Byłam naprawdę zszokowana słowami dziewczyny. Zdążyłam zauważyć, że G był osobą bardzo tajemniczą i ciężej zawierało mu się znajomości, ale nie sądziłam, że aż tak. Nie wiedziałam, co poradzić Ninie, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Wiedziałam, że ona naprawdę go kochała i nie wyobrażała sobie życia bez Jacka. Musiałam z nim porozmawiać, nie chciałam nawet myśleć o tym, co może się stać, jeśli oni sobie tego nie wyjaśnią.
Pocałowałam brunetkę we włosy, wyglądając przez okno. Przyglądałam się przechodniom, którzy szybkim krokiem maszerowali w nieznaną mi stronę. Przekrzywiłam lekko głowę, próbując rozpoznać jedną z postaci.
- Jack! - wrzasnęłam nagle wściekła.
Dziewczyny spojrzały na mnie zdezorientowane, więc wskazałam na dwie osoby idące blisko siebie.
- Johnson! - dodałam zszokowana.
- I Layla - mruknęła Charlotte.
Para szła obok siebie powoli, blondyn śmiał się z czegoś, patrząc na dziewczynę opatuloną szalikiem. Otworzyłam szerzej usta, przyjaciółki również były zaskoczone.
- Wydawało mi się, że J siedzi dzisiaj w domu - mruknęłam - Sprawdźmy to.
Szybko napisałam wiadomość do chłopaka z pytaniem o to, co dziś porabia.
- Jeśli cię okłamie, zrób ogromną awanturę - zarządziła latynoska, a ja zgodnie pokiwałam głową.
- Jak to jest, że jedyna singielka w naszym gronie daje najlepsze rady? - spytała ruda po chwili.
- Wypraszam sobie, to ja daję najlepsze rady.
Odwróciłyśmy się zaskoczone i ujrzałyśmy Sama, który w tym samym momencie usiadł obok mnie. Zdjął kurtkę oraz czapkę, po czym przywitał się z każdą z nas.
- Jakie masz info? - zapytała od razu Nina, a Wilk parsknął śmiechem.
Upił łyk kawy, podczas gdy ja nerwowo wpatrywałam się w wygaszony ekran komórki. Palcami wystukiwałam rytm.
- No dobrze. Jeśli chodzi o G - zaczął Sam bez ogródek, co w nim uwielbiałam najbardziej - Z nim jest ciężka sprawa, on nie chce rozmawiać. Coś się wydarzyło w jego życiu, co powoduje w nim totalne zamknięcie.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - Wywróciła oczami dziewczyna.
- Po kilku godzinach upijania go i próby rozmowy, udało mi się wydobyć te cenne informacje. Jack chciał się odsunąć od ciebie, sprawić, byś z nim zerwała.
- Dlaczego? - zapytała łamiącym się głosem, a w jej oczach od razu pojawiły się łzy.
- Jego tata stracił ostatnio praca, możliwe, że będą musieli się przeprowadzić do Kalifornii - dodał.
Nastała okropna cisza, a atmosfera przy stole od razu zgęstniała, można było ją kroić nożem. Ekran mojego telefonu podświetlił się, jednocześnie informując o nowej wiadomości. Szybko zgarnęłam komórkę i przeczytałam SMS-a. Podniosłam brwi do góry, a w moim ciele aż się zagotowało. Zacisnęłam mocno szczękę.
- Jack siedzi w domu, bo się źle czuje - powiedziałam do wszystkich.
- O, z nim też jest ciekawa sytuacja - oznajmił wesołym tonem blondyn.
Zwróciłam głowę w jego strony, nie będą pewna, czy chcę usłyszeć to, co miał do powiedzenia.
- Jestem gotowa - westchnęłam i upiłam łyk kawy.
- J dużo mówił o Layli - oznajmił, a ja już się załamałam - Nie powiedział wprost, że jest w niej zakochany czy coś, ale mówił mi, że łączy ich głęboka przyjaźń. Mówił, że ona mu w czymś pomaga... Oczywiście, jego też najpierw upiłem. Dolałem im wódki do coli, to był świetny pomysł - dodał z uśmiechem, a ja parsknęłam śmiechem - No, ale... Była Layla, Layla, Layla i Layla.
- No i co dalej? - spytałam, kiedy przyjaciel zamilkł.
- Graliśmy w GTA - oznajmił, wzruszając ramionami, a ja jęknęłam głośno mocno sfrustrowana.
- Sam, miałeś dowiedzieć się czegoś konkretnego! - warknęłam wkurzona.
- Myślisz, że to takie łatwe? - zapytał.
Oparłam głowę o zagłówek.
Nie wiedziałam, co miałam zrobić.
*****************
Komentarze, opinie?
By dokończyć rozdział, musiałam walczyć z tatą o laptopa.
Naprawdę. Zabronił mi korzystania z niego ze względu na małe problemy z moją głową.
Udało mi się go wywalczyć, przecież musiałam skończyć wypracowanie na historię...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro