Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16


Z perspektywy Paula.

Po wizycie tego faceta, o którym powiedział mi Matt rodzice poszli na górę i już nie wrócili na dół. Chyba to dobrze, a do tego nie było słychać odgłosów kłótni, wiec to chyba znaczy, że się pogodzili.

Mam taką nadzieję, bo ich kłótnie stały się naprawdę bardzo dobijające.

Rano mama była w świetnym humorze, czyli jednak musieli się pogodzić. Gdy ja i Matt mieliśmy wychodzić z domu, dostaliśmy kluczyki do motorów. Prawko zdaliśmy nie dawno, mamie powiedzieliśmy o nim jakiś miesiąc temu, a zdaliśmy go dwa miesiące temu. Ojciec wiedział, bo on wszystko załatwiał.

Zdziwiony wszedłem do garażu i usiadłem na motorze.

Po chwili ja i Matt włączyliśmy się do ruchu. On jechał z przodu, a ja za nim, z tyłu.

Pod szkołą byliśmy po kilku minutach. Maszyny zostawiamy na parkingu i skierowaliśmy się w stronę tego, jakże kochanego budynku (wyczujcie ten sarkazm).

Lekcje mijały szybko, przerwę na lunch spędziłem w towarzystwie, brata, Scar i Ler.

Ta dziewczyna jest naprawdę wspaniała. Całą przerwie z nią przegadałem, sam nawet nie wiem, o czym. Na początku była trochę zakłopotana, naszym ostatnim spotkaniem, ale potem wszystko potoczyło się jakoś samo.

Po lekcjach wróciliśmy do domu. Mama czekała na nas z obiadem, miała w miarę dobry humor.

Zająłem swoje miejsce przy stole, obok mnie usiadł Matt, a na przeciwko niego ojciec.

Na obiad dostaliśmy zupę i spaghetti, a gdy jest spaghetti to znaczy, że coś się świeci. Do tego jak zwykle sok pomarańczowy.

-Musimy wam o czymś powiedzieć.- Zaczęła mama przerywać ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu.

-Śmiało mówicie.- Powiedziałem jedząc spaghetti.

-Nie mów, gdy masz jedzenie w buzi.- Skarciła mnie mama.

-Mamy wam coś ważnego do powiedzenia.- Powiedział ojciec i położył dłoń, na dłoni mamy, a ona spojrzała na niego wdzięcznie, a potem przeniosła wzrok na mnie i brata.

-Jestem w ciąży.- Powiedziała.

Momentalnie zakrztusiłem się tym, co miałem w buzi. Matt uderzył mnie kilka razy, mocno w plecy, a mi przeszło. Mama patrzyła na nas z lekkim strachem i niepewnością.

-Możesz powtórzyć?- Zapytał Matt.

-Jestem w ciąży.- Powtórzyła nasza rodzicielka cicho.

-Jaja sobie robicie. No nie?- Zapytałem ze śmiechem i oparłem się wygodnie o krzesło. Spojrzałem na nich śmiejąc się, ale gdy zobaczyłem ich poważne miny przestałem.- Mówicie na serio?- Zapytałem, a mama i tata skinęli głowami.

-O ja pierdolę.- Wymsknęło się Mattowi, a gdy się zorientował spojrzał przepraszająco na rodziców.-Sorry.-Mruknął.

-Mamy się szykować do wyprowadzki?- Zapytałem poważnie.

-Tak.- Odpowiedział tata. Spojrzałem na niego.- Żartowałem.- Zaśmiał się.- Nigdzie się nie wyprowadzacie, to jest wasz dom i dopóki nie kończycie szkoły macie tutaj mieszkać. To, że będziemy mieć jeszcze jedno dziecko, nie znaczy, że wy macie się wyprowadzić, a my będziemy was mniej kochać czy coś.

-Ojciec.- Westchnąłem.- Nie mamy pięciu lat.

-Jesteście źli?- Zapytała mama.

-O, co mamy być źli?- Zapytał mój brat.

-No o to, że jestem w ciąży.- Odpowiedziała cicho.

-Ja chcę być ojcem chrzestnym.- Powiedziałem i włożyłem sobie makaron do buzi.

-Spadaj. Jestem starszy ja będę.- Powiedział Matt i uderzył mnie w tył głowy.

-Sam spadaj.- Warknąłem.- Kto pierwszy ten lepszy, a ja powiedziałem pierwszy.- Odpowiedziałem mu i wsadziłem sobie do ust kolejna porcję makaronu.

-Jak chcecie się bić to wypad na dwór.- Mruknęła mama.- W domu wam nie wolno. Znów zbijecie lampę.

-Nie dziękuję.- Powiedziałem i dokończyłem swój obiad.

Wstałem od stołu, odłożyłem talerz do zlewu i wstałem, a potem wyszedłem z kuchni.

Rzuciłem się na łóżko i wziąłem ze stolika, obok posłania, szkicownik i ołówek i zacząłem szkicować rysy twarzy. Po kilku minutach mój szkic nie był już tylko szkicem, a już prawie skończonym zarysem twarzy dziewczyny. Nie byle, jakiej dziewczyny, a Ler, ona chyba za dużo miejsca zajmuje w mojej głowie. Ostatnio zdarzyło mi się nawet robić kilka rzeczy myśląc o niej.

-Matt, Paul.- Usłyszałem krzyk mamy.- Chodźcie na dół.

Westchnąłem cicho, położyłem szkicownik kartkami w dół i zwlokłem się z łóżka.

Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni, gdzie jak się domyśliłem była mama. Nie myliłem się siedziała, przy stole, na którym leżały rzeczy moje i brata.

-Co znowu?- Zapytałem wchodząc do kuchni.

-Możecie zabrać swoje rzeczy.- Odpowiedziała. Nie puściłem mimo uszu tonu, jakim to powiedziała.

-Dzięki.- Powiedziałem i zabrałem swoje rzeczy.

-Paul.- Zaczął bliźniak, kiedy szliśmy na górę.-Możemy pogadać?

Skinąłem w odpowiedzi głową.

-U mnie czy u ciebie?- Zapytałem stając na szczycie schodów.

-U ciebie.

Wszedłem do pokoju i położyłem rzeczy na biurku, a potem siebie na łóżku. Matt usiadł jak zwykle na moim krześle obrotowym i po kilku obrotach na nim spojrzał na mnie.

-Co jest między tobą, a Ler?- Zapytał przyglądając mi się.

-Nic.- Wzruszyłem lekko ramionami.- A co ma być?

-Przecież widzę jak na nią patrzysz.- Powiedział znudzony.

-Niby jak?- Zapytałem zaciekawiony.

-Jak głodny wilk w jagnię.-Odpowiedział. Wybuchłem śmiechem na jego porównanie. Jak ten człowiek może być moim bratem? Przecież to największy debil na świecie. Ale i tak nie zmieniłbym go na nikogo innego.

-Podoba mi się.- Przyznałem.

-Tylko ci się podoba?- Uniósł pytająco brew.

-Kurwa Matt. Znamy się dopiero półtora tygodnia. Nie można się w kimś zakochać w ciągu, tak krótkiego czasu.- Powiedziałem poważnie.

-Jak to powiadają, "Nie znasz dnia ani godziny"- Powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu.

Uderzyłam się z otwartej ręki w czoło i jęknąłem.

-Idioto, to nie do tego.- Westchnąłem.- Nie wiem. Na razie nic między nami nie ma. Nie wiem czy będzie. Podoba mi się, ale to na razie tyle.

Nie byłem pewien czy tylko podoba i czy nie można się zakochać w ciągu tak krótkiego czasu. Bo ja mam czasem wrażenie jakbym znał ją od dawna, a teraz poznawał tylko na nowo.

-Lepiej powiedz jak ci idzie z Scar.- Zmieniłem temat.

Nie miałem ochoty rozmawiać o mnie i o tym, co czuje do Ler. Matt zaczął opowiadać, a ja go słuchałem i w miedzy czasie myślałem nad jego słowami i przypuszczeniami, że zakochałem się w nowej znajomej.

*****
Rozdział poprawiła Kisia14

Na razie nie wiem kiedy kolejny rozdział, ale myślę, że szybko go dodam.











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro