Prolog
Razem z moją najlepszą siostrą bliźniaczką bawiłyśmy się w piaskownicy w parku. Słońce mocno świeciło na nasze twarze, chciałam zdjąć ten głupi kapelusz, ale mama mi na to nie pozwalała. Any dobudowała kolejną babkę z piasku do naszego ogromnego zamku.
- Aria, gotowe! - pisnęła blondynka, szarpiąc mnie za rękę.
- Mamo! Patrz na nasz zamek! - krzyknęłam do mamy, która była zbyt pochłonięta naszą młodszą siostrzyczką, by się nami zainteresować. - Idziemy na zjeżdżalnię?
- Nie, zjeżdżalnia jest dla maluchów - odparła bliźniaczka, wyginając małe wargi w grymasie - Teraz zbudujemy drugi zamek!
Pokiwałam energicznie głową, zgadzając się z Anabelle, po czym zaczęłam sypać różową łopatką piasek do wiaderka.
- Cześć Any! - Usłyszałyśmy głos Lemonda, który usiadł obok mojej siostry.
Chłopiec był w naszym wieku. Nie przepadałam za nim. Ciągle chodził za mną i Any, nie rozumiałam, o co mu chodziło.
Dziewczynka uśmiechnęła się do niego.
- Hej, Lemond - odpowiedziała.
- Cześć, Aria - rzucił w moją stronę, a ja mu odpowiedziałam z niechęcią. - Any, chcesz iść ze mną na zjeżdżalnię?
- Jasne! - krzyknęła.
Lemond wstał, po czym podał jej rękę i razem pobiegli na drugą stronę parku.
Zostałam sama, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przecież Any nie chciała iść na zjeżdżalnię, a teraz z Lemondem poszła? Dlaczego?
Rzuciłam łopatkę w piasek. Przyłożyłam ręce do oczu, by otrzeć małe łezki.
- Co się stało, siostro? - Obok mnie usiadł mój brat, Nate. Był cztery lata starszy od nas.
Nic mu nie odpowiadając, wskazałam palcem na śmiejącą się siostrę oraz chłopca, który jej towarzyszył.
- Any cię zostawiła? - dopytał, a ja pokiwałam głową.
Nate westchnął głęboko i przytulił mnie mocno.
- Jeszcze do ciebie wróci na kolanach, obiecuję - stwierdził - Chodź, pójdziemy na lody!
Brat pomógł mi wstać i wytrzepać sukienkę z piasku. Wyszliśmy z piaskownicy. Nate wziął od mamy pieniążki, po czym poszliśmy do budki z lodami. Kupił mi ogromnego, truskawkowego loda! Był pyszny!
Po niedługim czasie podbiegła do nas Anabelle, którą najwyraźniej opuścił ten głupi chłopiec.
- Aria, podziel się lodem! - krzyknęła, podbiegając do nas.
Już zamierzałam jej go oddać, kiedy powstrzymała mnie ręka Nathaniela.
- A zasłużyłaś? - spytał siostry.
Any stanęła przede mną, patrząc na niego niezrozumiałym wzrokiem.
- My się dzielimy wszystkim! - krzyknęła oburzona.
- Zostawiłaś Arię, by pobawić się z Lemondem! - odparł podniesionym głosem.
Było mi żal Any, ale cieszyłam się, że Nate stanął w mojej obronie.
- Nieprawda! - krzyknęła siostra, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Sprawiłaś Arii przykrość! Musisz ją przeprosić! - powiedział brat.
- Mamo! - Anabelle rozpłakała się na dobre.
Bardzo źle się czułam, widząc, jak moja siostra płacze.
- Nie wymuszaj płaczu Any! Nie rób z siebie ofiary! - Nate był bardzo zły.
Nie rozumiałam do końca, o co mu chodziło, ale te słowa na pewno nie były miłe.
- Nate! Any! Aria! Co tu się dzieje? - spytała mamusia, podchodząc szybko z wózkiem.
- Aria nie chce mi dać loda! - Bliźniaczka zwaliła wszystko na mnie.
- Any zostawiła Arię samą i sobie poszła z Lemondem! I jeszcze kłamie! - odparł brat.
- Dzieci, wracamy do domu. Nigdzie z wami nie da się wyjść na dłużej niż godzinę. A ja mówiłam ojcu, by się pospieszył, to nie. A teraz jest czwórka dzieci i wielki problem. Nate, pozbieraj zabawki dziewczynek i idziemy. Ojciec się wami zajmę, a ja zrobię obiad - westchnęła.
- Frytki? - zapytał chłopiec z nadzieją.
- Mogą być i frytki, idź już po te zabawki. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło.
- Aria - zaczęła Any, ale ja nie chciałam jej słuchać, więc ruszyłam za mamą. - Aria, pogadaj ze mną! Przepraszam, ja chciałam tylko spędzić czas z Lemondem. On jest taki słodki!
- Wybaczam. Obiecaj, że nigdy nie pokłócimy się o chłopca - powiedziałam.
- Obiecuję.
- Na mały paluszek?
- Na mały paluszek.
Na znak tego, złączyłyśmy palce razem, chichocząc. Teraz już wiedziałam, że Anabelle będzie zawsze ze mną.
- A mogę loda? - zapytała, a ja się podzieliłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro