Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 57

Z perspektywy Paula.

- Usiądźcie w salonie - powiedziała mama, gdy ściągnąłem buty.

Bez słowa udałem się na górę.

- Paul - krzyknął ojciec. - Do salonu, a nie na górę, migiem. W tej chwili.

- Idę do pokoju - powiedziałem.

- Do salonu w tej chwili - warknął głośno.

- Daj mi spokój - mruknąłem robiąc krok na schodach.

Nie zdążyłem nawet postawić nogi na kolejnym schodku, a poczułem jak ktoś mnie z nich ściąga. Warknąłem głośno i uderzyłem tego kogoś. Po chwili zorientowałem się, że to ojciec. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Przepraszam - powiedziałem cicho. - Nie chciałem.

- Idź do salonu - powiedział puszczając moją koszulkę.

Zrobiłem co kazał. Czułem się okropnie z tym, że go uderzyłem. Myślałem, że to Matt ciągnie mnie za koszulkę. Nie chciałem uderzyć ojca. Mam wyrzuty sumienia. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, nigdy mnie nie uderzył, ani mnie ani Matta. Ze mną i z moim bratem bił się jedynie tak na żarty.

- Zawieszenie w prawach ucznia na miesiąc?! - wrzasnęła mama stając na przeciwko mnie i bliźniaka. Była wściekła i to bardzo. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. - Co wyście do jasnej cholery narobili i do tego dwa tygodnie prac społecznych?! Naprawdę nie macie co robić?!

- Kochanie, nie denerwuj się - próbował ją uspokoić ojciec.

- Jak mam się nie denerwować?! - zapytała głośno nie odrywając wzroku ode mnie i mojego brata. - Nawet nie próbuj mi tu nic mówić - dodała mając na myśli ojca, który już otwierał usta, żeby coś powiedzieć. - Przed wyjazdem obiecaliście, że będziecie grzeczni i nie wpakujecie się w kłopoty. Nie chcę nawet wiedzieć co tym razem żeście wykombinowali, ale sądząc po karze to coś poważnego. Co się z wami dzieje?! Odbija wam?! Macie już po osiemnaście lat. Powinniście wiedzieć co wam wolno, a czego nie. To miały być tylko dwa tygodnie, czy naprawdę tak trudno być spokojnym i nie wpakować się w kłopoty przez dwa tygodnie?! - zapytała gestykulując dłońmi.

- To wyszło przez te wasze tajemnice - krzyknąłem nie wytrzymując.

- Jakie znowu tajemnice? - zapytała ze zdziwieniem mama.

- Już nie udawaj, że nie wiesz. Dawid o wszystkim nam powiedział. Wiem już, że Ler jest nasza kuzynką. - oczy matki były ogromne, wyglądała na bardzo zdziwioną. Jednak po chwili jej oczy zaszły łzami.

- Tylko nie on - powiedziała z przerażeniem i spojrzała na ojca. - Alan - powiedziła łamiącym się głosem. - Mówiłeś, że go zamknęli. Skąd on się tam wziął? Jak to możliwe? Co on znowu kombinuje? - jej głos z każdym słowem stał się coraz bardziej histeryczny i przerażony. Mogłem wyczuć, że jest na skraju załamania. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Ojciec podszedł do niej szybkim krokiem i objął ją ramionami. Kobieta wtuliła się w niego i powoli zaczęła się uspokajać.

Mężczyzna podniósł ją i wyszedł z nią z salonu.

-Zajebiście. Nie ma co - mruknął Matt patrząc na mnie i kręcąc głową. Opadłem na kanapę obok niego i szybko wziąłem głęboki oddech.

Po kilkunastu minutach do salonu wrócił ojciec. Usiadł w fotelu na przeciwko nas, pochylił się do przodu i oparł łokcie na kolanach.

-Mama zasnęła, wiec z łaski swojej nie krzyczcie - powiedział patrząc wrogo. On też był wściekły. Nie dziwię się mu, przed chwilą doprowadziłem mamę do histerii. Czułem się okropnie. - Co dokładnie powiedział wam Dawid? - zapytał patrząc to na mnie, to na swojego drugiego syna.

- Powiedział, że Ler jest naszą kuzynką - odezwał się Matt. - Że mama i ojciec Ler są rodzeństwem.

Ojciec wciągnął głośno powietrze przez usta i przetarł twarz dłońmi.

- Myślę, że czas wam o tym powiedzieć. Nadia chciała wam o tym powiedzieć, gdy wrócicie z obozu, przygotowywała się do tego... ale stało się co się stało..., a co się stało już się nie odstanie. Cokolwiek teraz usłyszycie niech wasze zdanie o mamie się nie zmieni. Ona bardzo was kocha i zależy jej na was. Nie chciała, żebyście wiedzieli, chciała zostawić przeszłość za sobą. Nie wiedziała, że coś takiego się stanie - wziął głęboki oddech i spojrzał na swoje dłonie, a potem na mnie i osobę siedząca obok mnie. - Gdy wasza mama zaszła w ciążę zaczęły na jej głowę sypać się różne problemy. Małe i duże - mówił powoli wspominając co się działo. - Kilka dni przed naszym wyjazdem do Sydney spotkaliśmy Dawida, Nadia powiedziała mu o tym, że jest w ciąży. Myślała, że będzie się razem ze nią cieszył, w końcu był jej przyjacielem. On jednak doprowadził ją do łez. Kazał jej, usunąć ciążę. Wróciła do pokoju z płaczem i się mi wygadała. Wdałem się z Dawidem w bójkę. Potem, przed wyjazdem poinformowaliśmy moich rodziców o ciąży. Ojciec nie przyjął tego za dobrze. Posprzeczałem się z nim. W nocy, gdy Nadia spała wyszedłem z domu przejechać się motorem. Jakoś to odreagować. Potrzebowałem tego aby się uspokoić. Tamtej nocy zdarzył się wypadek. W ciężkim stanie trafiłem do szpitala. Szanse na moje życie nie były za duże. Moje rokowania to rosły, to malały. Mój skarb czuwał przy mnie dzień i noc. Gdy się wybudziłem złożyłem zeznania. Ona doszła do wniosku, że wypadek spowodował Dawid. Po dokładnym śledztwie, okazało się to prawdą. Został zamknięty, a my wyjechaliśmy z kraju i zamieszkaliśmy w Sydney.

- Co to ma wspólnego z rodzicami Ler? - zapytałem.

- To nic, na razie. Posłuchaj tego co było wcześniej. Gdy Nadia miała szesnaście lat pokłóciła się z Damianem, ojcem Ler. Rudy uprawadził ją. Nie będę mówił co się działo. Zapewne domyślacie się. Powiem wam jedynie tyle, że do seksu jej nie zmusił bo wcześniej udało mi się ją z tamtego miejsca zabrać. Kilka miesięcy po tym zdarzeniu Damian nas odwiedził. Nie chciałem mu pozwolić na rozmowę z Nadią, ale w końcu się zgodziłem. Przeprosił, powiedział, że żałuje i że da nam już spokój. Powiedział wtedy też co nieco o przeszłości. Powiedział Nadii kto jest jej prawdziwym ojcem i co się stało. Jej matka została zgwałcona przez ojca Damiana. Nadi, za nic nie chciała mieć z nim nic wspólnego, z biologicznym ojcem. Źle czuła się z tym co się stało. Chciała o tym wszystkim zapomnieć. Nie myślała, że będzie musiała wrócić do przeszłości, to dla niej bardzo bolesne wspomnienia.

- Tato? - odezwałem się cicho. - Co z mamą?

- Zasnęła - odpowiedział.

- Przepraszam - powiedziałem wstając i odszedłem w stronę swojego pokoju, usłyszałem jeszcze, że Matt rozmawia z ojcem. Zawołali mnie, ale nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. Ani teraz, ani w najbliższym czasie.

*******

Rozdział poprawiła: MARIETTESANEL

Mam nadzieję, że się podoba. Wybaczcie, że tak późno... no ale... w powietrzu internetu nie ma. 😂😟


300🌟 + 80 💬 = następny rozdział.














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro